Winchester odwrócił się do Doc'ai rzucił żeby przekonać laskę że nie żartuje i mając nadzieje że reszta pomoże wystraszyć nieco kobiecine :
- Nikogo nie będziemy wiązać... umrze tu i teraz... tylko że "teraz" zależy od mojego humoru... a muszę przyznać że ostatnio jestem trochę humrzasty... więc ździebeczko to potrwa... gadaj suko albo bedziesz cierpieć jak nigdy dotąd... obiecuje... a wiem o czym mówię...
Nóż coraz bardziej zbliżał się do oka, kobieta już czuła koniuszek ostrza na gałce ocznej... :
- No więc jak będzie... pistolet wydaje się byc tylko odległym marzeniem prawda? |