Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-10-2013, 14:52   #29
Dragor
 
Dragor's Avatar
 
Reputacja: 1 Dragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłośćDragor ma wspaniałą przyszłość
- Tadem, uważaj na siebie - odpowiedział jeszcze na pożegnanie kowal.
- Wiesz, że nie będę - odpowie mag z uśmiechem i trącił boki Mozaik piętami.
Łaciaty koń ruszył natychmiast szybkim kłusem, a za nim Błysk nim Dio zdołał cokolwiek zrobić. Widać było że rumaki były przyzwyczajone do swojego towarzystwa i posłusznie podążały jeden za drugim.
Dopiero gdy opuścili wioskę i wyjechali na kamieniste wzgórza Tadem popędził swojego konia do galopu, a wierzchowiec bohatera natychmiast poszedł w jego ślady.
Górzysta kraina była niesamowita. Potężne szczyty wznosiły się do chmur kryjąc swoje wierzchołki w ich pierzastych kłębach. Jechali wzgórz rzeki wychodzącej z osady, do której teraz dołączyło się kilka mniejszych strumieni. Wąski strumień zmienił się w żywą górską rzekę, której nieustanny szum działał kojąco na zmysły. Nad ich głowami szybował orły, tak rzadki widok w świecie Ligi Spraiwedliwych. Tam by ujrzeć te wspaniałe ptaki trzeba było odróżować do parków narodowych, lub gdzieś w odległe zakątki, gdzie cywilizacja jeszcze nie dodarła.
Na jednym wzniesieniu Dio ujrzał ruiny jakiejś warowni. Budowla rozpadała się ze starość i wyglądała jak by zaraz miała runąć w przepaść na której została zbudowana. Mimo to wyglądała majestatycznie w ostatnich promieniach słońca.

Jechali tak około trzech godzin, Tadem nadał tępo. w końcu, gdy słońce niemal chowało się za wystrzępionymi sylwetkami gór mag zarządził postój. Konie były zmęczone, biała piana pojawiła się na ich bokach. Co Hour-man mógł zauważyć to, to że okolica była już bardziej wyrównana i zaczęła przypominać wyżynę. Drugą rzeczą było milczenie czaszki paladyna. Były rycerz, chyba wziął sobie do swojego nieistniejącego serca słowa bohatera, a wrzuceniu jego czerpu do rzeki, jeśli dalej będzie pyskował.
Zatrzymali się w niewielkim zagajniku, blisko ruin jakie wcześniej widzieli. Tutaj rzeka miała wolniejszy nurt i tylko lekko szemrała. Mag zsiadł z Mozaiki i zaczął ściągać jej siodło. Szybko uporał się z pasami i ściągnął ogłowie zakładając delikatne kantar. Z sakwy wyciągnął zgrzebło i zabrał się do czyszczenia konia.
- Głody jesteś? - Spytał mag. - Mamy dość prowiantu na kilka dni. Może ja skończę z końmi, a ty rozpalisz ognisko?
Taki podział obowiązków miał sens. Gdy Hour-man zsiadł z Błyska, koń zaczął kłaść uszy i pokazywać zęby swojemu jeźdźcowi. Z mowy jego chciała, można było wywnioskować, że gdyby nie był zmęczony galopem, chętnie sprzedał by mu kopniaka. Mozaika tymczasem stała posłusznie pozwalając się czesać, ale może to dlatego, że Tadem posiadał talent to zwierząt i jego magia działała kojąco dla rumaka.
 
__________________
Gallifrey Falls No More!

Ostatnio edytowane przez Dragor : 23-10-2013 o 15:53.
Dragor jest offline