Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-10-2013, 22:36   #6
Aro
 
Aro's Avatar
 
Reputacja: 1 Aro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputacjęAro ma wspaniałą reputację
Floriana Deniela, kiedy szło o jego podopiecznych, nic już nie mogło zdziwić. Nie dziwiło go to, jak idealnie potrafią zsynchronizować swe ruchy, jak potrafią porozumiewać się bez słów, jak nic nie potrafi ich rozdzielić. Dekada była wystarczająco długa, by przyzwyczaić się do każdej jednej osobliwości bliźniaków. Oprócz jednej.

Więź ich łącząca była czymś innym, dziwnym; tak osobliwa, że nie szło jej dokładnie sklasyfikować czy opisać. Próbował niegdyś, na początku, dotrzeć do jej źródła. Zbadać i spisać wyniki, sprawdzić jej możliwości i znaleźć granicę. Poległ w tym starciu. Indywidualne zajęcia skończyły się prędzej, niż zaczęły - jedno nie potrafiło używać Mocy bez drugiego. No, nie do końca prawda, ale przywołanie małej kuli świetlnej nastręczyło Demasowi tyle trudności, że próbowanie czegoś bardziej skomplikowanego mijało się z celem.

Florian najbardziej pamiętał sesję telepatyczną, której wspomnienie nadal przyprawiało go o mdłości. Lemnus współpracował, więc nawigacja mentalnymi korytarzami była z początku prosta i przyjemna. To, że ich umysły były niczym jeden, nie zdziwił zaklinacza. Reinferie wspominał o tym, kiedy oddawał ich pod florianową pieczę.

Bliźniacy podczas tamtej pamiętnej sesji wznieśli między sobą bariery umysłowe - czego musieli nauczyć się wyjątkowo wcześnie - dla, jak to sami określili, "bezpieczeństwa mistrza". Florian, rzecz oczywista, chciał się dowiedzieć jak sprawy się mają bez owej przeszkody i po dziś dzień tego żałuje. Natłok informacji, wymieszane myśli i praktycznie wszystko co siedziało w ich świadomościach wymieszały się ze sobą, zbudowały tak pokręcony labirynt że Florian ledwo co się wykaraskał.

Byli swego rodzaju ewenementem. Deniel nie miał wątpliwości, że gdyby dostali się w szpony Konklawe, staliby się królikami doświadczalnymi. Eksperymenty i badania pewnie zamieniłyby ich w puste skorupy - żałosne namiastki życia. Całe szczęście, że to Reinferie ich wtedy znalazł.

Zasługiwali na trochę szczęścia.

* * *


Mimo upływu czasu nadal pamiętali tamten dzień. Pamiętali wszystko - czerwonego kura harcującego na niebie, dym wdzierający się w płuca i zarzynanych lub płonących żywcem sąsiadów, znajomych. Pamiętali puste, niewidzące spojrzenia swoich rodziców i kałużę krwi w której leżeli. Pamiętali też zbira o zakazanej mordzie i błyszczący, ostry miecz. Ale najbardziej... Najbardziej pamiętali jak właśnie wtedy, kiedy poczuli oddech śmierci na karku, zaszła w nich nieodwracalna zmiana. Jakieś drzwi w głębi ich jestestwa otworzyły się z hukiem i nic już nie było takie samo.

Moc, która wyrwała się z nich wtedy, po raz pierwszy, była strumieniem tak czystym, jak chaotycznym i nieposkromionym. Ból, który towarzyszył całemu doświadczeniu, był rzecz oczywista nieprzyjemny, ale graniczył z dreszczem emocji. Bliźniacy jednak nie zwracali nań zbyt wielkiej uwagi, bo o wiele ciekawsze było to, co moc zrobiła z otoczeniem. Skurwiel, który próbował ich zaszlachtować, oberwał najgorzej. Musieli mu wyrządzić naprawdę wielką krzywdę, bo okrzyki bólu które wyrywały się z niego, były nieludzkie. Do tej pory nie wiedzieli, co konkretnie mu zrobili, ale stawiali albo na ugotowanie krwi, albo na zniszczenie organów.

Nie mieli wyrzutów sumienia. Zasłużył na taki koniec. Żałowali tylko tego, że pokaz mocy był dla płomieni niczym oliwa i mimowolnie przypieczętowali los wioski, po której nie ostał się nawet kamień na kamieniu.


Ale to było przedtem.

* * *


- Demas, Lemnus.

Florian wiedział, że mieli lekki sen i taka pobudka im wystarczy. Co prawda chwilę zajęło im wyplątanie się z pościeli i własnych kończyn (zawsze spali razem), ale w końcu podnieśli się do pozycji siedzącej i wbili pytające spojrzenia w zaklinacza.

- Przyszedł do was list. - Oznajmił, podając im zapieczętowany zwój.

Lemnus, z podbródkiem na ramieniu brata zmarszczył brwi na widok znajomej pieczęci, którą zresztą zaraz przełamał. Demas chwycił za drugi koniec papieru i pociągnął. Bliźniacze spojrzenia zaraz zaczęły śmigać po znajomo kreślonych literach.

- Reinferie przesyła pozdrowienia. - Lem zwrócił się do Floriana.

- Niezmiernie mi z tego powodu miło, ale nie wysłałby listu z czystej tęsknoty. - Odparł zaklinacz, wykręcając nerwowo dłonie. - Ma kłopoty?

- Chyba. - Demas wzruszył ramionami. - Chce się z nami zobaczyć.

- W Solace. - Dodał pospiesznie Lemnus.

- Każę przygotować konie.

Florianowi wystarczyło spojrzeć na swoich podopiecznych, by wiedzieć co zamierzają zrobić. Wiedział też, że bracia prowadzą jedną ze swoich rozmów po intensywnym kontakcie wzrokowym pomiędzy nimi. Obrócił się na pięcie, chcąc zostawić ich samych sobie.

- Mistrzu? - Bliźniacy odezwali się unisono. - Wiadomość przyniósł kender, prawda?

- Skąd...?

Florian nie dokończył pytania, bo wystarczyło mu podążyć za wzrokiem bliźniaków, wbitym w jego pas przy którym powinna wisieć sakiewka. No właśnie, powinna. Zaklinacz zaklął paskudnie i niczym wicher ruszył ku schodom na dół.

Z sypialni braci dobiegł go jeszcze śmiech.

* * *


Demas i Lemnus siedzieli przy stole, jakby nieobecni. Byli chyba najmłodsi z całej grupy i można było pomyśleć, że są zwyczajnie onieśmieleni. Grupa poznała ich imiona, bo młodzieńcy byli kulturalni i przedstawili się; przyszli towarzysze wiedzieli też, że z Reinferiem łączy ich stara znajomość, ale to bardziej drogą dedukcji. Istniała też możliwość że bliźniacy pochodzili z miejsca, gdzie radosne i głośne powitania którym towarzyszą niedźwiedzie uściski stanowią normę.

Bracia, wbrew pozorom, słuchali każdego słowa bardzo uważnie. Chłonęli zdania i informacje jak dwie idealnie zsynchronizowane gąbki. Po prostu nie mieli nic wartościowego do powiedzenia, albo jak na razie chcieli sobie wyrobić zdanie o innych obecnych.

Ale Dem i Lem wcale nie milczeli. Zwyczajnie inni nie byli w stanie ich usłyszeć.
 
__________________
"Information age is the modern joke."

Ostatnio edytowane przez Aro : 24-10-2013 o 22:42.
Aro jest offline