Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-10-2013, 13:20   #31
Ali
 
Ali's Avatar
 
Reputacja: 1 Ali jest godny podziwuAli jest godny podziwuAli jest godny podziwuAli jest godny podziwuAli jest godny podziwuAli jest godny podziwuAli jest godny podziwuAli jest godny podziwuAli jest godny podziwuAli jest godny podziwuAli jest godny podziwu
Charles nie mógł powiedzieć nic innego, aby poczuła się jeszcze bardziej nieswojo. Nie dość, że przez jego wypowiedź kompletnie ogarnęła ją ciekawość co do nieznajomych sylwetek, to spodziewała się najgorszego… Nie. Spodziewała się czegoś jeszcze gorszego od tego, co mogła sobie wyobrazić.

Nie miała już słów do Władimira. Jego wybuch sprawił, że jakaś część jej sympatii do niego bezpowrotnie przepadła. Nadal był jej przyjacielem i chyba nic nie mogło tego zmienić, ale gdyby nie sytuacja, w której się znaleźli, kazałaby mu pójść do diabła i nie pokazywać się jej więcej na oczy. To, jak traktował pannę Badock, brała niemal jako osobistą zniewagę. Cieszyła się, że to Brooks przejął tym razem rolę przywołującego kolegę do porządku, bo obawiała się, że mogłaby pozwolić sobie na zbyt wiele słów. To, w jaki sposób się to odbyło, nie umknęło jej uwadze. Antykwariusz zrobił na niej swoim nietypowym zachowaniem - o dziwo - dobre wrażenie. Kultura rządziła jej życiem, ale zawsze uważała, że mężczyzna musi umieć postawić na swoim, bez względu na dobre wychowanie. Co do jednego Bazhukov miał jednak rację. Trzeba było stąd jak najszybciej odejść.

Siedząc w aucie, wyciągnęła z niewielkiej torebki telefon komórkowy. Oprócz niego miała tam tylko chusteczki, portfel z dokumentami i pieniędzmi, kosmetyki i gaz pieprzowy – kobieta rozważna zawsze ubezpieczona. Niewiele więcej mogło się tam zmieścić. Jeszcze bardziej znienawidziła to miejsce, kiedy okazało się, jak wielkim problemem jest zasięg. Przecież to była Ameryka, a nie koniec świata.
Dotarło do niej, że nie poinformowała ani współpracowników, ani rodziny o późniejszym powrocie. Na pewno się martwią, jednak uspokojenie ich nie było teraz priorytetem. Z opowieści Elizabeth nie dziwiło jej wiele, poza atakiem… kuguara? Co za historia…
- Mogłabym spróbować powiadomić służby telefonicznie, ale zasięg tutaj woła o pomstę do nieba – ponownie spojrzała na ekran telefonu. – Jednak po tym wszystkim, co się stało, co widziałam i co opowiedziałaś… zastanawiam się, na ile można ufać miejscowym władzom. Och – żachnęła się – co ja opowiadam. Chyba widziałam zbyt wiele filmów w życiu.
A jednak w środku czuła, że ma rację. Że nie mają nikogo poza sobą.
- W razie czego może powinniśmy się skontaktować z kimś poza miasteczka? Mój mąż jest dyplomatą i ma znajomości tu i ówdzie, na pewno ktoś mógłby nam pomóc. To, jednak, ostateczne rozwiązanie - powiedziała bardzo poważnie. Nie mogła sobie pozwolić na sianie fermentu wokół swojej rodziny bez powodu.
 
__________________
"We train young men to drop fire on people, but their commanders won't allow them to write "fuck" on their aeroplanes because it's obscene." Apocalypse Now

Ostatnio edytowane przez Ali : 22-10-2013 o 15:03. Powód: dodałam reakcję na nietypowe zachowanie Charlesa, żeby nie było.
Ali jest offline