Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-10-2013, 13:15   #160
Sekal
 
Sekal's Avatar
 
Reputacja: 1 Sekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputacjęSekal ma wspaniałą reputację
Wellentag, 1 Jahrdrung
Rano


Adele nie przyszła. Deszcz nie przestał padać. Ten dzień i zaczynająca się noc, to było dla nich już zbyt wiele. Ekhart dodatkowo cierpiał od ran, nie tylko tej z tej nocy, ale i poprzedniej, z potyczki z bandytami. Można było czekać i nawet do rana, lecz sprawa nie była aż tak istotna, a ich stan zbyt marny, by ktokolwiek miał na to ochotę. Wizja odpoczynku w końcu skusiła wszystkich i wkrótce skierowali się do "Trumny Kowala", raz jeszcze moknąc w drodze do niej. Mimo tego obyło się już bez kolejnych niespodziewanych i nieprzyjemnych wydarzeń.
Niedługo potem pochłonął ich sen.

Kolejny dzień wstawał powoli. Słońce nie potrafiło jeszcze przebić się przez warstwę chmur i mgły, lecz przestało już padać i zapowiadało się, że będzie coraz ładniej. Ludzie tłumnie wyszli już na ulicę, rozpoczynając nowy tydzień. Pełny gwaru, tłumów nawiedzających Plenzerplatz i ciężkiej pracy. Jakże różnej od tej, którą wykonywali ostatnimi czasy "śledczy", podążając za tropem ciągle nie do końca uchwytnych stworów. Sądząc z ich dotychczasowego zachowania nie mieli zaatakować tego dnia. Kto to jednak wie? Kapitan zgodził się pozostawić jeszcze garbarnię w nienaruszonym stanie. Zabrano tylko ciała. Baerfaust obiecał także, że znajdzie kogoś, kto będzie w czasie dnia obserwował oba budynki i rurę ściekową, wyczekując jakiejś podejrzanej aktywności.
Zdawało się, że mogli zająć się innymi sprawami, których zebrało się im całkiem sporo. I wszystko to przed udaniem się do "Czerwonej Strzały".


Już od samego rana robienie zakupów i sprzedaż łupów nie powinna stanowić problemu. Targ działał, podobnie jak wszystkie sklepy, a coraz większy tłum ludzi mocno ożywiał całe Averheim. I tylko o ceny oraz własne sakiewki należało się martwić.

Irmina, wraz z nieodłącznym Hansem, który jak zwykle bez słowa zjawił się z samego ranka, musiała przebić się przez tę ciżbę, a raczej podążać w cieniu mężczyzny, który zdawał się robić to bez większego problemu. Konrad Mauer mieszkał przy samym placu, w bardzo ładnej, choć niedużej kamienicy, być może udostępnionej mu przez jakiegoś tutejszego arystokratę. Wydawała się zamknięta, ale zanim nawet zdążyła zapukać, na pannę Altwimsdorf wpadła młoda dziewczyna, niosąca przed sobą wielki kosz, wypełniony przynajmniej po części jedzeniem, to bowiem było doskonale widoczne. Nieznajoma spłoniła się.
- Bardzo przepraszam, to przez ten pośpiech! Państwo do Mistrza? - zagapiła się na chwilę na Hansa i głośno przełknęła ślinę, komentując w ten sposób jego aparycję. - Mistrz bardzo nie lubi porannych wizyt. Czy byli państwo umówieni? Jestem Blanka, służąca.
Dygnęła skromnie. Miała na sobie zwykłą sukienkę, a jasne włosy związała w warkocz. Bardzo ładna, dziewczęca jeszcze twarz sugerowała, że nie ma więcej niż szesnaście czy siedemnaście lat.


"Biały Koń", lub "Wykończona Szkapa" jak zwano go potocznie, tego ranka wypełniony bardzo podobnie do tego, co widzieli już wcześniej. Brakowało tylko pijących garbarzy, których chyba ciągle przetrzymywała straż. Pojawił się za to widywany w kilku już momentach agitator. Chudy, siwiejący już mężczyzna pod pięćdziesiątkę zwał się podobno Rambrecht Delfholt, lecz to co w nim rzucało się w oczy, a raczej uszy najbardziej to jego niezwykle przenikliwy i donośny głos. Wygłaszał właśnie mowę na temat tego, dlaczego Averlandczycy powinni rządzić Averlandem. Niewielu zdawało się go słuchać, lecz nie ściągał też na siebie nieprzyjaznych spojrzeń. Może jakiś tutejszy wariat, choć ubrany całkiem porządnie.
To co interesowało ich bardziej, to była Adele. Kobieta, ubrana tak jak zwykle i tak jak zwykle blada, z ustami zaciśniętymi w wąską kreskę, siedziała z boku, w towarzystwie jednego z widzianych już wcześniej mężczyzn. Aparycję miał równie sympatyczną co Łowczyni Czarownic.


"Czysta Świnia" była prawie pusta. Tutaj znacznie więcej działo się wieczorami i w Wellentag nawet otwierano później po nocnej popijawie. Mimo tego, można było tu znaleźć kilku tutejszych, raczej omawiających prywatne sprawy, niż raczących się trunkami. Tego ranka był jeden wyjątek. Trop zaprowadził Hannę właśnie tutaj i jak się okazało słusznie. Beatrice Knox siedziała samotnie nad kuflem, trzymając głowę w dłoniach. Oczy miała zaczerwienione i mocno podkrążone. Od płaczu lub braku snu. Lub tego i tego. Nawet ubranie, podobnie jak poprzednio - męskie bardziej niż kobiece - wyglądało na nie prane od dawna. Kobieta martwiła się i widać to było na pierwszy rzut oka. Czy jej życie ciągle było zagrożone? Być może, przecież zabili tylko jednego z wyłudzających haracze bandziorów.
 
Sekal jest offline