Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-10-2013, 23:08   #32
student
 
student's Avatar
 
Reputacja: 1 student nie jest za bardzo znany
Wladimir siedział z tyłu wciśnięty w siedzenie samochodu kuląc głowę w stronę środka, tak jakby chciał uchronić się przed nadlatującą kulą. Wydawał się nie zwracać uwagi na wrzaski wymierzone w jego stronę, tylko trochę bardziej nerwowo niż zazwyczaj przewracał karki swojego notesu i czynił uwagi na jego marginesie. Gdy usłyszał o kuguarze, podniósł wzrok i delikatnie się uśmiechnął.
- Czy pumy występują na Zachodnim Wybrzeżu? - Spytał odwracając wzrok w stronę okna i dodał - Terenbach kłamie, a Panienka mataczy – spuścił wzrok na notes ale kontynuował dalej – jednak jeżeli chodzi o moją pomoc, to ma ją Panienka zapewnioną ze względu na Panienki ojca, ale niech Panienka sobie nie wyobraża, że dam się wodzić za nos. Rozmowę o wychowaniu, władzy i lojalności pozostawmy jednak na później, kiedy wszystko będzie już za nami.

Charles chciał coś powiedzieć, że Wladimir podniósł palec...

- Niestety muszę założyć, że Panienki ojciec nie żyje, chociaż dziwię się czemu Panienka od razu tak założyła, pomimo iż zdaje się, Panienka także nie widziała zwłok? Ktoś jednak podpalił pracownię Pani ojca, a to byłaby dość kosztowna i ryzykowna insynuacja. Najprawdopodobniej była to grupka mieszkańców Reccon, choć nie można tego przesądzać, tak samo, jak trzeba założyć, że grupka ta mogła mieć poparcie u większej części społeczności i to tej bardziej wpływowej, można rzecz „katolickiej”, skoro Panienki ojciec na poważnie kontynuował to co na studiach wydawało się być niewinnym nagrywaniem się z życia i śmierci – Wladimir spojrzał na Oliwię zaraz jednak odwrócił wzrok w stronę okna i dodał - ale tego też nie przesądzam... społeczność lokalna, ogólnie rzecz ujmując, cieszy się z tego, że stanowi zbiorowość zamkniętą i homogeniczną, tzn. względnie jednolitą... - Wladimir mówił jak gdyby sam do siebie - znaczy to, że jest przesiąknięta do szpiku kości zachowaniami konformistycznymi i układami o charakterze nepotycznym. Jeżeli więc grupa samozwańczych „strażników miejskich” nie bała się dokonać podpalenia to... - Wladimir poklepał płaszcz w poszukiwaniu papierosów - albo byli to uciekinierzy z domu wariatów albo ludzie ci nie boją się tutejszej władzy. Drugie założenie jest bardziej prawdopodobne, co jednocześnie stanowi argument przeciwko temu, żeby jechać do szeryfa. Nie wiem jak jest tutaj, ale u nas w Rosji przyjezdny zawsze stoi na przegranej pozycji w konfrontacji z miejscowymi – Wladimir wpadł we wprost w akademicki ton. - W Magnitogorsku, na przykład, choć jest to... - podniósłszy wzrok dostrzegł groźne miny pozostałych pasażerów. - W każdym bądź razie – przełknął ślinę – nie wiem jak Wy, ale ostatnią rzecz, na którą mam teraz ochotę jest wylądować w celi z jakimś zaszczanym pijaczyną.

Charles chciał coś powiedzieć, ale zatrzymał się na A..., gdyż zauważył, jak Wladimir przykłada palec do budzi w geście „ciszy”. - Jeszcze tylko skończę przyjacielu.

- Chciałbym jeszcze wrócić do tego – Wladimr przygryzł wargę – że Terenbach kłamie. I co z tego? - spytał sam siebie - ano to, że podaje się on za przyjaciela Panienki taty. W związku z tym możliwe jest zarazem, że zwłoki unieśli wrogowie, jak i przyjaciele Panienki ojca. Swoją drogą kolejnym argumentem przeciwko temu, żebyśmy jechali na komisariat jest to, że zaliczyć można nas do tych drugich, a zatem i do tych „złych” - Wladimir poprawił okulary – jeszcze chwilkę Charles. - Terenbach powiedział i tu cytuję: „dołożymy wszelkich starań, aby sprawę wyjaśnić”, co znaczy „my”? - Wladimir przeciągnął owe „my” i powtórzył kilka razy – kim są owi „my”? -Zapytał sam siebie, jak i wszystkich zarazem. W każdym bądź razie możemy pojechać porozmawiać z Terenbachem, zapytać go między innymi o to, dlaczego tylko my zostaliśmy zaproszeni na pogrzeb i kim był ten staruszek o "niewielkiej chudej posturze"? Czy to był Derek O’Hara? Tyle że zapewne skończyło by się na tym, że za kolejne kłamstwa Terenbach zarobiłby w dziób....
- Pozostaje więc kościół, sklep - spojrzał na swój ołówek i zrobił nim kilka szermierskich posunięć... - nada się więc sklep odpada..., pub... to nie jest taki głupi pomysły napełnić piersióweczkę i kupić papierosy... ratusz, pensjonat, kostnica i kilka domów, wśród których jest i dom Malvina. Proponuję więc w pierwszej kolejności pojechać do pubu, a następnie do kostnicy.... chociaż w pubie to my możemy dostać w dziób.

 

Ostatnio edytowane przez student : 23-10-2013 o 15:28. Powód: +fotka
student jest offline