Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Horror i Świat Mroku > Archiwum sesji RPG z działu Horror i Świat Mroku
Zarejestruj się Użytkownicy


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 22-10-2013, 13:20   #31
Ali
 
Ali's Avatar
 
Reputacja: 1 Ali jest godny podziwuAli jest godny podziwuAli jest godny podziwuAli jest godny podziwuAli jest godny podziwuAli jest godny podziwuAli jest godny podziwuAli jest godny podziwuAli jest godny podziwuAli jest godny podziwuAli jest godny podziwu
Charles nie mógł powiedzieć nic innego, aby poczuła się jeszcze bardziej nieswojo. Nie dość, że przez jego wypowiedź kompletnie ogarnęła ją ciekawość co do nieznajomych sylwetek, to spodziewała się najgorszego… Nie. Spodziewała się czegoś jeszcze gorszego od tego, co mogła sobie wyobrazić.

Nie miała już słów do Władimira. Jego wybuch sprawił, że jakaś część jej sympatii do niego bezpowrotnie przepadła. Nadal był jej przyjacielem i chyba nic nie mogło tego zmienić, ale gdyby nie sytuacja, w której się znaleźli, kazałaby mu pójść do diabła i nie pokazywać się jej więcej na oczy. To, jak traktował pannę Badock, brała niemal jako osobistą zniewagę. Cieszyła się, że to Brooks przejął tym razem rolę przywołującego kolegę do porządku, bo obawiała się, że mogłaby pozwolić sobie na zbyt wiele słów. To, w jaki sposób się to odbyło, nie umknęło jej uwadze. Antykwariusz zrobił na niej swoim nietypowym zachowaniem - o dziwo - dobre wrażenie. Kultura rządziła jej życiem, ale zawsze uważała, że mężczyzna musi umieć postawić na swoim, bez względu na dobre wychowanie. Co do jednego Bazhukov miał jednak rację. Trzeba było stąd jak najszybciej odejść.

Siedząc w aucie, wyciągnęła z niewielkiej torebki telefon komórkowy. Oprócz niego miała tam tylko chusteczki, portfel z dokumentami i pieniędzmi, kosmetyki i gaz pieprzowy – kobieta rozważna zawsze ubezpieczona. Niewiele więcej mogło się tam zmieścić. Jeszcze bardziej znienawidziła to miejsce, kiedy okazało się, jak wielkim problemem jest zasięg. Przecież to była Ameryka, a nie koniec świata.
Dotarło do niej, że nie poinformowała ani współpracowników, ani rodziny o późniejszym powrocie. Na pewno się martwią, jednak uspokojenie ich nie było teraz priorytetem. Z opowieści Elizabeth nie dziwiło jej wiele, poza atakiem… kuguara? Co za historia…
- Mogłabym spróbować powiadomić służby telefonicznie, ale zasięg tutaj woła o pomstę do nieba – ponownie spojrzała na ekran telefonu. – Jednak po tym wszystkim, co się stało, co widziałam i co opowiedziałaś… zastanawiam się, na ile można ufać miejscowym władzom. Och – żachnęła się – co ja opowiadam. Chyba widziałam zbyt wiele filmów w życiu.
A jednak w środku czuła, że ma rację. Że nie mają nikogo poza sobą.
- W razie czego może powinniśmy się skontaktować z kimś poza miasteczka? Mój mąż jest dyplomatą i ma znajomości tu i ówdzie, na pewno ktoś mógłby nam pomóc. To, jednak, ostateczne rozwiązanie - powiedziała bardzo poważnie. Nie mogła sobie pozwolić na sianie fermentu wokół swojej rodziny bez powodu.
 
__________________
"We train young men to drop fire on people, but their commanders won't allow them to write "fuck" on their aeroplanes because it's obscene." Apocalypse Now

Ostatnio edytowane przez Ali : 22-10-2013 o 15:03. Powód: dodałam reakcję na nietypowe zachowanie Charlesa, żeby nie było.
Ali jest offline  
Stary 22-10-2013, 23:08   #32
 
student's Avatar
 
Reputacja: 1 student nie jest za bardzo znany
Wladimir siedział z tyłu wciśnięty w siedzenie samochodu kuląc głowę w stronę środka, tak jakby chciał uchronić się przed nadlatującą kulą. Wydawał się nie zwracać uwagi na wrzaski wymierzone w jego stronę, tylko trochę bardziej nerwowo niż zazwyczaj przewracał karki swojego notesu i czynił uwagi na jego marginesie. Gdy usłyszał o kuguarze, podniósł wzrok i delikatnie się uśmiechnął.
- Czy pumy występują na Zachodnim Wybrzeżu? - Spytał odwracając wzrok w stronę okna i dodał - Terenbach kłamie, a Panienka mataczy – spuścił wzrok na notes ale kontynuował dalej – jednak jeżeli chodzi o moją pomoc, to ma ją Panienka zapewnioną ze względu na Panienki ojca, ale niech Panienka sobie nie wyobraża, że dam się wodzić za nos. Rozmowę o wychowaniu, władzy i lojalności pozostawmy jednak na później, kiedy wszystko będzie już za nami.

Charles chciał coś powiedzieć, że Wladimir podniósł palec...

- Niestety muszę założyć, że Panienki ojciec nie żyje, chociaż dziwię się czemu Panienka od razu tak założyła, pomimo iż zdaje się, Panienka także nie widziała zwłok? Ktoś jednak podpalił pracownię Pani ojca, a to byłaby dość kosztowna i ryzykowna insynuacja. Najprawdopodobniej była to grupka mieszkańców Reccon, choć nie można tego przesądzać, tak samo, jak trzeba założyć, że grupka ta mogła mieć poparcie u większej części społeczności i to tej bardziej wpływowej, można rzecz „katolickiej”, skoro Panienki ojciec na poważnie kontynuował to co na studiach wydawało się być niewinnym nagrywaniem się z życia i śmierci – Wladimir spojrzał na Oliwię zaraz jednak odwrócił wzrok w stronę okna i dodał - ale tego też nie przesądzam... społeczność lokalna, ogólnie rzecz ujmując, cieszy się z tego, że stanowi zbiorowość zamkniętą i homogeniczną, tzn. względnie jednolitą... - Wladimir mówił jak gdyby sam do siebie - znaczy to, że jest przesiąknięta do szpiku kości zachowaniami konformistycznymi i układami o charakterze nepotycznym. Jeżeli więc grupa samozwańczych „strażników miejskich” nie bała się dokonać podpalenia to... - Wladimir poklepał płaszcz w poszukiwaniu papierosów - albo byli to uciekinierzy z domu wariatów albo ludzie ci nie boją się tutejszej władzy. Drugie założenie jest bardziej prawdopodobne, co jednocześnie stanowi argument przeciwko temu, żeby jechać do szeryfa. Nie wiem jak jest tutaj, ale u nas w Rosji przyjezdny zawsze stoi na przegranej pozycji w konfrontacji z miejscowymi – Wladimir wpadł we wprost w akademicki ton. - W Magnitogorsku, na przykład, choć jest to... - podniósłszy wzrok dostrzegł groźne miny pozostałych pasażerów. - W każdym bądź razie – przełknął ślinę – nie wiem jak Wy, ale ostatnią rzecz, na którą mam teraz ochotę jest wylądować w celi z jakimś zaszczanym pijaczyną.

Charles chciał coś powiedzieć, ale zatrzymał się na A..., gdyż zauważył, jak Wladimir przykłada palec do budzi w geście „ciszy”. - Jeszcze tylko skończę przyjacielu.

- Chciałbym jeszcze wrócić do tego – Wladimr przygryzł wargę – że Terenbach kłamie. I co z tego? - spytał sam siebie - ano to, że podaje się on za przyjaciela Panienki taty. W związku z tym możliwe jest zarazem, że zwłoki unieśli wrogowie, jak i przyjaciele Panienki ojca. Swoją drogą kolejnym argumentem przeciwko temu, żebyśmy jechali na komisariat jest to, że zaliczyć można nas do tych drugich, a zatem i do tych „złych” - Wladimir poprawił okulary – jeszcze chwilkę Charles. - Terenbach powiedział i tu cytuję: „dołożymy wszelkich starań, aby sprawę wyjaśnić”, co znaczy „my”? - Wladimir przeciągnął owe „my” i powtórzył kilka razy – kim są owi „my”? -Zapytał sam siebie, jak i wszystkich zarazem. W każdym bądź razie możemy pojechać porozmawiać z Terenbachem, zapytać go między innymi o to, dlaczego tylko my zostaliśmy zaproszeni na pogrzeb i kim był ten staruszek o "niewielkiej chudej posturze"? Czy to był Derek O’Hara? Tyle że zapewne skończyło by się na tym, że za kolejne kłamstwa Terenbach zarobiłby w dziób....
- Pozostaje więc kościół, sklep - spojrzał na swój ołówek i zrobił nim kilka szermierskich posunięć... - nada się więc sklep odpada..., pub... to nie jest taki głupi pomysły napełnić piersióweczkę i kupić papierosy... ratusz, pensjonat, kostnica i kilka domów, wśród których jest i dom Malvina. Proponuję więc w pierwszej kolejności pojechać do pubu, a następnie do kostnicy.... chociaż w pubie to my możemy dostać w dziób.

 

Ostatnio edytowane przez student : 23-10-2013 o 15:28. Powód: +fotka
student jest offline  
Stary 23-10-2013, 08:06   #33
Konto usunięte
 
brody's Avatar
 
Reputacja: 1 brody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputację
Zachowanie Bazhukova wyraźnie nie podobało się Elizabeth, ale słowa i pytania jakie tym razem wypowiedział Rosjanin musiały w jakiś sposób przekonać ją do jego osoby.
- Już wiem dlaczego ojciec pana lubił - rzekła, gdy Wladimir skończył swoją tyradę - Ma pan przenikliwy i jasny umysł. I choć zdecydowanie zbyt pochopnie wyciąga pan wnioski, to na pewno jest pan człowiekiem inteligentnym i bystrym. Gdyby jeszcze nie był pan takim grubianinem...
Elizabeth zamyśliła się na chwilę, po czym kontynuowała:
- W jednym jednak muszę się z panem zgodzić. W tej chwili wcale nie mamy pewności, że mój ojciec nie żyje. Nikt z nas nie widział ciała i musimy polegać na świadectwie mieszkańców. Nie mogę oczywiście powiedzieć, że wszyscy tutejsi mieszkańcy, to oszuści i ludzie nieżyczliwie, ale musimy być ostrożni zwłaszcza biorąc pod uwagę ostatnie wydarzenia.
A co do kontaktów z lokalnymi władzami, to naprawdę musimy z nimi współpracować. To są Stany panie Bazhukov, a nie Rosja. Tutaj mimo wszystko nadal obowiązuje prawo i demokracja. Nikt nikogo nie będzie zamykał tylko dlatego, że zadaje niewygodne pytania.
Wydaje mi się, że w pierwszej kolejności powinniśmy ponownie porozmawiać z panem Terenbachem i dopiero po tej rozmowie postanowić co dalej. Jestem jednak otwarta na wasze sugestie.
 
__________________
Konto usunięte na prośbę użytkownika.
brody jest offline  
Stary 23-10-2013, 15:41   #34
 
student's Avatar
 
Reputacja: 1 student nie jest za bardzo znany
Panienko, wnioski wyciąga się na końcu badania, a na jego początku wysuwa się hipotezy, które potem się testuje - stwierdził lakonicznie i dodał - jedźmy gdziekolwiek bylebym po drodze miał sposobność kupić papierosy i napełnić piersióweczkę. Muszę też popić lekarstwa - Wladimir wyciągnął z kieszeni płaszcza pięć tabletek i zacisnął je w pięści - bo bez nich jestem, jak ślepiec we mgle.

Myśl o śmierci przyjaciela odcisnęła piętno na jego twarzy. W jego głowie zaczęły się kłębić dziwne myśli, a stan psychiczny uległ pogorszeniu, jak nie załamaniu.
 

Ostatnio edytowane przez student : 23-10-2013 o 15:44.
student jest offline  
Stary 24-10-2013, 10:13   #35
 
Cattus's Avatar
 
Reputacja: 1 Cattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputację
Dobrze się złożyło że to właśnie on prowadził. Konieczność skupienia się na drodze odciągnęła choć trochę jego umysł od obrazów które ciągle miał przed oczami. Jechał milcząc i tępo patrząc przed siebie. Gdy usłyszał prośbę o zatrzymanie się zareagował z drobnym opóźnieniem. Na szczęście czuł że zaczyna wracać do jako takiej normalności.
Musiał powiedzieć o tych postaciach innym i zrobić to w taki sposób żeby być zrozumianym. Nigdy nie miał z tym większych problemów ale teraz nie tak łatwo przyszło mu dobranie odpowiednich słów.
Po zgaszeniu silnika patrzył się przez dłuższą chwilę na kluczyk wetknięty w stacyjkę i niewielki breloczek bujający się hipnotyzująco to w jedną to w drugą stronę.

Ktoś mówił, najpierw była to Elizabeth, następnie Olivia. Ciężko było mu się skupić na słowach. Gdy Władimir zaczął mówić, do Charlesa dochodziło co drugie zdanie. Właśnie układał sobie wszystko i ubierał obrazy w słowa. Gdy wydawało mu się że już może zacząć, okazało się że Władimir jeszcze nie skończył. W tym momencie rozejrzał się po okolicy. Była to gruntowa droga ciągnąca się przez lasy i łąki. Coraz większe krople deszczu rozmywały obraz na szybach jakby były to płótna impresjonistów. Wcześniej widok ten miał by dla niego sporo uroku, lecz teraz okoliczne lasy stały się obce i niebezpiecznie tajemnicze.
Gdy tak się rozglądał stracił poczucie czasu. Okazało się że Władimir ciągle mówił. Charles skupił się na słowach przyjaciela. Analityczne patrzenie na świat Rosjanina pomagało mu w powrocie do normalności. Twarz przybrała zwyczajny, trochę zamyślony wyraz, a spojrzenie odzyskało ostrość.
Gdy zapadła cisza zaczął mówić, obracając się w stronę reszty tak bardzo jak tylko pozwalała mu na to pozycja kierowcy.

- Te postacie, to... to nie byli ludzie. Zaciął się na chwilę.
- Wiem jak to brzmi ale to nie były istoty ludzkie. Wyglądały inaczej... obco. Ciężko mi je opisać. Wziął głęboki oddech, wzrok miał poważny i skupiony. - Z grubsza miały ludzką sylwetkę ale deformacje bardziej zbliżały je do zwierząt. Przynajmniej tak mi się wydaje bo w życiu nie widziałem nic podobnego. Wyglądały jakby wyszły z jakiegoś koszmaru. Były łyse, ich czaszki pokryte wyrostkami i guzami miały nienaturalny kształt. Miały wyłupiaste, duże i jakby rybie oczy. Ciała tak chude że w niektórych miejscach wyglądały jakby kości pokrywała sama skóra. Skóra natomiast była koloru ziemisto-szarego, pokryta wrzodami i krostami. Zamilkł patrząc wam w oczy. Zmarszczył brwi. - Żebyście tylko mogli zobaczyć to co ja. Choć może lepiej się stało... jestem pewien że ten obraz będzie wracał do mnie w snach częściej niżbym sobie tego życzył.

Gdy zapadła cisza i każdy zastanawiał się nad tym co usłyszał Charles odwrócił się i odpalił samochód. Dźwięk rozrusznika, a następnie miarowe mruczenie diesla złamało ciszę.
- Wygląda na to że Malvin w końcu znalazł to czego wszyscy tak usilnie kiedyś szukaliśmy. Powiedział smutnym głosem.
- Może i na co dzień nie palę ale biorąc pod uwagę okoliczności z chęcią skusze się na jednego czy dwa...
 
__________________
Our sugar is Yours, friend.
Cattus jest offline  
Stary 24-10-2013, 18:34   #36
 
student's Avatar
 
Reputacja: 1 student nie jest za bardzo znany
Wladimir z niedowierzaniem słuchał słów Charlesa. - Może miałeś brudne soczewki? - Zapytał retorycznie. - Jedno jest jednak bardziej prawdopodobne niż wszystko inne - Wladimir skwitował słowa przyjaciela. - Malvin mógł kontynuować badania nad zjawiskami niematerialnymi i zapewne podchodził do swojej pracy badawczej z dużym zaangażowaniem i w specyficzny sobie sposób – samemu uczestnicząc w eksperymentach mających na celu wywołanie zjawisk, których na świecie być nie powinno. Co znalazłeś w Reccon? I czy to coś cię zabiło? - W oczach Wladimira pojawił się strach.
 

Ostatnio edytowane przez student : 24-10-2013 o 20:14.
student jest offline  
Stary 25-10-2013, 00:12   #37
Ali
 
Ali's Avatar
 
Reputacja: 1 Ali jest godny podziwuAli jest godny podziwuAli jest godny podziwuAli jest godny podziwuAli jest godny podziwuAli jest godny podziwuAli jest godny podziwuAli jest godny podziwuAli jest godny podziwuAli jest godny podziwuAli jest godny podziwu
Przy całym swoim zdziwaczeniu, Władimir nareszcie zaczął mówić z sensem. Nie miała ochoty wierzyć w jego insynuacje, ale to, czego była świadkiem, utwierdzało ją w przekonaniu, że nie może niczego pochopnie odrzucać jako nieprawdy. Przekonała się też, że zajmowanie się zagadnieniami biologii na poziomie molekularnym nie gwarantuje znajomości występowania poszczególnych gatunków na danym terytorium. Cóż, nie można być geniuszem we wszystkim.
Słuchała w milczeniu rozmowy Rosjanina z córką zmarłego, kiedy do konwersacji włączył się Brooks. Dłuższy czas wydawał się nieco nieobecny, ale w jednym momencie przeszedł do sedna swojej wypowiedzi. Olivii zabrakło słów.
Mogła po prostu uznać to za bzdurny wymysł zmęczonego umysły mężczyzny. Mogła rozzłościć się za to, że stroi sobie żarty. Jednak Olivia znała – lub przynajmniej tak się jej zdawało – Charlesa i nic nie wskazywało na to, by miał coś zmyślać. Był poważny. Wierzył w to, co mówił.
Przygryzła nerwowo wargę. Co mądrego można było teraz wymyślić w odpowiedzi? Jak można było zareagować? Nie wiedziała.
Nie, antykwariuszowi musiało się coś przewidzieć. Ten cały okultyzm, ciemne sprawy, którymi zajmowali się na studiach… nie traktowała tego jako typowej rozrywki. Nie żartowała z takich kwestii, po prostu była to jakaś mistyczna ciekawostka, pozostająca w sferze fantazji, a nie rzeczywistości. Malvin nie mógł znaleźć tego, czego szukał, bo to zwyczajnie nie istniało, bez względu na to, jak fascynujące były poszukiwania.
- Elisabeth? – spytała nieokreślonym tonem. Dziewczyna nie odzywała się, a pani Nascimento wiedziała, że to jej reakcja będzie w tej chwili kluczowa, bo być może wiedziała coś istotnego dla sprawy, co wyjaśniłoby zagadkę tajemniczych postaci. – Wiesz, co zobaczył w lesie pan Brooks? – W międzyczasie dodała jeszcze nieswoim głosem: - Jeśli o mnie chodzi, to - podobnie jak panna Badock - spotkałabym się z panem Terenbachem. Musimy się upewnić, kto jest z nami, a kto przeciw nam.
Podziękowała w myślach Bogu, że głos jej się nie załamał. Nikt nie potrzebował tu histeryczki.
 
__________________
"We train young men to drop fire on people, but their commanders won't allow them to write "fuck" on their aeroplanes because it's obscene." Apocalypse Now
Ali jest offline  
Stary 25-10-2013, 07:52   #38
Konto usunięte
 
brody's Avatar
 
Reputacja: 1 brody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputację
Słowa Charlesa wywołały szok u wszystkich. Elizabeth także nie mogła uwierzyć w to co słyszała. Choć strojem i manierami bardzo przypominała ojca, to sądząc po minie, chyba nie podzielała jego wiary w świat nadprzyrodzony. Na pytanie Olivii, dziewczyna odpowiedziała melancholijnym głosem:
- Ojciec zajmował się różnymi dziwnymi rzeczami. Szukał zagubionej wiedzy, dowodów na istnienie zaginionych lądów, czy mitycznych stworzeń. Ja też przez wiele lat byłam pod jego wpływem i też chciałam odszukać jednorożca. Moje marzenia były dziecinne, a on od zawsze poszukiwał tego co zakazane i ukryte przed światem. W ostatnich latach... - Elizabeth zawiesiła głos i spojrzała w prawo na rozległą, podmokłą łąkę - ...zdziwaczał. Wybudował sobie samotnie w lesie, choć przecież jego dom i tak był na uboczu. Mówił mi wtedy, że potrzebuje bliższego kontaktu z naturą i że właśnie w takich warunkach pracuje mu się najlepiej. I może nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że zaczął nocami chodzić po lesie i odwiedzać stare cmentarze. W jego oczach pojawił się jakiś dziwny blask szaleństwa, który mnie przerażał. Tak się złożyło, że nadarzyła mi się okazja studiowania za granicą, więc skorzystałam z niej i zostawiłam go samego. Wtedy cieszyłam się, że mogę się wyrwać z tej przygnębiającej mieściny, ale teraz... teraz myślę, że powinnam przy nim zostać i pomóc mu.
Elizabeth schyliła głowę i dało się słyszeć ciesze kwilenie.
- Jedźmy - wyszeptała ocierając łzy - Musimy rozmówić się z Terenbachem.

Ponownie w biurze Terenbacha
Po kilkunastu minutach jazdy grupa ponownie znalazła się w biurze adwokata. Terenbach przywitał ich ponownie z wielką życzliwością i poczęstował szklaneczką whiskey.
Gdy Elizabeth chciała mu opowiedzieć o tym, co wydarzyło się w lesie, adwokat przerwał jej jak tylko zaczęła mówić.
- Wiem, wiem, wszystko już wiem. Ludzie widzieli, jak w las uderzył piorun. A po kilku chwilach pojawiła się łuna ognia. Szybko zawiadomili straż, gdyż przypuszczali, że to samotnia Malvina stanęła w płomieniach. Muszę panience powiedzieć, że nie był to pierwszy pożar jego leśnego domku. Kilka miesięcy temu miał miejsce podobny wypadek. Malvin chyba eksperymentował ze ściąganiem piorunów i coś wyraźnie mu się nie udało. Niestety nie przyjął naszych ostrzeżeń, że takie eksperymenty mogą się źle skończyć...
- Rozumiem - tym razem Elizabeth przerwała wypowiedź adwokata - Mam nadzieję, że strażacy zabezpieczą wszystko, co uda się uratować z pożaru.
- Ależ oczywiście - zapewnił Terenbach.
- W porządku. Proszę mi zatem teraz przekazać klucze od domu ojca.
Terenbach pokręcił ze smutkiem głową i powiedział:
- Bardzo mi przykro, ale nie mogę tego zrobić. Jak już mówiłem wcześniej jestem wykonawcą ostatniej woli pani ojca, a państwa przyjaciela. Malvin dał w tym dokumencie wiele szczegółowych wytycznych, co do przebiegu czynności po jego śmierci. Jedną z nich jest właśnie kategoryczny zakaz wpuszczania kogokolwiek do domu, aż do chwili kiedy jego ciało spocznie w ziemi. Nie wiem, czym się kierował czyniąc takie zapisy. Może to kolejna fanaberia i dziwactwo Malvina. W każdym razie wola zmarłego jest święta i ja zrobię wszystko, aby ją wykonać.
Elizabeth zamilkła i przez chwilę się nad czymś zastanawiała. Minęło kilka długich sekund ciszy. W końcu córka Malvina spojrzała na trójkę przyjaciół jej ojca, błagalnym wzrokiem, prosząc o pomoc.
 
__________________
Konto usunięte na prośbę użytkownika.
brody jest offline  
Stary 25-10-2013, 22:07   #39
 
student's Avatar
 
Reputacja: 1 student nie jest za bardzo znany
Wladimir wyglądał na człowieka na stałe przyklejonego do krzesła. Siedział tak odkąd weszli do biura adwokata. W końcu wstał i podszedł do Elizabeth i poklepał ją po ramieniu. Po czym podszedł do Terenbacha, ciut za blisko jak na zachodnioeuropejskie zwyczaje. - Panie Terenbach – zaczął – nie rozumiem tylko jednego, skoro spadkodawca nie żyje, to dlaczego nie możemy otworzyć testamentu? Przecież to co dzieje się z ciałem mojego przyjaciela nie ma nic wspólnego z jego ostatnią wolą. Czy Malvin zastrzegł w testamencie, że dopiero wtedy, kiedy jego ciało spocznie w grobie, będziemy mogli wejść do jego domu? A po co w ogóle mielibyśmy chcieć wchodzić do jego domu – spojrzał na Elizabeth.
 

Ostatnio edytowane przez student : 25-10-2013 o 22:11.
student jest offline  
Stary 28-10-2013, 17:53   #40
 
Cattus's Avatar
 
Reputacja: 1 Cattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputację
Resztę drogi Charles był milczący. Myślał. Gdy znaleźli się w biurze adwokata, przywitał go tylko skinieniem i po chwili ze smutnym uśmiechem przyjął szklankę. Sądząc po zapachu Chivas Regal, jedna z ulubionych Charlesa. Widać Terenbach miał dobry gust. Uniósł szklankę do ust delektując się zapachem bursztynowego płynu. Gdy rozpoczęła się rozmowa, już miał się napić ale zamyślił się niemalże dotykając szkłem ust.
Nie można było przekazać kluczy do domu Malvina jego córce przed pogrzebem gdyż tego zażyczył sobie zmarły. Czyli Elizabeth nie mogła wejść do swojego domu zanim nie odnajdzie się zaginione ciało. Jak on nie lubił przepisów i bezdusznego trzymania się wytycznych. Właśnie z tego powodu nie mógłby być prawnikiem. Z tego i pewnie paru innych.

- Więc nic nie da się zrobić? Naprawdę? Rozumiem że taka była wola zmarłego ale Malvin pewnie nie przewidział tego że ktoś ukradnie jego zwłoki przed pogrzebem. Tym samym jego córka nie może nawet wejść do SWOJEGO domu. Charles dokładnie zaakcentował słowo. - Niech nie będzie Pan bezduszny jak przepisy, gdzie dziewczyna ma się teraz zatrzymać, nie dość się już wycierpiała? Najpierw nagła śmierć ojca, cała ta sprawa ze zniknięciem ciała, a na dodatek spłonięcie pracowni. Aż chciało by się powiedzieć że nie może być gorzej... Spojrzał w okno. - ...a i deszcz już pada. Ma teraz spać w samochodzie czy liczyć na litość mieszkańców? Starał się przekonać Terenbacha.
- Sam pan rozumie że Malvin nie pozwoliłby na to żeby jego córka nie miała się gdzie podziać, ale teraz z wiadomych przyczyn nie jest w stanie zmienić tego zapisu, który w obecnej sytuacji jest krzywdzący. Czy Elizabeth ma czuć się teraz jak obca osoba w domu ojca? Może nie był specem od prawa ale w jego głowie kołatały się pewnie pomysły i szczątki zapisów.
- Nie można tego potraktować jako sprawy de facto precedensowej? Rozumiem że wola zmarłego jest święta ale obecna sytuacja jest niecodzienna i może stanowić podstawę do podważenia pewnych zapisów i ustaleń. Oczywiście tylko i wyłącznie dobra pani Elizabeth. Skończył patrząc Terenbachowi w oczy, a spojrzenie chociaż chłodne wyrażało prośbę. Miał nadzieję że prawnik okaże choć trochę zrozumienia sytuacji w jakiej znalazła się córka jego klienta.

Nie miał nic przeciwko prawnikom ale nie przepadał za ich pracą. Prędzej czy później natrafiali na schodek, drobną przeszkodę która ich paraliżowała albo wyszukiwali różnego rodzaju niuanse i luki prawne żeby tylko osiągnąć zamierzony cel. Wszystko można w sądzie wygrać, a ilu prawników tyle interpretacji prawa, lecz nie mieli roku czy dwóch na rozprawy. Sprawę należało rozwiązać możliwie szybko.
Mówiąc zupełnie zapomniał o piciu, a alkohol z pewnością pomógłby mu teraz. Tylko delikatnie gestykulował ręką trzymającą szkło, podświadomie uważając aby się nie oblać i nie zmarnować zawartości.
 
__________________
Our sugar is Yours, friend.
Cattus jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 03:51.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172