Wątek: [sci-fi] Pokuta
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-10-2013, 12:33   #15
Aschaar
Banned
 
Reputacja: 1 Aschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znanyAschaar wkrótce będzie znany
Do świadomości dotarło wszystko i wszystko zostało odrzucone jako nieistotne. Bezwładna, po nagłym i nie do końca kontrolowanym wybudzeniu, głowa Aschera przemieściła się w układzie wewnętrznego świata ognaniczonego zagłówkiem i przykrywą sarkofagu z prędkością narzuconą bezwładnością i energią kinetyczną...

- Auć. - nieistotność sytuacji wzrosła. Lewa ręka przyklinowana gdzieś w zgniecionym sarkofagu dała się uwolnić dopiero po kilku minutach manipulacji przy pluszowej wyściółce. Z zewnątrz dochodziły odgłosy jakichś rozmów i cześć świadomości skoncentrowała na tych odgłosach...

Przedstawienia, słowa, wołanie o pomoc, słowa, pieprzona kapsuła trzymała jeszcze nogę. Słowa. Więcej słów.

- Jesteście tutaj... tak miało być. - Istotne. Dalej było na tyle ciekawie, że Markus przestał się szarpać z nogą i skoncentrował na słuchaniu, aż do chwili kiedy dyskusja zaczęła dotyczyć nieistotnych planów "co robić dalej?". Ekstrapolacja na podstawie braku danych - cudowna ignorancja. Byli gdzieś - zapewne w środku wielkiego nigdzie, bo ktoś zadał sobie sporo trudu, aby ich tutaj zebrać. Jeżeli miał takie możliwości to miał pewnie też sporą armię dobrze opłaconych i wyposażonych minionsów, którzy byli gotowi oddać swoje życie "za sprawę" - jak ten kretyn, który właśnie się skończył. Taką kasą dysponowało niewiele organizacji, wtykami potrzebnymi do ich zebrania jeszcze mniej... To była stara zabawa w "you can run, but you can't run away". Zginąć jako wolny człowiek - cudownie - to takie ludzkie i głupie.

Zaparł się i naparł na wieko kapsuły w miejscu uszkodzonego zaczepu - pozycja może była diabelnie niewygodna, ale koleżanka mechanika zrobiła swoje i wieko sarkofagu odskoczyło z głośnym, metalicznym hukiem. Było ciepło i mokro. Sparky zdjął bluzę i koszulkę. Wyciągnął się z "trumny" i rozejrzał po wraku statku. Przez chwilę zastanawiał się czy mostek będzie na tyle zdatny do użytku, aby uzyskać z komputera jakiekolwiek dane - chociażby o położeniu. Teraz jednak postanowił się przedstawić reszcie i zobaczyć z kim ma do czynienia.
Jego wysoka, prawie dwumetrowa muskularna sylwetka skomponowana z kanciastą szczęką, ustami ułożonymi w wąską linię i stalowo-niebieskimi oczami... niepokoiła. Kiedy pojawił się na trapie trochę podniósł ręce, aby podkreślić swoje pokojowe (jeszcze) nastawienie i na chwilę poczuł się jak przed wejściem na ring. Omiótł wzrokiem otoczenie i starał się dopasować głosy do osób. Nie wszystko zaskoczyło od razu i w mapie pozostało kilka dziur. Za chwilę...


- Dzień dobry państwu, w ten uroczy, przyjemny dzień. Markus lub Sparky nazwisko... niech przypomnę sobie co mam wpisane w tym dowodzie... - Z sarkazmem było jak z rakietnicą - trzeba się z nią umieć obchodzić. - Rozdzielenie się w nieznanym terenie jest głupie. Skoro ktoś zadał sobie sporo trudu, aby nas zebrać w jednym miejscu to znaczy, że po pierwsze razem jesteśmy zespołem, który coś konkretnego może zrobić; po drugie - na pewno nie wypuści swojej zabawki z rąk "ot, tak". Rozumiem, że nie udało się ustalić gdzie dokładnie jesteśmy poza tym, że na ziemi w klimacie tropikalnym? Plan zaś jest taki, że uciekamy stąd gdzieś, ale nie wiadomo gdzie i w zasadzie po co? Sądząc po górze fantów jaka leży przede mną przeżyjemy w najlepszym razie miesiąc - bo tyle umiera się z głodu. Śmierć z pragnienia przy tej wilgotności powietrza nie grozi. Pytanie jest w miarę proste - czy nie opłaca się poczekać na kolegów tego pana i dowiedzieć o co kaman? Zamiast umierać jako wolni ludzie? Jak ktoś ma w planie umierać jako wolny człowiek to może się konkretnie pierdolnąć kamyczkiem w główkę. Ja zamierzam przeżyć skoro ten wrak nie przyczynił się do mojego odejścia z tego padołu; nawet jeżeli to oznacza zawarcie kolejnego dealu z jakimś debilem.
 
Aschaar jest offline