Wątek: [sci-fi] Pokuta
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-10-2013, 15:12   #12
Zak
 
Zak's Avatar
 
Reputacja: 1 Zak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znanyZak wkrótce będzie znany
-Nareszcie…-westchnął policjant, odczuwając ulgę po wstrzyknięciu morfiny- Teraz możecie pytać, dla mnie i tak jest już wszystko jedno.

Mark musiał przyznać, że wbijanie ludziom ostrych narzędzi, nie powodując tym samym ich wykrwawienia, jest ciekawym doświadczeniem. Tak czy owak, chyba spisał się na medal.
- Na dobry początek może opowiesz nam, co widziałeś, zanim doszło do… tych przykrych wypadków - zagaił, chowając sprzęt do kieszeni. Nigdy nie wiadomo, kiedy natrafią na kolejnego funkcjonariusza.

-Co widziałem? Mam ci streścić swoje dzieciństwo? Jeżeli tak to chyba poumieramy tutaj wszyscy. Ja przez to- wskazał na powiększającą się plamę krwi w okolicach świerzego opatrunku- A wy z nudów.

Kapelusznik parsknął tylko za smolistą chustą i ponownie poklepał mężczyznę po ramieniu.
- Wygląda na to, że pan to chyba minął się z powołaniem. Taki sarkastyczny i w mundurze? Gdzie takich szkolą? - przegadywał, wstając, otrzepując przy tym spodnie z ociekającego błota. - To może wrócimy do tej sprawy z czarną skrzynką, hmm?

-Skąd mam wiedzieć, nie ja buduję te pieprzone statki.
Z drugiej strony -
dodał po chwili- I tak za mniej niż pół godziny będę trupem… To dzięki mnie tutaj wylądowaliście - powiedział z wyraźną satysfakcją - a właściwie mieliście wylądować. Przed startem umieściłem w maszynowni mały ładunek EMP - mężczyzna zaczął kaszleć wypluwając gęstą krew na ziemię. Mimo podania morfiny wyraźnie cierpiał - Wszystko byłoby idealnie, gdyby aktywował się trochę później…

- Co ty gadasz? – niespodziewanie warknęła Lizzy, rozkrzyżowując ręce, a wolną od broni dłoń ścisnęła w pięść. Miała ochotę użyć jej na twarzy strażnika, ale to zmusiłoby ją do podejścia bliżej innych, a tego chciała uniknąć. Wiedziała, do czego służy ładunek EMP, ale nijak nie potrafiła ułożyć w głowie, po co ta cała farsa. – Gdyby się aktywował później, to co, bydlaku?

- Może bym przeżył i zrobił użytek z forsy jaką miałem za was dostać.

- Więc jesteś takim samym śmieciem i mor… - urwała w połowie zdania, reflektując się, że nierozsądnym było obrażać nowych towarzyszy niedoli. Przez moment chciała się wycofać z dyskusji, ale ciekawość wygrywała, zaś strażnik był całkiem skory do zwierzeń. „Za WAS”? Dręczyło ją ulokowanie jej osoby w grupie zbrodniarzy, a może ona była tylko przypadkową ofiarą zdarzenia? – Kto i po co miałby ci płacić? Przecież i tak lecieliśmy do Kotła, na pieprzony margines świata - zadrżała na samą myśl.

- Bydlaku..? – Molier pojawił się za plecami Lizzy, niczym jakiś pieprzony, przenikający wymiary Cheshire Cat. – Mocne. – Wyszeptał, nachylając się do jej ucha, nie przestając uśmiechać.- Na pewno jest mu wstyd.

- Są gorsze miejsca niż Kocioł, z resztą sami się przekonacie, jak moi znajomi was odszukają. Uwierzcie mi, że to zrobią prędzej czy później.

Jej chłopięca sylwetka drgnęła z zaskoczenia. Jak mogła dać się podejść? Jej błąd. Odskoczyła o krok, zdejmując z głowy kaptur, i uniosła lekko broń w kierunku zaczepiającego ją mężczyzny. Nie celowała – wątpiła, by miał jej teraz coś zrobić.
- Nie zrobisz tego więcej – nie tyle rozkazała, co stwierdziła, odnotowując w pamięci, by trzymać się z daleka od tego przerażającego typa. - Tobie też znaleźć adekwatne przezwisko? - Nie wyglądała na przestraszoną, bo wiedziała, że to ją zgubi. Ale złości ukryć nie potrafiła i nie chciała. W końcu zwróciła się na powrót do umierającego: - Nie o to pytałam.

- A ja ci nie odpowiem. - prychnął - Wszystkiego się dowiecie w swoim czasie. Ja miałem was tylko dostarczyć…

Lizzy wyraźnie zdenerwowana tym co usłyszała, odeszła od rannego policjanta, zostając w zasięgu słuchu, aby nic nie przegapić.

Jean odprowadził wzrokiem Day, gładząc kciukiem zbrocze noża, który przypadkiem wysunął się z rękawa i znalazł w jego dłoni. Ponownie zbliżył się do policjanta. Ostrze mignęło złowrogim refleksem, gdy oparł je o wciąż zdrową nogę funkcjonariusza.
- Pamiętasz mnie jeszcze? – Oblizał wargi. – Dobrze, dobrze... Widzisz, niezbyt się czuję w roli towaru. Muszę to jakoś. – Dotknął palcami skroni szukając odpowiedniego słowa. – Przepracować. W każdym razie tak mi radził psycholog. – Spojrzał z wymownym przestrachem na Lizzy. – Nie chce mieć… mieć problemów psychicznych jak ona. – Zrobił pauzę, wodząc metalowym czubkiem po ciele rannego. Walczył ze sobą. – Powiedz, jak miałeś się z nimi skontaktować?

- Mieli wypatrywać nas na niebie… Jeżeli zobaczyli jak spadamy, na pewno są już w drodze- jego kaszel zaczął mieszać się z obłąkańczym śmiechem - Dam wam radę. Róbcie co każą, a może przeżyjecie...

Funkcjonariusz zaśmiał się ponownie, łapiąc się jednocześnie za bolący tors. Jego coraz płytszy oddech był już tylko ledwo słyszalnym świstem. Tylko złagodzenie bólu przez morfinę spowodowało, że nie stracił przytomności, jednak teraz jego czas się skończył. Mężczyzna zamknął oczy, cały czas pokazując w uśmiechu zakrwawione zęby. Niczego więcej nie mogli się od niego dowiedzieć.

Ulewa zelżała, jednak niebo cały czas pozostawało przysłonięte czerwonymi chmurami. Parująca przez upał woda potęgowała zaduch i przyniosła mgłę, przez co skazańcy czuli się jak w bardzo nagrzanej, zaparowanej saunie.
Dopiero teraz, gdy cała uwaga nie skupiała się na przesłuchiwaniu funkcjonariusza wszyscy zauważyli, że wylądowali w swego rodzaju dolinie. Dziób statku głęboko zarył się w ziemię, zatrzymując się kilka metrów przed skalną ścianą, miażdżąc jednocześnie pilotów. Rozmokły grunt przypominał płytkie bagnisko. Większość skrzyń z ładowni została zniszczona przez pożar lub uderzenie o wystające dookoła skały, jednak część ładunku miękko wylądowała w błocie.

Podczas przesłuchiwania, część ocalałych zaczęła przeszukiwać ładunek, który przetrwał katastrofę. Samo wyciągnięcie skrzyń z gęstego błota okazało się ciężko i mozolną pracą. Warunki atmosferyczne dodatkowo utrudniały pracę, przez co po niedługim czasie u wszystkich odezwało się pragnienie, wzmocnione przez odwodnienie, często spotykane u osób podróżujących w tego typu kapsułach.
Towarzystwo rozerwanych na kawałki, zakrwawiony lub spalonych ciał również nie ułatwiało zadania. Przy tej temperaturze i wilgotności smród martwych ciał stawał się nie do wytrzymania.

Zawartość skrzyń zniesiono w jedno w jedno miejsce, aby zrobić szybki przegląd zapasów, które miały zapewnić im przetrwanie na obcej planecie. Na nieszczęście więźniów, oprócz dwóch pistoletów znalezionych przy martwych funkcjonariuszach, znaleźli tylko jedną strzelbę.


Była to rozbudowana wersja popularnej w dawnych czasach dubeltówki, rozszerzona o trzecią, trochę krótszą lufę. Wyloty pocisków były większe niż w antycznej już wersji co znacznie wzmacniało moc strzału, ale jednocześnie skracało zasięg do 3 metrów. Podstawową zaletą tej broni była amunicja pakowana do pustych łusek. Na dobrą sprawę jako śrutu można było użyć wszystkiego. Od żwiru, szkła aż do malutkich strzępków metalu. Reszta skrzyń z bronią i amunicją znajdowała się zbyt blisko maszynowni, przez co uległa całkowitemu zniszczeniu.
Oprócz skrzyni medycznej znalezionej przez Caledrona, w błocie uchowała się jeszcze jedna. Teraz zapas medyczny obejmował bandaże, 15 działek morfiny i 15 igieł oraz dwa pistolety do robienia zastrzyków. Oprócz tego cztery opakowania antybiotyków, dwie ocalałe fiolki płynnej amfetaminy, oraz butelkę 95% etanolu.
Jedynym prowiantem, były znalezione przez Duxxa zapasy, których połowa znajdowała się teraz w jego kieszeniach.
Ostatnim odzyskanym pojemnikiem była skrzynia z narzędziami i dwoma 10 metrowymi linami. Oprócz zwykłych narzędzi w środku znajdował się palnik plazmowy z jedną butlą paliwa. W środku więźniowie znaleźli również trzy latarki, oraz tester jakości wody.
Najciekawsze znalezisko znajdowało się jednak wewnątrz stygnącego wraku. Była to mała, czarna, pancerna skrzyneczka, leżąca w kącie ocalałym skrawku ładowni. Ze środka dochodziła cykliczne pikanie, co mogło być spowodowane tym, że włączyło się na skutek uderzenia statku w ziemię. Po otwarciu skrzyni, skazańcy zobaczyli urządzenie wielkości telefonu. Po dotknięciu aktywowało się, wyświetlając holograficzny obraz ukształtowania terenu w promieniu dwóch kilometrów, oraz dane dotyczące otoczenia. Pokazana topografia uświadomiła wszystkich, że z trzech stron otoczeni są ostrym skalnym zboczem. Jedyna dostępna droga prowadziła na północ przez dolinę.
Według urządzenia powietrze było zdatne do oddychania, ale o tym wszyscy już wiedzieli. Wyświetlana temperatura wynosiła 41 stopni Celsjusza, oraz 100% wilgotności powietrza.

Skazańcy musieli zastanowić się nad swoją sytuacją i podjąć dalsze działania.
 
Zak jest offline