Pociski wystrzelony z Tylowego łuku pomknął przez cuchnące zgnilizną i spalenizną powietrze wioski uderzając w swój cel bezbłędnie, jedna pozwoliła oprychowi z toporem obserwować strugi juchy wylewające się z podłużnej ciągnącej się po żebrach rany, a kolejna przechodząc przez nędzne szmaty którymi się okrywał utkwiła w jego obojczyku zatrzymując jego pęd jakby zahaczył ramieniem o wystającą belkę i wyrywając z jego ust małą strużkę czerwieni. Zakapturzony już czekał z uśmiechem na dźwięk ciała uderzającego w brukowy gdy nagle usłyszał świst stali bezpośrednio za swoimi plecami. Tylo był wyszkolonym wojownikiem jego ciało zareagowało instynktownie, odruchowo zwalniając uchwyt dłoni na łuku, sięgając po miecz i wyrzucając korpus jak najbardziej w prawo i do przodu by zejść z drogi pędzącej stali. Niestety drab miał ramiona długie niczym jakiś cholerny małpiszon i stal i tak uderzyła w plecy chłopaka na szczęście nie przerąbując żeber i nie raniąc płuc. Oparłszy lewą dłoń o skrzynie pozwolił sobie na stęknięcie bólu. Napastnik, prawdopodobnie z własnej głupoty pozwolił sobie na chwilę przerwy i puszczenie w stronę Tylo paskudnego cuchnącego cebulą uśmiechu tej szansy Zakapturzony nie mógł pozwolić sobie zmarnować tej szansy, prawa strona jego ciała z zaciśniętą na mieczy dłonią nie pozostała dla draba ukryta zbyt długo, potężny zamach z pół obrotu był wymierzony wysoko by uderzyć w bok głowy bądź szyje zbójcy, jeżeli małpiszon odchyli się wracające w dół ostrze wypruje mu wnętrzności, a kto wie może i oba rzeczy naraz.
Ostatnio edytowane przez czajos : 23-10-2013 o 15:36.
|