Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-10-2013, 12:03   #18
Boreiro
 
Boreiro's Avatar
 
Reputacja: 1 Boreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodze
Rok 61


Draeghai

Populacja: 190-200 tysięcy draeghai, 400-450 tysięcy imminitów

Choroba tihara

W roku 54 Tatac zachorował. Była to nieznana wcześniej choroba. Władca miewał przewlekłe migreny, zaniki pamięci, brak apetytu, potrafił przespać kilka dni, trwał w letargu nic nie jedząc, nie pijąc, stracił zdolność do płodzenia potomstwa. Wszyscy szamani, którzy znali się choć trochę na medycynie próbowali pomóc władcy, któremu uciążliwa przypadłość nie pozwalała zarządzać państwem. Żadnemu z nich się nie udało. Niedyspozycja tihara trwała, aż 7 lat, a stan pogarszał się z koniunkcji na koniunkcję.

Młody adept sztuki szamańskiej zdołał w końcu znaleźć lekarstwo. Twierdził, że nauczyła go tego stara imminitka, która leczyła tę chorobę wśród niewolników. Kuracja polegała na spożywaniu wywarów i smarowaniu się maśćmi, wszystko było produkowane z roślin, które szamani uznawali dotąd za nieprzydatne chwasty. Tatac szybko wrócił do zdrowia, Gdy był już w pełni sił umysłowych uświadomił sobie, że kraj stoi na skraju przepaści.

Gospodarka

Podatek od potomstwa niewolników przyniósł katastrofalne skutki. Pałac miał w swoim posiadaniu dziesiątki tysięcy imminitów, którzy nie pracowali, a nadal byli karmieni. Władca był niedysponowany, więc nie było organu władzy, który mógłby podjąć decyzję. Ponadto ogromne zbiory z podatków również stały w magazynach, często gniły niewykorzystane. Już w minionych latach istniał taki problem, lecz obecnie przybrał złowrogo wielkie rozmiary. Wielu draeghai z niższych klas cierpiało głód. Zadowoleni nie byli również najbogatsi, których pracę marnotrawiło państwo.

Nauka i technologia

Niestety badacze świątyni jak dotąd nie odkryli niczego co mogłoby wpłynąć na rodzimą technologię. Znaleźli za to mnóstwo skarbów. Idealnie wyszlifowane kamienie szlachetne, góry złota, srebra, platyny i innych metali, wielkie zwierciiadła, piękne, doskonale oddane rzeźby, przedstawiające owe tajemnicze Płaskie Twarze. Lecz nie to było największym dotychczasowym odkryciem. Uczeni znaleźli sekretny poziom konstrukcji, który mieści się pod ziemią. Tutaj nie ma żadnych zdobień ani cennych przedmiotów. Ściany stanowią jednolite, gładko ociosane kamienie. W tamtych korytarzach i pomieszczeniach czuć Coś. Wielką potęgę, którą czuje każdy, który tam przebywa. Jednakże wiele dróg jest tam zablokowanych potężnymi drzwiami, których nie idzie nijak sforsować. Choroba tihara sprawiła, że badania były prowadzone bez żadnych nacisków, pod ochroną wojska, mają jadła i napitku pod dostatkiem. A tymczasem w kraju szerzył się głód i bieda.


Jedna z rzeżb znalezionych w świątyni

Draeghai i kultura

Igrzyska okazały się gigantycznym sukcesem. Pierwszym zwycięzcą został imminita okrzyknięty przez publiczność imieniem Clavo. Wykazał się zarówno siłą fizyczną jak i sprytem. Jako swoje życzenie poprosił, aby wielmożny tihar pozwolił mu założyć szkołę wojowników. Tatac zgodził się łaskawie i w dniu dzisiejszym szkoła ta jest uważana za kuźnię największych gladiatorów. Na arenach brakowało nawet miejsc stojących. Zaczęto wpuszczać na stadion pod warunkiem uiszczenia odpowiedniej opłaty w naturze. Korzystając z nieokreślonego do końca prawa, wprowadzonym przez Tataca tuż przed początkiem choroby, igrzyska nie-imminitów odbywały się bardzo często. Raz na dwanaście koniunkcji odbywał się największy turniej, w samym sercu stolicy. Występowali tutaj wyłączni najznamienitsi wojownicy. Gdy poszerzało się ubóstwo i bieda coraz więcej draeghai próbowało swoich sił na arenie. Można było zarobić po tysiąckroć więcej niż pracując w tradycyjny sposób.

Zaczynało brakować miejsca dla ludności. Wielkie obszary, na których prowadzono działania rolnicze ograniczyły strefę możliwą do zamieszkania. Szacunki mówiły o około milionie jaszczurów, które zamieszkiwały państwo Trygonidów. Mieszkańcy miast gnieździli się w ciasnych, wielorodzinnych chałupkach. Zaczęły tworzyć się dzielnice biedy w których morderstwo i kradzież nie były niczym szczególnym. Wśród najbiedniejszej warstwy społeczeństwa zaczęła pojawiać się opinia, iż niektórzy imminici prowadzą znacznie lepsze życie od nich będąc na utrzymaniu państwa i nie robiąc nic w zamian. Słowo ‘bunt’ można było usłyszeć coraz częściej…

Powstanie

To się musiało stać. Draeghai wyszli na ulicę. Włamywali się do sklepów, warsztatów, urzędów, plądrując, a następnie niszczyć wszystko na swojej drodze. Nie podobała im się sytuacja w kraju. Fakt ten wykorzystali skrzętnie summoreptanyści, których patriarcha ogłosił niezależność od tihara i założenie własnego państwa. Nie mieli zamiaru wykrwawiać się wydzierając kawałek ziem podległych tiharowi. Planowali zebrać wielką karawanę oddanych wierze wyznawców i wyruszyć na zachód w poszukiwaniu nowego domu.

Gdy głowa państwa dowiedziała się o sprawie od wybuchu powstania minęło kilka dni. Motłoch przestał być bezradną zbieraniną biedoty. Przejęli kilka wojskowych posterunków, zdobywając broń i uzbrojenie. Przytłoczone przewagą liczebną wojsko było zmuszone do ucieczki. Niepotwierdzone informacje mówiły nawet o przyłączniu się do protestujących części sił zbrojnych. Pewnych informacji było bardzo mało. Tajna policja była bezradna, gdyż nie był to zaplanowane wystąpienie. Powstanei wybuchło nagle. Strach pomyśleć jaki los spotkałby państwo Trygonidów, gdyby władca byłby wciąż osłabiony chorobą.

Burdowie

Populacja: około 53 tysiące

Gospodarka

Najbardziej ambitni i dalekowzroczni kupcy zjechali do Genoszy i rozstawili swoje stragany na całym terenie przeznaczonym na handel. Gnomy-handlarze przyjechały kilka dni po oficjalnym starcie miejsca wymiany towarowej. Było ich zaledwie kilku, wszyscy ewidentnie przerażenie takim natężeniem człowieka na skrawek ziemi. Nie przynieśli ze sobą zbyt wiele. Ostatecznie zostało czterech gnomich sprzedawców, niektórzy niestety zdecydowali się wyjechać już następnego ranka. Czwórkę gnomów łączyły dwie sprawy. Było u nich cholernie drogo i nic a nic nie znali się na sztuce handlowej. Nie rozumieli, dlaczego ludzie lubują się w targowaniu i negocjacjach. Dla nich sprawa była prosta: ustalono cenę x, więc kupujący musi zapłacić x i ani grama mniej (płacono towarami).

Jeden gnom sprzedawał wyłącznie czarny proszek. Śmiertelnie niebezpieczna substancja, która wybuchała po kontakcie z choćby największą iskrą, siejąc spustoszenie w najbliższej okolicy oraz robiąc niesłychanie głośny hałas. Pozostali sprzedawali różności. Latarnie, które nigdy nie gasły, metale zwane magnesami, które przyciągały się wzajemnie, wszelakie narzędzie niezwykle precyzyjnie wykonane z bardzo twardego materiału, ( niestety dość niewielkie rozmiarami), szkła, które należało odpowiednio dopasować i osoby, które dotychczas był uważane za niemal ślepe mogły widzieć wszystko doskonale, nieprzemakalny materiał, nakręcane zabawki, zapalniczki, papier, lunety, barwniki, klej, liczydła, na których wyliczali skomplikowane obliczenia, wagi i wiele innych różności, których dotąd nie widział żaden człowiek. Problem tkwił w tym, że mali wynalazcy żądali za najmniejszy drobiazg całej fortuny. Kupowali niewiele. Głównie warzywa i owoce. Zakupiono także parę kuców i przedmiotów codziennego użytku jak miotła czy garnek. Były to pojedyncze wypadki, prawdopodobnie kupowane jako ciekawostkę, którą można opchnąć za wielką kwotę wśród swoich.


proch

Nauka i technologia

Z wyprawy badającej wybrzeże na północ od Malak powrócił tylko jeden okręt ze szczątkową załogą i w okropnym stanie. Jeśli wierzyć opowieściom ocalałych to zaatakowali ich niskie, chude, zielone potworki z prymitywną bronią i ubraniami. Jeden nie stanowi zagrożenia, lecz były ich dziesiątki jeśli nie setki. Podpłynęły na tratwach, zarżnęły załogę, złupili co się dało i puścili statek z dymem. Temu, który powrócił udało się dzięki tchórzostwu kapitana, który nie podjął walki. Co do terenów, które widzieli po drodze to wspominali o coraz gęściejszych lasach. Plaże przestawały być kamieniste, tam wybrzeża pokrywały żwir lub nawet piasek.

Ludzie i kultura



Stwierdzenie, że Tiff było miastem bezpiecznym było nieprawdziwe. Można by przyznać rację, jeśli za miasto Tiff uznać wyłącznie zabudowania leżące w bliskiej odległości od pałacu kalifa czyli ścisłe centrum oraz kawałek wybrzeża. W dalszej odległości znajdowały się dzielnice handlowe, gdzie czasami zdarzały się wykroczenia przeciwko prawu, nie zawsze znajdowano sprawców. Na obrzeżach miasta, gdzie oficjalnie znajdowały się tereny rolnicze kwitnęła zbrodnia. Ludzie zwabieni do stolicy jej bogactwem, przepychem i obietnicą łatwego zarobku mieszkali masowo w koszmarnych warunkach. Często pracując niczym niewolnicy. Kobiety były przymuszane do prostytucji, dzieci do ciężkich robót. Płatnego mordercę można było spotkać tu częściej niż szewca, złodziei było dwa razy tyle. Liczne bandy długo walczyły ze sobą, aż na samym szczycie pozostała jedna. Ich członków zwano Cieniami. Nie stosowali przemocy, woleli wykańczać konkurencję subtelnie, bez brutalności i zbędnego rozlewu krwi. Mimo bliskości kalifa tamte dzielnice rządziły się swoimi prawami. Pretoria tutaj nie zaglądała.

Jednorogi

Tym, a właściwie tą, która pierwszej udało się oswoić jednorogi była młodziutka dziewczynka -Hanti. Nie próbowała ona wykorzystać siły przeciwko zwierzętom. Codziennie przez wiele miesięcy siadała na polanie. na której często widywano te nieuchwytne stwory, kładła obok siebie kandyzowane owoce i zajmowała się wyszywaniem. Upłynęło wiele czasu zanim zwabione słodkim zapachem zwierzęta postanowiły się zbliżyć. Gdy w końcu jeden z nich podszedł ostrożnie do Hanti, ta nakarmiła go słodyczem. Tydzień później jednorogi jadły jej z ręki, a w dwa miesiące później dosiadła jednego z nich. Na wieść o jej nieprawdopodobnym sukcesie wielu mężczyzn spróbowało metody identycznej jak oni. Wszyscy zawiedli. Rozwiązanie było bardzo proste. Tajemniczym sposobem wyłącznie kobiety, szczególnie bardzo młode, mogły zaprzyjaźnić się z rogaczami. Jednorogi były niezwykle rącze, wytrzymałe, mało jadły i piły. Nie znosiły trzymania w stajniach. Mieszkały swobodnie w lasach. Jedno zwierzę wiązało się z jedną dziewczyną. Nikomu więcej nie pozwoliło się dosiąść.

Ambasador

Relacje ambasadora przebywającego u gnomów przekazywane w ścisłej tajemnicy były bardzo rzadkie, i do tego krótkie.
-pod powierzchnią gnomy nie mają żadnych wrogów, jednak na powierzchni jest kilka ras stworów, których się obawiają.
-gnomy nie mają miast w naszym rozumieniu. Są skupieni pod ziemią w osiedlach, które są jednym ciągiem zabudowań, bez wolnych przestrzeni między nimi. Można powiedzieć, że mają jedno wielkie miasto zamiast kilku.
-gnomy są bardzo uzdolnione w kwestiach technicznych. Mnóstwo tutaj wynalazców i innych fanatyków nowych technologii.
-nie mają jednego przywódcy, jak Burdowie. Bardzo ważnym elementem jest rodzina. Wszelkie decyzje podejmowane są przez jego głowę, najczęściej ojca, chociaż znacznie częściej niż w Hepburdzie są to także kobiety. Nie ma żadnego organu kierującego całością państwa. Ważniejsze decyzje sa podejmowane na zgromadzeniach poszczególnych dzielnic/osiedli.

Kopiec

O tajemniczym obiekcie na stepie w kierunku południowo-wschodnim od dawna chodziły pogłoski. Dotychczas nie dowierzano opowieściom samotnych jeźdźców o samotnej górze, ale gdy przy coraz bardziej agresywnej ekspansji terytorialnej coraz więcej Burdów ujrzało kopiec, sprawa trafiła na dwór w Tiff. Informacje były sprzeczne. Jedni mówili, że to zwykła kupa piachu, odróżniająca się od otoczenia bujną roślinnością. Inni opowiadali o głosach, które do nich mówią, gdy są w pobliżu, o chorobach, które spadają na tych, którzy odważyli się wejść na górę. Były nawet niepotwierdzone informacje o kulcie bożków powiązanych z tamtym miejscem. Doradcy kalifa jednoznacznie stwierdzili, że brak jakiejkolwiek interwencji w tej sprawie nie przysłuży się nikomu.


Kopiec

Venderowie

Populacja: 39,7 tysięcy

Gospodarka

Handel z elfami okazał się niewypałem. Za swoje produkty długousi żądali bajeczne sumy. Niewielkie ilości towarów skupowane przez urzędników prawie nikogo nie interesowały. Skusiło się tylko paru bogaczy. Jednak zauważono, że ludzie w tajemniczy sposób stali się posiadaczami pięknych ubrań, pachnących perfum i kojących ucho instrumentów. Wkrótce okazało się dlaczego. Elfickie towary były zasadniczo drogie, lecz po naliczeniu prowizji dla państwa stawały się jeszcze bardziej kosztowne. Nie do końca wiadomo w jaki sposób, ale ludzie lub elfy wykombinowały, iż omijając pośrednictwo państwa handel będzie szedł sprawniej. I w taki sposób zaczęto przemyt. Kontrahenci umawiali się na konkretną godzinę i miejsce, po czym dokonywali transakcji. Wartość wymiany handlowej z elfami powoli rosła.

Nauka i technologia

Wymiana informacji pomiędzy Nordami i Venderami szła słabo. Obydwie strony, a szczególnie ta północna, nie chciała dzielić się od razu wszelkimi posiadanymi informacjami. Po wielu miesiącach, a ostatecznie nawet latach ustalono parę prostych faktów.
1. Jedna osoba o uzdolnieniach magicznych przypada na około 10000 ludzi.
2. Zasadniczo umiejętności magiczne można podzielić na 2 kategorie: moc, czyli siłę magii, wkładaną w wykonanie jakiegoś zaklęcia, oraz kontrolę czyli zdolność do dbania o wykorzystanie energii magicznej w wyznaczonym przez siebie celu. Obie ta elementy można było ćwiczyć, lecz tak jak z innymi talentami ofiarowanymi przez naturę, wszystko miało swoje granice.
3. Im większy talent magiczny tym większe prawdopodobieństwo na jakąś fizyczną ułomność np. ślepota, podatność na choroby, mała tężyzna.
4. Magowie, szczególnie nieświadomi swojej mocy, nie kontrolują w 100% tego co robią. Szansa na niemyślne użycie magii znacznie zwiększa się podczas snu oraz silnych emocji.
5. Wydzielono pięć podstawowych klas magii: magia ognia, magia manipulacji - przemieszczanie przedmiotów siłą woli, magia umysłu - kontrolowanie poczynań innych osób, magia lecznicza zwana także białą i ostatnia najgroźniejsza magia destrukcji zwana czarną. Polegała na wykorzystywaniu energii magicznej do zadawania obrażeń.
6. Niektórzy byli w stanie wyczuć czy dana osoba jest magiem czy też nie, pomimo tego, iż nie byli uzdolnieni magicznie.

Ustalono także, że powyższe twierdzenia mogą być w przyszłości łatwo obalone, gdyż jest zbyt mało obiektów badawczych, aby przeprowadzić odpowiednie próby.


Magia ognia w akcji

Ludzie i kultura

Ludzie, dotychczas czworo, u których wykryto zdolności magiczne nie pasowali do jednego klucza. Był tutaj syn bogatego kupca, córka prostego wyrobnika, ponad trzydziestoletnia żona drwala oraz niewidoma dziewczyna, od której wszystko się zaczęło.

Ambasador, przysłany z kraju Nordów, okazał się gburem. Nie okazywał tego wprost, przy oficjalnych okazjach, jednak w mniej oficjalnych rozmowach lubił kpić z kraju Venderów. Wyśmiewać ich kobiety udające mężczyzn, niedorzeczne obyczaje, brak gór, niezdolność do żeglugi, kontakty z elfami. Na szczęście często podróżował, gdyż nie było innego sposobu przekazania ważnych skomplikowanych informacji. To samo dotyczyło się ambasadora Venderów. Ów urzędnik zaproponował, aby określić czym dokładnie ma się zajmować, a także powołania zaufanych gońców do przekazywania informacji przez morze.

Wolne miasto

Podatki, wpychanie się państwa w handel oraz konieczność stosowanie się do zaleceń władzy były głównymi czynnikami, które zebrały sporą grupkę ludzi przed obliczem Starszyzny. Są to głównie przedstawiciele wyższych sfer: kupcy, artyści, wyrafinowani rzemieślnicy. Na sali było oczywiście znacznie mniej osób reprezentujących interesy ogółu, jednak liczba niezadowolonych wynosiła około półtora tysiąca. Podstawowe żądanie było proste: wolność.
Każdy powinien żyć swobodnie, jak sobie życzy, nie musząc płacić nic nikomu, nie powinien być do niczego zmuszany, pełna swoboda działania. I dlatego zebrani mają żądanie, aby wyznaczyć nadmorski teren, gdzie będą mogli osiąść i prowadzić życie wolne od wszystkiego. Pragną jedynie posiadać z Venderami wspólne wojsko. Na ten cel będą łożyć coroczną daninę. Cała reszta, łącznie z polityką zagraniczną, władzami, będzie niezależna. Warunki nie podlegają dyskusji. Ci ludzi są gotowi wyruszyć natychmiast poza teren zasiedlany przez Venderów jeśli zajdzie taka potrzeba. Jeśli chcieć ich powstrzymać to tylko siłą…
 
__________________
Nosce te ipsum.
Boreiro jest offline