Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-10-2013, 01:02   #24
Cattus
 
Cattus's Avatar
 
Reputacja: 1 Cattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputację
Przed snem wziął jeszcze szybki, chłodny prysznic. Jednak cały dzień jazdy dał mu w kość i dopiero teraz dochodziło do niego jak bardzo jest zmęczony. Niestety, gdy położył się do łóżka nie mógł zasnąć. Myśli kłębiły się bezlitośnie, a deszcz uderzający o szyby nie pomagał w zasypianiu. Charles zastanawiał się nad przyczyną śmierci przyjaciela. Cokolwiek to było musiało być nagłe i niespodziewane. Chyba trzeba będzie w końcu zadać to pytanie i jeśli to on ma je zadać to niech tak będzie. Victor Terenbach, wykonawca testamentu Malvina powinien być w stanie na nie odpowiedzieć. Kolejne minuty mijały odmierzane miarowym stukaniem deszczu w szyby i parapet. Miał wrażenie że jest zbyt zmęczony żeby spać. Gdy w końcu udało mu się zapaść w sen miał niepokojące sny.

Rano obudziły go głosy dochodzące z dołu. Po chwili dotarło do niego że to jednak nie był tylko koszmarny sen. Cała ta sytuacja wydarzyła się naprawdę. Śmierć przyjaciela, list, przyjazd do Raccoon Creek. Leżał jeszcze chwilę zbierając siły i odwlekając moment kontaktu ze światem. Póki leżał w łóżku był jakby oddzielony od tego wszystkiego niczym mały chłopczyk chowający się za zasłoną z kołdry przed wyimaginowanym potworem. A przynajmniej chciał by żeby tak było. Niestety próby obrony przed rzeczywistością z góry skazane były na porażkę.
Po opłukaniu twarzy założył czystą, bordową koszulę. Identyczną jak wczorajsza. Lubił ten kolor, podobało mu się jego połączenie z czarnym. Resztę ubioru stanowił czarny, doskonale dopasowany garnitur, najprawdopodobniej uszyty na miarę. Osobie bardziej obeznanej z formalnym ubiorem momentalnie rzucał się w oczy brak krawatu, lecz jego absencja nie była raczej spowodowana roztargnieniem na co wskazywała dokładność w przygotowaniu reszty ubioru. Przed opuszczeniem pokoju wziął jeszcze głęboki wdech i ruszył w dół schodami.
Nie był zdziwiony nerwowym milczeniem ludzi znajdujących się na dole. Dopiero w osłupienie wprawił go adwokat. Zupełnie nie wiedział jak skomentować wieści o zniknięciu ciała. Zatkało go.
Widząc zachwianie Olivii przysunął się bliżej i położył jej rękę na ramieniu. - Dobrze się czujesz? Oczywiście że nie... Zadał pytanie i momentalnie na nie odpowiedział. Skarcił się w duchu. - A jak niby miała się czuć? Pomyślał.

Przyjazd córki Malvina przerwał tą groteskową sytuacje. Za co Charles był wdzięczny gdyż zupełnie nie wiedział jak powinien się zachować.
Kto znał Malvina na pierwszy rzut oka rozpoznał by jego córkę. - Niedaleko pada jabłko od jabłoni. Pomyślał. Ciekawiło go też czy poza sposobem ubierania dzieliła zainteresowania z ojcem.

***

Gdy zostali sami z córką ich przyjaciela, zaskoczyła go jej bezpośredniość. Podobała mu się ta cecha i podziwiał Elizabeth za jej opanowanie.
Przemowa Władimira zaskoczyła go niemniej niż informacja o zniknięciu ciała. Spojrzał na przyjaciela z szeroko otwartymi oczyma i słuchał. Po ilości i rodzaju pytań zaczął się zastanawiać czy Władimir czasem nie pracuje jako detektyw czy ktoś taki. Teraz, bardziej niż zwykle, cechowała go bezpośredniość i delikatność stereotypowego Rosjanina. Postanowił się już więcej nie dziwić. Niczemu.
Gdy tylko Władimir usiadł i czekał na odpowiedzi, Charles wykorzystał moment żeby dodać swoje trzy grosze. Nie był pewny jaki wynik będzie miał dialog jego przyjaciela z Elizabeth więc postanowił nie marnować czasu żeby nie stracić okazji do powiedzenia czegokolwiek.

- Nie mógłbym odmówić przyjacielowi w potrzebie, tak też nie odmówię jego córce. Powiedział dość oficjalnym tonem.
- Osobiście zależy mi na odpowiednim pochowaniu przyjaciela. Dodał przyciszonym, smutnym głosem.
- W razie czego zostawię numer do siebie. Podał kobiecie wizytówkę Brooks&Books i uśmiechnął się lekko.

Na szczęście Annie zajmowała się interesem i nie musiał szybko wracać do domu. Nie mógł tak po prostu zostawić sprawy pochówku przyjaciela samej sobie. Musiał uczynić wszystko co w jego mocy. Na początek należało usiąść na spokojnie i wszystko przemyśleć. Na pewno trzeba będzie ustalić plan działania.
Wyglądało na to ze to niepozorne miasteczko skrywało więcej tajemnic niż można by się tego po nim spodziewać.
 
__________________
Our sugar is Yours, friend.
Cattus jest offline