Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-10-2013, 07:52   #38
brody
Konto usunięte
 
Reputacja: 1 brody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputacjębrody ma wspaniałą reputację
Słowa Charlesa wywołały szok u wszystkich. Elizabeth także nie mogła uwierzyć w to co słyszała. Choć strojem i manierami bardzo przypominała ojca, to sądząc po minie, chyba nie podzielała jego wiary w świat nadprzyrodzony. Na pytanie Olivii, dziewczyna odpowiedziała melancholijnym głosem:
- Ojciec zajmował się różnymi dziwnymi rzeczami. Szukał zagubionej wiedzy, dowodów na istnienie zaginionych lądów, czy mitycznych stworzeń. Ja też przez wiele lat byłam pod jego wpływem i też chciałam odszukać jednorożca. Moje marzenia były dziecinne, a on od zawsze poszukiwał tego co zakazane i ukryte przed światem. W ostatnich latach... - Elizabeth zawiesiła głos i spojrzała w prawo na rozległą, podmokłą łąkę - ...zdziwaczał. Wybudował sobie samotnie w lesie, choć przecież jego dom i tak był na uboczu. Mówił mi wtedy, że potrzebuje bliższego kontaktu z naturą i że właśnie w takich warunkach pracuje mu się najlepiej. I może nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że zaczął nocami chodzić po lesie i odwiedzać stare cmentarze. W jego oczach pojawił się jakiś dziwny blask szaleństwa, który mnie przerażał. Tak się złożyło, że nadarzyła mi się okazja studiowania za granicą, więc skorzystałam z niej i zostawiłam go samego. Wtedy cieszyłam się, że mogę się wyrwać z tej przygnębiającej mieściny, ale teraz... teraz myślę, że powinnam przy nim zostać i pomóc mu.
Elizabeth schyliła głowę i dało się słyszeć ciesze kwilenie.
- Jedźmy - wyszeptała ocierając łzy - Musimy rozmówić się z Terenbachem.

Ponownie w biurze Terenbacha
Po kilkunastu minutach jazdy grupa ponownie znalazła się w biurze adwokata. Terenbach przywitał ich ponownie z wielką życzliwością i poczęstował szklaneczką whiskey.
Gdy Elizabeth chciała mu opowiedzieć o tym, co wydarzyło się w lesie, adwokat przerwał jej jak tylko zaczęła mówić.
- Wiem, wiem, wszystko już wiem. Ludzie widzieli, jak w las uderzył piorun. A po kilku chwilach pojawiła się łuna ognia. Szybko zawiadomili straż, gdyż przypuszczali, że to samotnia Malvina stanęła w płomieniach. Muszę panience powiedzieć, że nie był to pierwszy pożar jego leśnego domku. Kilka miesięcy temu miał miejsce podobny wypadek. Malvin chyba eksperymentował ze ściąganiem piorunów i coś wyraźnie mu się nie udało. Niestety nie przyjął naszych ostrzeżeń, że takie eksperymenty mogą się źle skończyć...
- Rozumiem - tym razem Elizabeth przerwała wypowiedź adwokata - Mam nadzieję, że strażacy zabezpieczą wszystko, co uda się uratować z pożaru.
- Ależ oczywiście - zapewnił Terenbach.
- W porządku. Proszę mi zatem teraz przekazać klucze od domu ojca.
Terenbach pokręcił ze smutkiem głową i powiedział:
- Bardzo mi przykro, ale nie mogę tego zrobić. Jak już mówiłem wcześniej jestem wykonawcą ostatniej woli pani ojca, a państwa przyjaciela. Malvin dał w tym dokumencie wiele szczegółowych wytycznych, co do przebiegu czynności po jego śmierci. Jedną z nich jest właśnie kategoryczny zakaz wpuszczania kogokolwiek do domu, aż do chwili kiedy jego ciało spocznie w ziemi. Nie wiem, czym się kierował czyniąc takie zapisy. Może to kolejna fanaberia i dziwactwo Malvina. W każdym razie wola zmarłego jest święta i ja zrobię wszystko, aby ją wykonać.
Elizabeth zamilkła i przez chwilę się nad czymś zastanawiała. Minęło kilka długich sekund ciszy. W końcu córka Malvina spojrzała na trójkę przyjaciół jej ojca, błagalnym wzrokiem, prosząc o pomoc.
 
__________________
Konto usunięte na prośbę użytkownika.
brody jest offline