Wątek: Stara Kamienica
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-02-2007, 01:06   #45
Ratkin
 
Ratkin's Avatar
 
Reputacja: 1 Ratkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwuRatkin jest godny podziwu
Ty tu jesteś wielkim Ventru. Śmiało, wyciągaj komórkę, wystukaj jakiś magiczny nr i załatw to wszystko szybko. Śmiało. Chyba chcesz żebym zaczął żałować że mam znów rację jak stwierdzę że możemy obaj to samo - prosić o pomoc co najwyżej własnych Stwórców jeśli już. Faktycznie, masz przewagę. Masz komórkę.

Spokojnie Shiva, nie myśl tylko że mnie zawiodłaś czy przykrze zaskoczyłaś. Nic mnie nie zaskoczy dzięki temu że spodziewam się najgorszego.
- Shiva miała przez moment wrażenie że Gengrel powstrzymał się przed dalszym chełpieniem w swoim wypaczonym stylu, co i tak było czymś wartym uwagi u tego osobnika. Marcjan przeklął w głębi ducha gdyż wiedział czemu sam nie miał prawa zauważyć tych papierów. Nawet teraz kiedy patrzył na samochód Shawna by nie spojrzeć na Bruja widział w nim przede wszystkim dziury po kulach i okalające je wgniecenia, mozaikę pęknięcia na szybie. Wiedział że kiedy się zacznie rozglądać będzie zauważał tylko to że śmiecie walają się dokoła kosza, plamy nie zasypanego oleju, usłyszy przez grubą - a jakże - brudną szybę stacji kaszel właściciela, ohydny kaszel palacza który już dawno powinien rzucić nałóg jeśli chciał żyć, kaszel chorego. Ale do cholery nie usłyszy za nic tego o czym mówił tamten człowiek mimo że odgłos kaszlu brzmiał w jego uszach jak dzwony. Tamta ulica była wtedy zaśmiecona jak każda inna. Skąd miał wiedzieć że to nie kolejne walające się wszędzie śmiecie tylko akurat te papiery które bezmyślnie rozrzuciła Bruja. Cieszył się że nie widzi Shawna. Katem oka dostrzegał jak twarz jego tępego ochroniarza w jego oczach stawała się dosłownie miazgą, jak każda nawet mała blizna wygląda jak głęboką, niezagojona bruzda. W zasadzie twarz osiłka nie była zbyt piękna więc Gangrel nie szczególnie się tym przejmował, jednak dawało mu to do myślenia co zobaczy kiedy odwróci głowę w stronę stojącej obok wampirzycy. Nie odwrócił.

...

Jak odrzucić ten świat jeśli siedzę w tych fekaliach po uszy. Czy nie mogę na chwilę przestać walczyć z samym sobą? Boże!? Czy wszystko musi być cholerną próbą? Za co to potknięcie jest karą? Czy to ja grzeszę pychą? A czy ten świat nie jest taki jakim go widzę, jakim stworzyć musiał go ktoś równie nie idealny jak jego kreacja? Czy to byłeś Ty?- Gangrel zamilkł na chwilę kiedy odganiał od siebie te myśli.

Pycha... żaden sukces w porzucaniu tego co przyziemne, niedoskonałe, należące do tego ohydnego świata, nawet walka z wszystkim tym do czego zmusza go jego ohydna natura, żaden sukces nie przyćmi ceny jaką ponosi grzesząc pychą wraz z każdą jego wygraną.

...

Najlepiej wyszedł z nas wszystkich ten popapraniec Brendan, zwiał jak tylko nie udało mu się popełnić aktu samobójstwa w postaci wzięcia na klatę furgonetki. Mógłby mieć chociaż tyle kultury żeby pozbierać te papiery po nas, tylko nie wiedzieć czemu niema we mnie na tyle wiary w niego. - Marcjan sięgnął do kieszeni po pieniądze za zalaną benzynę i trafił na schowane tam klucze.

Mam klucze, żeby było jasne. Tylko co z tego? Ech... dobra, przestaje biadolić...
Podejrzewam że żadne z nas niema pojęcia czemu ktoś do nas strzelał? Zakładam że nie znali naszej natury skoro chcieli nas zabić bronią palną, chociaż, mało to się słyszy tych historii o strrrrasznym Sabacie który robi takie numery po innych miastach żeby tylko nadwyrężać Maskaradę? Zresztą, teraz i tak nic nie zrobimy. Liczmy na standardową w tym mieście opieszałość policji. Spadajmy do starych schronień i wieczorem sprawdzimy na czym leżymy, bo o staniu to niema co liczyć i tak pewnie?

Oto moje zdanie. No co tak cicho siedzicie?
 
Ratkin jest offline