Jednak plan Adama się powiódł w zupełności, przynajmniej nie musiał zabijać. Instynkt i wyszkolenie musiało się w końcu przydać na biwaku. Zwierzęta rozpierzchły w popłochu. Po tym Adam wstał spokojnie z uśmiechem na ustach, choć przed oddaniem strzały miał wyraźnie ściśnięte usta. Adrenalina zadziałała pobudzająco i równie szybko zdążyła wyparować.
- Uwielbiam to! - odparł kierując się z powrotem do namiotu. W końcu chciał zażyć trochę snu. Następny dzień mógłby być równie "morderczy". Jednak zatrzymał się w ostatniej chwili.
- Co tam chłopaki - zwrócił się do kolegów, którzy jeszcze obserwowali teren. |