Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 28-08-2013, 18:37   #11
 
Lynka's Avatar
 
Reputacja: 1 Lynka to imię znane każdemuLynka to imię znane każdemuLynka to imię znane każdemuLynka to imię znane każdemuLynka to imię znane każdemuLynka to imię znane każdemuLynka to imię znane każdemuLynka to imię znane każdemuLynka to imię znane każdemuLynka to imię znane każdemuLynka to imię znane każdemu
W pierwszej chwili Katja była naprawdę przerażona. Buntują się. Rebelia. Ale dlaczego? Przecież wszystko było w porządku. Dostatek i spokój. Nikt nie miał prawa narzekać na rządy. A co będzie teraz? Wiele obrazów przeszło przez wyobraźnię Katji w jednej sekundzie. Na wszystkich była duża ilość krwi.

Okazało się jednak, że sytuacja nie jest aż tak dramatyczna, jak mogło się wydawać. Mężczyźni z Drakiem na czele przyszli obwieścić, że nie chcą dłużej żyć w taki sposób. Takie rządy i życie w zgodzie z tradycjami wydało im się dłużej nieznośne. Jednak nie chcieli narzucić zmian. Zamierzali się odłączyć i żyć w oddzielnej społeczności.
Katji kamień spadł z serca. Odeszły te straszne wizje.

Oczywiście nie miała prawa zatrzymywać na siłę tych wszystkich, którzy chcieli dobrowolnie odejść. Venderowie wszyscy byli tu dobrowolnie. To wypędzenie miało być karą. Tak to działało na starych ziemiach, ale tu… Katja nie wiedziała co się dzieje, ale stare tradycje i obyczaje zaczynały tracić tutaj moc. Bała się tego. Może była już zbyt stara?

Pierwsze dni po występieniu Draka były bardzo chaotyczne. Nikt nie pracował. Ludzie w pośpiechu biegali w tę i drugą stronę. Pakując się, przenosząc, żegnając. Nie wiadomo było co się właściwie dzieje.
Po długich i burzliwych dyskusjach ze Starszyzną Katja wysłała posłańca do Draka z informacją, że chce z nim rozmawiać. Przysłano przedstawiciela.
W krótkich słowach Przedstawicielka Starszyzny przekazała mu co do tej pory ustalono.
Dotychczasowe rządy były oparte na starych tradycjach. Jednak zmiany w życiu muszą pociągać również zmiany w prawie. Starszyzna zgadza się, że potrzeba zmian. Choć do tej pory tradycja w uprzywilejowanej pozycji stawiała kobiety, wszyscy zgadzają się, że mężczyźni i kobiety są równymi istotami w ich godności. Zatem niech dziedziczenie przebiega bez względu na płeć. Niech i Przedstawiciel Starszyzny od dziś będzie wybierany bez względu na płeć.
By okazać dobrą wolę i gotowość do wprowadzenia tych zmian, Katja jest gotowa ustąpić ze swojego stanowiska i nawet poprzeć Draka, gdy będzie się ubiegał o jej stanowisko, pod warunkeim, że ten obieca utrzymać rządy Starszyzny bez dalszych zmian.
Katja podkreśliła też, że przecież ten sposób rządów sprawdzał się przez lata i sprawdza się nadal! Wspaniale sobie radzimy na nowych ziemiach, nikomu nie jest tu źle, zatem nie trzeba drastycznych zmian.
Starszyzna zaprosiła Draka do dalszych rozmów i powrotu do domu. Przedstawiciel odszedł.

W ciągu dwóch dni wróciła nieco ponad setka separatystów. Ci mówili, że przedstawiciel najpierw przekazał słowa Katji ludziom, a dopiero później Drakowi. Ten wpadł w szał, gdy się dowiedział. Natychmiast zakazał ludziom opuszczać obozu. Ponoć ma ruszać na północ lada dzień. Nie przyszła żadna propozycja kolejnych negocjacji.
Ze smutkiem można było słuchać przychodzących wieści, jednak Katja nie planowała ścigać Draka i próbować mu przeszkodzić. Rozkazała tylko obserwować grupę z daleka, z ukrycia, by wiadomo było, gdzie przebywają. Ciepło zostali przyjęci ci, którzy powrócili. Gdy przestali nadchodzić nowi Przedstawicielka Starszyzny wyszła do ludu chcąc poinformować wszystkich dokładnie o zmianach jakie zaszły w prawie, a także mówiła dlaczego nie ścigają Draka.
Wszyscy Venderowie żyją tu wspólnie bez przymusu. Jeśli komuś nie podobają się panujące tu prawa może odejść. Teraz też, gdy jest nas tu mniej, początkowo może być nam trudno, ale musimy dołożyć wszelkich starań, by życie toczyło się zwykłym rytmem, by odbudować to, co tamci ze sobą zabrali. Ważne też, że wszyscy są jednym narodem. Nie rozumiemy ucieczki Draka. Skoro tak wielu osobom nie podobały się nasze prawa, czemu nic nie mówili? Przecież mogliśmy stopniowo wprowadzić część zmian, na tyle by wszyscy byli zadowoleni. W przyszłości inaczej takie rzeczy powinny być rozwiązywane. Starszyzna jest otwarta na wszystkie propozycje od każdego!

Przez kilka miesięcy Drako wraz z swymi ludźmi nie zmieniali położenia. Budowali na plaży ogromne statki, na których odpłynęli na północ. Rybacy donosi, że zamieszkiwali pobliskie wyspy i czasem nawet dokonywali z nimi handlu. Stopniowo przemieszczali się coraz bardziej na północ. Po dwóch latach Katję doszła plotka, że ponoć osiedlili się na odległym, stałym lądzie po drugiej stronie wody. Podobno jest tam znacznie chłodniej, a teren jest bardziej górzysty.
Przez cztery kolejne lata wielu było śmiałków, którzy próbowali nawiązać kontakty handlowe z Drakiem. Większość wyruszyła w mizernych łodeczkach i nie wrócili. Zapewne zabił ich sztorm.
W roku trzydziestym czwartym, latem przybiła do brzegu nieznana łódż. Był to dyplomata Draka. Przekazał takie oto informacje: Król Drako stoi na czele potężnego państwa Nordów. Pragnie pokoju i swobodnego handlu. Oferuje żelazo, srebro oraz kolorowe kamienie. Proponuje Venderom założyć osadę handlową na jednej z wysp.

Pomysł założenia osady handlowej bardzo przypadł do gustu Starszyźnie. Wysłano na wyspę najpierw grupę mężczyzn - budowniczych, rybaków i innych zawodów. Później, dosłano tam również ich rodziny. Początkowo cała społeczność pomagała im w osiedleniu się tam. Posyłano im zapasy zbierane z podatków. Zaprzestano tego, gdy już się tam zadomowili i byli w stanie sami się utrzymać na nowym miejscu.
Na wyspę Nordowie wysyłali swoje wyroby i kruszce. Zabierali ze sobą jedzenie. Warzywa, zboża i owoce. Nie chcieli mięsa. Początkowo, jak zwykle, nie wsyzstko szło dobrze, jednak szybko udało się nabrać wprawy i handel rozkwitał. Wyspa nazwano po prostu Handlową.

Po przybyciu Nordów, Venderowi starali się wydobyć z nich jak najwięcej informacji o nowej krainie, a także o tym jak się tam żyje. Tamci chętnie opowiadali. Obrali sobie Draka za króla i zdecydowali, że jego władza będzie dziedziczna. Nosi na głowie żelazną koronę. Jest tam znacznie zimniej niż u Venderów. Śnieg leży przynajmniej pół roku. Znaleźli wielkie złoża wszelakich dóbr górniczych. Klimat nie sprzyja uprawom, potrzebują żywności. Kobiety nie pracują, zajmują się domem i dziećmi. Choć początkowo, mieli problemy z uzyskaniem wystarczajacej ilości żywności, to żyje im się tam dobrze. Państwo się rozwija.

Widząc postęp w handlu, Starszyzna zaczęła dopingować wszystkich ludzi pracujących na morzu, by ulepszali swe łodzie, by nabrali takiej biegłości jak Nordowie, lub byli jeszcze lepsi. Chciano finansować ich pracę, o ile ta przynosiłaby efekty. Jednak głęboko zakorzeniony w Venderach strach przed morzem zwyciężył. Prace nad ulepszeniem łodzi nie przyniosły wymiernych skutków.

Po zawirowanich politycznich, członkowie Starszyzny zaproponowali zmianę. System władzy skupiający przedstawicieli najważniejszych zawodów już dawno był nieefektywny. Jest mnóstwo rybaków i myśliwych, lecz ci mają małe pojęcie o funkcjonowaniu państwa. Często nie mieli nic mądrego do powiedzenia na zgromadzeniach. Nowy system miałby się opierać na regionach. Każdy region wybiera swojego przedstawiciela na własnych mini zgromadzeniach, i ten reprezentuje swoich ludzi. Pomysł taki przedstawiono nowemu Przedstawicielowi Starszyzny, gdyż w tym czasie Katja mocno podupadła na zdrowiu. Nie była w stanie podnieść się z łóżka. Nie zdążyła także zabrać głosu w debacie mającej wybrać jej następcę. Nowym władcą został Karol. Starszyzna zdecydowała się wybrać mężczyznę, by dać dowód zmian jakie nastąpiły wśród Venderów.


Karol był jednym z wyższych wojskowych, którzy nie opuścili Nowego Domu po wybryku Draka. Został on dowódcą wojsk i dobrze sobie radził. Wśród Starszyzny wyznaczał się tym, że często błyszczał jakąś błyskotliwą radą i uwagą. Bardzo często nie dotyczyło to wojsk. Jest zwolennikiem postępu, ale raczej tego technicznego, pozostawiając politykę bez drastycznych zmian.

Zaproponowane przez Starszyznę zmiany wydały się Karolowi bardzo dobrym pomysłem, a przy tym nie godziły mocno w tradycję. Nowy Dom został podzielony na okręgi, spośród których wszyscy chętni mieszkańcy raz na rok zbierają się w jednym pomieszczeniu i debatują kogo wybrać jako swojego przedstawiciela. Wybrana osoba musi reprezentować swoją społeczność i strzec ich interesów. Po roku jest sądzony przez swoją społeczność czy dobrze się sprawował. I wybierany jest nowy przedstawiciel. Może to być ta sama osoba. Jeśli dobrze spełniała swoje zadanie. Choć początkowo, po wprowadzeniu tej zmiany, było trochę zamieszania, to ludzie szybko zaczynali doceniać ten sposób sprawowania rządów i cieszyli się z tej zmiany.

Na jednym ze zgromadzeń Starszyzny padł pomysł, by ustanowić organizację, która skupiałaby najmądrzejszych i najzdolniejszych Venderów, którzy wspólnie by pracowali na rzecz rozwoju w różnych dziedzinach. Karol gorąco poparł taki pomysł. Akademia - jak ją nazwano - mieściłaby się na wyspie. Tam mędrcy mogliby się gromadzić i pracować. Oczywiście będą wspomagani zapasami gromadzonymi z podatków, a owoce ich pracy mają przynieść korzyść wszystkim Venderom. Oczywiście nie obędzie się bez kontroli uczonych, czy aby na pewno praca ich przynosi korzyść, czy też finansowanie ich jest marnowaniem pieniędzy.
Członkowie Akademii zostali poinformowani, czego najbardziej brakuje Venderom. Lepsze statki, sposoby korzystania z kopalnianych dóbr od Nordów, a także lepsze bronie. Na to mieli zwrócić uwagę.
Już w ciągu pierwszych lat odkryli sposoby formowania metali z importu. Bronie stały się twardsze. Jednak nic nie potrafili poradzić na jakość łodzi. Nawet oni przejawiali strach przed Wielką Wodą.

Starszyzna czuła, że po ostatnich zmianach w prawie, po odejściu Draka i rozpoczęciu handlu… coś się zmienia. Czuli początek nowej epoki. Zakończyło się zadomawianie na nowych ziemiach, a rozpoczęło się coś nowego. Rozwój? Podbijanie dalszych terenów? Trudno było powiedzieć jaka będzie przyszłość, co do jednego wszyscy za to byli zgodni. Nastąpił jakiś przełom. I to właśnie chciano upamiętnić. Postanowiono, że wspólnymi siłami wszystkich Venderów wybudują na swojej wyspie specjalny budynek, w którym będzie się zbierać i obradować Starszyzna. Ale nie tylko do tego celu miał on służyć. Tam też mieli pracować członkowie Akademii, a w przyszłości mogło służyć także i do innych celów dla dobra wszystkich Venderów.

Budynek nazwano Gmachem. Był przestronny, o dużej powierzchni, z kilkoma salami. Gmach musiał być zbudowany z najlepszych materiałów. Dlatego mimo, iż było to bardzo czasochłonne, postawiono przetransportować na wyspę kamienne bloki, z których układano ściany budynku. Wokół Gmachu posadzono park, w którym przeplatały się drzewa tutejszych ziem, jak i te sprowadzone z ich ojczyzny. Miał to być znak, że Venderowie nie są już obcy na tej ziemi. Wrośli już w tą ziemię, ale przynieśli ze sobą bagaż wspomnień i doświadczeń z dawnego domu. Są dziwną mieszanką, jak ten park, nie mniej wszystko harmonijnie współgra ze sobą.




Wewnątrz parku postawiono również pomnik. Miał on upamiętniać odejście Draka i zmiany, które po tym zostały wprowadzone. Pomnik przedstawiał kobietę i mężczyznę. Siedzieli wspólnie, objęci. Maiło być to przypomnieniem dla przyszłych pokoleń, że obie płcie są równe i mogą działać wspólnie.

 
__________________
"A może zmieszamy wszystko razem i zobaczymy co się stanie?"
Lynka jest offline  
Stary 29-08-2013, 14:39   #12
 
MrKroffin's Avatar
 
Reputacja: 1 MrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputację
Rok 30

Tłum szeptał nerwowo. Malag naradzał się z uczonymi i niechętnie spoglądał na przybyszy. Gardził nimi, banda chłopów, którzy sądzili, że są wyżej od tihara. Narada musiała się skończyć, tłum stawał się agresywny wobec przybyłych. Sprowadzono większość pobliskiego wojska, aby opanować sytuację. Wtedy Malag wszedł na skałę, na której herold zwyczajowo ogłaszał nowe prawa i obwieszczenia tihara.

- Ludu mój! – zaczął przemowę. – Oto przybyli, ci którzy mają na rękach krew niewinnych, ci którzy odwrócili się od starych praw i obowiązków, ci którzy za nic mają świętą dynastię Trygonidów. Banda chłopów chcąca obalić odwieczne tradycje. Doprawdy pluć mi na nich. Nawet nie mówią w naszym języku. Czy taki Draeghai zasługuje na szacunek? Na nasze poważanie? Czy jest on godnym noszenia miana Draeghai? Nie, to nie są wasi braci, to są imminici – poniżej godności jaszczura. Nie zasługują na litość i prawo. Wybrali anarchię i przeciwstawili się woli przodków. Ogłaszam wszem i wobec co następuje: są oni od dziś niewolnikami, a każdy Draeghai może otrzymać do pięciu niewolników na własność, jeśli tylko wyrazi chęć. Kapłani i urzędnicy mają pierwszeństwo w wyborze niewolników. Należą oni do was cali, jeśli kto zechce zabić imminitę, niech zabije dwóch, a kto chce wyłupać mu oko niech wyłupie oba. Jeśli zechcesz głodzić imminitę nie daj mu też pić. Nie zasługują na naszą litość, ci którzy dopuszczają się takich ohydnych czynów. Jeśli natomiast zechcesz zlitować się nad jego losem to zamiast całej ryby daj mu pół, a sam zorganizuj wielką ucztę dla siebie i swych przyjaciół, bawcie się, jedzcie do syta i pijcie ile chcecie. I niechaj on na to patrzy. Niech wie, że jest gorszy i splamił siebie i swoich przodków do ósmego pokolenia. Są oni bowiem przewrotni, jeśli dobrzy dla nich będziecie, krwią waszą domy swoje przyozdobią. Jeśli kto zechce współżyć z imminitką niech tego nie robi! Jest ona brudna i brzydzą się nią przodkowie. Jeśli się urodzi dziecko, którego ojcem będzie Draeghai, a matką imminitka ono także imminitą zostanie. Ojciec tego dziecka karę chłosty otrzyma i winien złożyć ofiarę za tę obrzydliwą zbrodnię. Dbajcie, aby nie mieli więcej niż jednego dziecka, dość ich brudu jest już w Nowym Świecie. Wypalcie na ich skórze symbol zniewolenia – węża, gorszą wersję jaszczurki od której wzięliśmy się.



W ich krwi płynie wężowy jad, a nie krew przodków. Nie uwalniaj niewolnika, ale jeśli zechcesz to zrobić to oddaj go do urzędu, a on wystawi go za sprzedaż. Nikt z tu obecnych nie opuści stanu imminity dopóki ich paskudne kości nie zostaną rozłożone. Jedynym dobrodziejstwem jakim ich obdarzycie będzie nauka języka naszego. Nie po to, by ich przyrównać do nas, ale o to, by nie knuli za waszymi plecami w swej mowie węży. Zaufajcie słowom moim, bo przodkowie przeze mnie mówią jak przez mego ojca i dziada i pradziada i wszystkich z najświętszego rodu aż po Wielkiego Trygona. A teraz podzielcie się nimi, jak się z wami dzielę swoja nieskończoną chwałą w krwi Trygona utopioną.


Rzekłszy to zszedł ze skały i polecił strażnikom zwiększyć patrole w osadach, w których imminici będą mieszkać. Niewolnicy wydawali się zagubieni i zmęczeni. Poza tym nie rozumieli słów tihara. Wielu z nich było wygłodniałych lub rannych. W ciągu koniunkcji wszyscy niewolnicy znaleźli właścicieli. Najbiedniejsi Draeghai często nie mieli jak wyżywić kilku pracowników, więc chętnie sprzedawali ich najbogatszym zarządcom i właścicielom, a najwięcej dworowi Malaga.

Nowe prawa spotkały się z powszechnym zadowoleniem społeczeństwa. Oprócz jednego. Paru kapłanów starej wiary przyszło z petycją, aby znieść zakaz “jednego potomka”. Argumentowali, że wtedy będzie za mało niewolników, ich liczba będzie nie większa niż 25000, a nawet będzie maleć na skutek przedwczesnych śmierci. Ponadto uznali paranie się zliczeniem, który niewolnik ile ma dzieci uznali za niegodne wolnych Draeghai. Malag zgodził się pójść na pewne ustępstwa. Od tej pory urzędnicy mieli po prostu dbać, aby ilość niewolników była możliwa do opanowania. Próby ucieczki z niewoli były sporadyczne, do żadnych poważnych incydentów nie doszło.

Rok 34

Po czterech latach edukacji imminitów wyniki nauki języka nie były imponujące. Uczyli się tylko ci, którzy pracowali w domach. Ponadto w rejonach odległych od Trigonisu często w ogóle nie egzekwowano rozkazu tihara. Malag postanowił przymusić wszystkich niewolników do nauki. Jeśli imminita nie chciał uczyć się języka miał zostać zabity. Tihar tłumaczył ten rozkaz faktem, że niewolnicy mogli by knuć przeciw władzy i nikt by się o tym nie dowiedział, bo by nie znali ich języka praworządni obywatele. Wszystkie egzekucje i kary zaczęły się odbywać w centrach miast, ku przestrodze innym.

Szamani odkryli też pewna teologiczną zagwozdkę.
- Według klasycznej wiary dusze zmarłych są odzwierciedleniem natury. Co w związku z tym z duszami niewolników?
Takie oto pytanie zadali tiharowi jako jaśnie oświeconemu. Malag odrzekł:
-Jeśli ktoś sprzeciwia się naturze, jakże może być jej odzwierciedleniem? Oni sami wybrali sprzeciwienie się prawu i religii. Jeżeli ktoś zachwiał tym światem poprzez rewolucję przeciw starym porządkom jak on może tworzyć w przyszłości naturę, która w całej swej istocie jest w równowadze, a zmiany nie zachodzą w niej gwałtownie? Oni spokoju po śmierci nie doznają, lecz ziemia ich prochów nie przyjmie do siebie, bowiem przeciw niej wystąpili. Są oni na tułaczkę wieczną skazani.


Rok 38

Podczas pierwszej koniunkcji w pałacu pojawili się summoreptantyści. Chcieli zakazu spożywania jaj dinozaurów i ich hodowli. Liczba wyznających nową wiarę stale rosła, co niepokoiło Malaga. Zgodził się na pewien kompromis: łowczy królewscy zaprzestali polowań na jaja dinozaurów a także przestali sprowadzać dinozaury na handel. Jednocześnie jeśli ktoś prywatnie zechciał wykonywać powyższe czynności miał do tego prawo. Państwo się od tego odcinało. Ponadto jeden z szamanów summoreptantystów zaproponował, aby tihar przeszedł na nową wiarę, na co Malag zareagował oburzeniem i wyrzucił bezczelnego Draeghai z pałacu.

Tihar powołał tajną policję, która miała służyć tylko i wyłącznie jemu i niszczyć problemy w sposób nie do końca legalny. Wyjawienie informacji o istnieniu tej organizacji groziło śmiercią w męczarniach. W szeregi policji weszli ludzie z rożnych środowisk, ale każdy miał spore wpływy w kraju. Poza tym Malag zaproponował prowadzenie eksperymentów medycznych na imminitach, na co szamani zareagowali złością, uważali bowiem, że niewolnicy to zło konieczne. Malag nie naciskał.

Rok 42

Na dwór sprowadzono wielki kamień odnaleziony w puszczy. Odnalazła go grupa śmiałków, którą tihar hojnie nagrodził i zaplanował wielki pomnik, który miał stanać w centrum Trigonisu. Rzeźba miała przedstawiać Draeghai stojącego jedną stopą na bezgłowym ciele imminity, którego łeb Draeghai trzyma triumfalnie w dłoni i prezentuje miastu. Prace nad rzeźbą ruszyły, a Malag nieustannie ich doglądał.

W trzeciej koniunkcji Malag podupadł na zdrowiu. Zaczął słabnąć, pewnego dnia upadł zanim doszedł do tronu. Nikogo to nie dziwiło, liczył bowiem sobie 97 lat. Po cichu na dworze zaczęto rozmawiać o następcy – Tatacu. Tihar w kolejnych latach zaczął chodzić o drewnianej, pięknie rzeźbionej lasce i ciągle uskarżał się na ból skrzeli.
 
MrKroffin jest offline  
Stary 09-09-2013, 22:16   #13
 
harry_p's Avatar
 
Reputacja: 1 harry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputację
Bogactwo Tiff zaczęło przyciągać nie tylko ciekawskich koczowników z rubieży, ale i cwaniaczków i starców. Stopniowo na ulicach zaczęli pojawiać się żebracy. Arlen, który tak samo jak ojciec wyznawał wartości ważne dla Burdów nie mógł przyglądać się temu bezczynnie. Wysłał na ulice tarczowników z rozkazem wyłapania żebraków. Każdemu złapanemu dał wybór praca lub zesłanie do kopalń Koch. Nie wszyscy zwieli słowa kalifa na poważnie i kilku „ochotników” pojechało do kopalni. Ulice miasta momentalnie opuścili wszyscy żebracy. By dać szansę na prace najsłabszym rozszerzony został wachlarz prac o muzyków ulicznych, kuglarzy, bajarzy, sprzątaczy czy tragarzy. Niestety efekt tych działań nie spełnił oczekiwań. Niewielu przyjmowało zajęcia a przestępczość w mieście wzrosła. By zmniejszyć ilość głodujących starców cechy i inne organizacje dostały pozwolenie na opiekę nad własnymi sędziwymi członkami na własny koszt. Niestety w większości przypadków starcy są skazani na własne rodziny oraz zaradność.

Pomimo skierowania do walki z przestępczością dodatkowych sił oraz zaostrzenie kar dla złodziej nie udało się zmniejszyć przestępczości nawet ubranie tarczowników po cywilnemu i wyznaczenie nagród za pomoc tylko w niewielkim stopniu przyczyniło się do ograniczenia przestępczości w Tiff. Co gorsza złodzieje stawali się coraz zuchwalsi.

Wraz ze wzrostem liczebności zaczęły pojawiać się problemy związane z administrowaniem państwem, sciąganie podarków, rozdzielanie dóbr i żywności między osady, instytucje, czy nawet ludzi. Aby ograniczyć ilość błędów Kalif zlecił opracowanie systemu znaków mających umożliwić zapis najważniejszych informacji. Umni w kolegium podołali temu zajęciu opracowali system znaków podobny do znaków zwiadowców oraz porosty zapis liczbowy oparty na kreskach kropkach i kółkach („1-4” w postaci pionowych kresek. „5” kropka, „6-9” kreski i kropka, 10 dwie kropki, „20” cztery kropki, „25” kwadrat i.t.d.)

By pokonać niechęć Burdów do morza oraz pobudzić rozwój Malak powstają druga flota koniarzy. W przeciągu czterech lat po kilku nieudanych próbach powstają dwa okręty mogące pomieścić do 15 żeglarzy. Są to pierwsze powstałe na nowym lądzie okręty niebędące łodziami rybackimi czy barkami transportowymi.

Dzięki porozumieniu synów Anatana utworzony zostaje zakon Braci Mądrych. Misjonarzy mających nauczać o „Bogach Braciach”, ale również zaszczepiać wśród ludzi dawne tradycje, zwłaszcza te związane z uczciwością, gościnnością. Ponadto mają mają zaszczepiać ideę państwa, stolicy Tiff. Aby móc docierać do najdalszych osiedli nie muszą wracać do stolicy zdawać raporty. Natomiast mają obowiązek zawiadamiać o przyp0adkach porzucenia najbardziej fundamentalnych zasad Burdów. Pomimo względnie niewielkich osiągnięciach do stolicy spływają wieści o ludziach czy rodzinach nieznających nawet nazwy stolicy a nawet wykształcających własną gwarę.

Zdając sobie sprawę z ryzyka, jakie niesie tak dalece idąca separacja rubieży od stolicy postanowiono wzmóc handel na obrzeżach państwa Burdów. Już nie tylko wolni kupcy skierowali swe karawany do najdalszych zakątków, ale karawany handlowe wysyłane przez koronę zajęły się handlem z rubieżami. Dzięki wsparciu Arlena mogły zapuszczać się dalej i na dłużej. W każdej z karawan towarzyszył kapłan a każdy kupiec miał obowiązek wysławiać Kalifa oraz Tiff. Tak jak słowa traktowano z dużą rezerwą tak towary oraz dary stawały się widocznym znakiem potęgi i sławy zwłaszcza trójkątne mosiężne polerowane płytki z jednej strony z wizerunkiem konia a z drugiej bramy symbolu Braci Bogów. Dopiero namacalny znak bogactwa był potwierdzeniem słów kupców i kapłanów i zaowocował wyprawami nomadów do stolicy by sprawdzić ile prawdy kryje się za słowami i darami kupców.

Rozwój stolicy stworzył nowy problem. Swobodne osadnictwo oraz coraz większe zagęszczenie ludności zaczęło skutkować najpierw brakiem a potem sporami o ziemię. Niektóre spory okazały się na tyle zaciekłe, że kończyły się przed obliczem samego Kalifa. Gdy ilość spraw zaczęła rosnąć Arlen zwołał swoją radę.
- Albo wyznaczymy sędziego nad gruntami albo jakoś temu zaradzimy.
Nastąpiła chwila ciszy przy okrągłym stole. W końcu odezwał się młodszy z braci.
- Przekupnie – powiedział zjadliwie – i tak to nic nie da tylko przesunie problem n potem. Najpierw jeden sędzia potem drugi potem trzeci. Bo przekopów będzie coraz więcej. Tsza czegoś lepszego.
- A może… Przenieść tych najbardziej kłótliwych… - zasugerował Garhan Umny z kolegium
- Ta… - parskną Arlen – dość mi problemów z żebrakami jeszcze mieli by być bezdomni.
- …Ale zachęcić do wyjazdu.
- To już robimy. Czas, zatem zacząć zniechęcać - Uśmiechną się Arlen – zrobimy tak…

W ciągu miesiąca ogłoszono nowy podatek. Podatek grodzki. Mianowicie każdy posiadacz ziemski mający ziemie w odległości do pół dnia jazdy konnej od Tiff będzie płacił dodatkowy 5% podatek ziemski. Zmniejszył on zainteresowanie sąsiedztwem miasta o około jedną trzecią zmniejszając tym samym ilość waśni oraz zwiększając dochody państwa. Ponadto wszystkie sprawy o ziemię zostały rozstrzygnięte, a w punktach granicznych zasadzone kolczaste akacje, jako znaczniki. Ponadto w miasteczkach Koch, Pot zostały wyznaczone okręgi targowe i podatkowe oraz wytyczone drogi, niestety nie przyciągnęło to emigracji ludzi opuszczających stolicę.

Niespokojna krew Burdów była nie tylko przyczyną zmartwień Kalifa. W czasie jednej z audiencji przed Arlenem stanęła grupa śmiałków pragnących zbadać odległe rejony nowego świata prosząc o radę odnośnie kierunku oraz o błogosławieństwo najwyższego kapłana. W czasie potkania wyznaczono południe, jako kierunek wyprawy z zamiarem zbadania wielkości puszczy oraz jeżeli okaże się to możliwe terenów po drugiej stronie wielkiego lasu.

W ósmym roku swego panowania Arlen wyprawiono wielkie święto z okazji ślubu władcy ponadto, jako prezent ślubny Khani Gracji dla ludu ogłoszone roczne obniżenie podatków o trzecią część. Pomimo nadszarpnięcia finansów państwowych przyśpieszyło to rozwój miast a zwłaszcza stolicy. By nieco zrównoważyć rozwój miasteczek względem stolicy na zarządców wyznaczono kuzynów samego kalifa oraz khani. Obieli oni zarząc nad miasteczkami oraz radą miejską. Do Koch, Pot oraz Malak wyjechali wraz z rodzinami oraz swymi majątkami. Każdy z nich otrzymał, jako pomoc część kontyngentów miejskich a nawet część dochodów grodzkich do własnej dyspozycji. Ich głównym zadaniem poza przewodnictwem w radach było również podnoszenie prestiżu powierzonych ich pieczy miast.

Pomimo wielu starań mityczne jednorogi nadal pozostawały nieokiełznane. Pomimo wysyłania łowczych obiecanych nagród a nawet ustanowienie „Skarbu Jednorożca”, czyli niejako stale rosnącej puli nagród za schwytanie mitycznego zwierzęcia ten wciąż pozostawał nieuchwytny


Chcąc podobnie jak ojciec zasłynąć, jako wielki budowniczy z rozkazu Arlena utworzono „Stajnie Korony” Zwane również Ogrodami
Ogromny park położony na południowy zachód od Tiff około półgodziny jazdy koniem od bram miasta. Bezpośrednia droga z pod bram miejskich oraz droga prowadząca bezpośrednio ze stepu. Nawadniany szerokim kanałem bezpośrednio z rzeki.



W centrum Stajnie Królewskie. Dwie stanowiące jakby półokrąg stajnie stylizowane na przecięte pagórki budynki. Pomiędzy budowlami jakby w półokręgu ogromna okrągła kamienna mozaika tworząca wzór stojących na tylnych nogach na przeciw siebie białego konia i czarnego jednoroga. Od czoła budynków stanowiących jakby urwisko pionowa około 5 metrowa ściana ozdabiana kamiennymi płaskorzeźbami przedstawiającymi konie w biegu oraz sceny z polowań. Poniżej rzeźbionej fasady wejścia do krótkich korytarzy biegnących w głąb “pagórków” a prowadzących do boksów dla zwierząt. Tył i boki stajni wznoszą się płynnie w górę stanowiąc jakby stoki pagórków a na szczycie kamienne ławy i balustrady pozwalające odpocząć w słońcu oraz podziwiać mozaikę oraz panoramę ogrodów. Całość obu budynków pokryta ziemią i darnią niczym pagórki. Pomiędzy stajniami przejście ukształtowane na podobieństwo przełęczy prowadzący do Labiryntu.



Błonia olbrzymi teren spacerowy przed Stajniami Królewskimi. Nisko przycięta trawa samotne rozłożyste drzewa oraz przycięte w fantazyjne kształty krzewy, kilka ścieżek wysypanych drobno tłuczonym kamieniem prowadzących do mozaiki lub kamiennych bram stanowiących wejście lub tras spacerowych. Wzdłuż głównej alejki ustawione są głazy lub duże kamienie z wyrytymi obrazkami przestawiającymi imiona najznakomitszych koni. Całość przecięta sporadycznie wąskimi kanałami nawadniającymi, niekiedy niknącymi pod trawą jakby zapadały się pod ziemię by pojawić się kilka kroków dalej.

Labirynt ogród kształtowany na podobieństwo prostego labiryntu z żywopłotów z różnych krzewów początkowo niskich około półmetrowych, ale wznoszących się w miarę zagłębiania się w ogród tworzących nawet dwumetrowe ściany. Ścieżki prowadzą wzdłuż alei drewnianych i kamiennych posągów i rzeźb przyozdabianych polerowanym brązem lub miedzią a przestawiających gościnność, odwagę, honor, rodzinę, wiarę, stworzenie świata a nawet podróż do nowego świata. Całość poprzecinana kanałami nawadniającymi nie szerszymi jak pół metra. Nad kanałami kładki lub mostki. Za labiryntem rozciąga się Samotnia.



Samotnia - sztuczne cztery podłużne oczka wodne, połączone kanałami altanki, mostki, ławeczki kamienne lub drewniane oraz klomby kwiatów oraz różne rodzaje drzew. Gdzie nie gdzie ściany z roślinności dające złudzenie prywatności lub krzewy jagód lub słodkich orzechów. Tylko Samotnia nie jest otwarta dla ogółu. Zarezerwowana jest dla władcy, kapłanów, umnych i specjalnych gości.

Całość ogrodów otoczona drzewami owocowymi, oraz kamiennymi metrowymi słupkami połączonymi łańcuchem. Każde wejście stanowi łukowata kamienna brama z płaskorzeźbami przedstawiającymi bogów, konie lub pnący się po kamieniu bluszcz.
 

Ostatnio edytowane przez harry_p : 12-09-2013 o 21:34.
harry_p jest offline  
Stary 14-09-2013, 18:56   #14
 
Boreiro's Avatar
 
Reputacja: 1 Boreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodze
Rok 46


Venderowie

Populacja: 9515

Gospodarka

Nowe towary kupowane od Nordów urozmaiciły produkcję Venderów. Żelazo było przekuwane na broń i uzbrojenie. Srebro oraz różnokolorowe minerały były silnie wykorzystywane przy produkcji biżuterii oraz ozdób. Rzadziej sprowadzano kamień – cenny budulec. Dotychczas zdecydowana większość domostw była stawiana z drewna. Jednak od jakiegoś czasu w każdej większej mieścinie można byo podziwiać konstrukcje wykonane z zzamorskiego surowca. Na taki luksus mogli sobie pozwolić tylko najbogatsi.

Nordowie nie chcieli sprzedawać swoich dóbr za bezcen. Spowodowało to zwiększenie liczby zakładów produkcyjnych. Warsztaty garncarskie i garbarskie, młyny, tartaki, pracownie jubilerskie i inne przybytki wyrastały jak grzyby po deszczu. Coraz większe zapotrzebowanie na produkty rolnicze zmuszało hodowców do szukania nowych miejsc pod uprawę i dalszego karczowania lasów.

Nauka i technologia


Dziedziniec Akademii.

Po pierwszych latach funkcjonowania Akademii można było z całkowitą pewnością stwierdzić, iż jej założenie było trafionym pomysłem. Postęp medycyny, astronomii, matematyki, filozofii oraz prawa był zdumiewający. Okazało się, że spora rzesza społeczeństwa, która była uważana za nierobów i życiowych nieudaczników, jednak do czegoś się przydaje. Miała jednak jeden poważny minus. Całkowicie brakowało ludzi, którzy omawialiby nauki techniczne. Tacy ludzie zajmowali się praktyką, można było ich spotkać w kuźniach lub stoczniach. Unikali szerokim łukiem teorii z której słynęła Akademia.

Ludzie i kultura

Wybieranych do Starszyzny potocznie zwano posłami, ponieważ byli „posyłani” przez mieszkańców, aby obradować w Gmachu. Obecnie sześciu na dziesięciu członków Starszyzny stanowili mężczyźni. Liczba kobiet malała z roku na rok. Zazwyczaj reprezentant danego regionu zostawał wybrańcem ludu na okres dłuższy niż rok. Szczególnie w dalszych, rolniczych prowincjach, ludzie byli dość apatyczni w stosunki do polityki. Tam zmiany następowały głównie po rezygnacji lub śmierci posła. Inaczej sprawa miała się w regionach okalających stolicę – Nowy Dom. Konkurencja do objęcia rządowych stołków była tutaj ogromna. Wybory były zawsze burzliwe i nierzadko kończyły się bijatykami.

Na Akademii został utworzony wydział artystyczny. Skupiał on malarzy, rzeźbiarzy, pieśniarzy, muzyków i wszelkich innych artystów, którzy dzielili się swoim doświadczeniem z młodzieżą. Nie wszyscy jednak twórcy przychylnym okiem patrzyli na działania Akademii. Część artystów nie chciała mieć nic wspólnego z jakimikolwiek ograniczeniami w ich sztuce. Pogardliwie odnosili się do kolegów uczęszczających na uniwersytet.

Magia

Każdy człowiek wie, że dziwne rzeczy dzieją się na świecie każdego dnia. Pożar wybucha bez przyczny, ciężkie choroby znikają jak ręką odjął, ludzie nagle umierają, ludzie zakochują się z dnia na dzień. Dziwni są także ludzie. Wśród Venderów żyły wróżki, alchemicy, pokręcone staruszki w leśnych chatkach, truciciele, ludzie upośledzeni. Wszystkim wydawało się, że po prostu taki jest świat. Pełen niezbadanych tajemnic. Do czasu.

Wiosną, 45 lat po wylądowaniu w Nowym Świecie, doszło do niesamowitego odkrycia. Na jedną z sesji Starszyzny została przyprowadzona niewidoma dziewczynka. Nie miała więcej niż 10 wiosen. Oczy przesłonięte chustką. Sierota. Pochodziła z Wyspy Handlowej. Córka dziwki i nordyckiego marynarza. Bez rodziców, bez przyszłości. Lecz nie przyszła tutaj wzruszyć Starszyzny swoją historią. Po jej pokazie paru posłów ze strachem wybiegło z sali obrad. Spora część zemdlała. Dziecko potrafiło czarować. Przywołała ogień na swój ręce, swobodnie unosiła lekkie przedmioty, zmieniła wodę w lód, sprawiła, że trzy razy większy od niej strażnik był zmuszony niewidzialną siłą naśladować jej ruchy.

Młoda czarodziejka oświadczyła, że nikt jej tego nie nauczył. Sama to w sobie odkryła i zaczęła ćwiczyć. Po pokazie było mocno zmęczona. Dziewczynkę otoczoną staranną opieką. W ciagu kilku miesięcy odkryto, że czasem nie kontroluje swoich zdolności, szczególnie w czasie snu oraz silnych emocji. Starszyzna z Karolem na czele musiała podjąć decyzję. Rezydencji gmach jak zwykle podzielili się na dwa obozy. Wzięli swoje nazwy od stron po których zasiadali w sali obrad. Prawica, lewica. Prawica pragnęła aby poddać dziewczynkę karze śmierci. Ewentualnie objąć ścisłym nadzorem, zamknąć w lochu, zakazać posiadania dzieci. Natomiast lewica miała zgoła odmienne pomysły. Niektórzy nawet wnioskowali, żeby odwołać tę debatę, a dziewczynkę zostawić samej sobie. Posłowie mieli pewność, że taki przypadek nie jest odosobniony, ponieważ dowiedzieli się, że Nordowie mają podobny problem. Karola czekała pierwsza poważna decyzja w jego karierze politycznej jako przywódcy Venderów.

Mapa



Draeghai

Populacja: 41 tys. draeghai, około 100 tys. imminitów

Gospodarka

Początek niewolnictwa zaowocował kompletną zmianą systemu pracy. Teraz to niewolnicy zajmowali się większością wszelakich robót. Draeghai sprawowali funkcje kierownicze, kontrolując czy imminici sumiennie pracują. Najbogatsi nie robili nic, mieli swoich pracowników, zarówno draeghai jaki i niewolników i zbierali tylko owoce ich pracy. Natomiast najbiedniejsza część społeczeństwa nadal parała się ciężkimi pracami.

Nauka i technologia

W związku z napływem taniej siły roboczej wśród draeghai ilość zdecydowania górowała nad jakością. Nie było potrzeby wymyślania nowych technologii, które wymagały mniej pracy. Rąk do pracy było mnóstwo. W związku z tym przez pierwsze kilkanaście lat niewolnictwa nie dokonano żadnych odkryć w dziedzinie technologii.

Draeghai i kultura

Lokalnym zarządcom ziem spodobał się pomysł tihara. Wkrótce po postawieniu pierwowzoru dołączyły do niego inne statuy przedstawiające wyższość draeghai nad immninitami.

Wśród zniewolonych imminitów rzadko zdarzały się próby ucieczek, buntów lub niesubordynacji. Z czasem problemy z niewolnikami rosły, lecz nadal nie stanowiły powodu do zmartwień. Najbardziej buntowały się dzieci imminitów, które nie rozumiały dlaczego nie urodziły się wolne. W Trigonisie i okolicznych terenach niemal wszyscy niewolnicy swobodnie posługiwali się mową miejscowych. Sytuacja językowa w dalszych prowincjach była nieznana.

Liczba wszystkich mieszkańców Nowego Świata była ogromna, liczona w dziesiątkach tysięcy. Przestrzeń możliwa do zamieszkania była ograniczona. Z zachodu państwo Malaga ograniczały dinozaury. Żaden draeghai, niektórzy z powodu religii, inni po prostu ze strachu, nie odważył się spróbować zamieszkać na wrogim terytorium. Zresztą na przygranicznych terenach często dochodziło do ataków tych jaszczuropodobnych bestii. Niedługo trzeba będzie znaleźć wyjście z tej sytuacji, ponieważ zaczynało poważnie brakować miejsca do życia.

Nowy tihar

Heroldzi głosili przez całą koniunkcję smutną wieść, wędrując po kraju. Malag Malag’azag Trigonid odszedł z tego świata i połączył swoją duszę z siłami natury. Przez następną koniunkcję heroldzi głosili nową wiadomość, tym razem radosną. Umarł tihar, niech żyje tihar. A iego imię Tatac. Wszyscy poddani przyjęli 41-letniego władcę z zadowoleniem. Jego charakter i osobowość pozostawały tajemnicą. Wszyscy, wstrzymując oddech, czekali na pierwsze decyzje.

Ruiny


Tajemnicze ruiny

Na południowym zachodzie, pośród obszaru zajmowanego częściowo przez wielkie gady, znaleziono spory kompleks ruin. Zbudowany z twardego kamienia, którego nie znaleziono w żadnym innym miejscu w nowej ojczyźnie. Wpływowi dworzanie podzielili się na dwie koterie próbujące wpłynąć na nowego władcę. Jedni mówili o tym, że to doskonałe źródło surowca, dzięki któremu można by wznieść wspaniałe budowle. Drudzy lobbowali za tym, aby wysłać wielką ekspedycję badawczą, aby poznać sekrety budowniczych tego tajemniczego obiektu. Zdecydowanie sprzeciwiali się polityce rabunkowej, twierdząc, że każda, nawet najmniejsza część ruin, może być kluczem do zrozumienia całości.

Mapa


Burdowie

Populacja: 12 680

Gospodarka

Państwo Burdów pod wodzą Arlena szybko się rozwijało. Wydobywano coraz więcej surowców, ścinano coraz więcej drzew, siano zboża i sadzono krzewy na coraz większych połaciach terenu. To wszystko było wynikiem zwiększającej się populacji, która używała coraz więcej dóbr i konsumowała z roku na rok większe ilości pożywienia.

Nauka i technologia

Kolegium było mało przydatną instytucją. Każdy kto się trochę poduczył opuszczał je w pośpiechu. Burdowie z natury byli niezależni, kochali wolności i swobodę. Unikali jak ognia nadzoru innych, szczególnie urzędników kalifa. Po porzuceniu szkoły zakładali własne warsztaty i pracownie.

Ludzie i kultura

Tiff liczące dobre sześć tysięcy mieszkańców, zaczęło dzielić się na dzielnice. W samym centrum mieszkali najbogatsi kupcy oraz rzemieślnicy. Ulice były czyste, budynki piękne, mnóstwo zieleni. Strażnicy pilnowali, aby żaden przybłęda nie miał tam wstępu. Dalej od środka miasta zamieszkiwali prości rzemieślnicy i wyrobnicy. Tutaj można było spotkać żebraków, złodziei, bezdomnych. Jednak tu też straż pilnowała jako takiego porządku. Najgorsze były obrzeża miasta, zamieszkiwane przez biedotę. Morderstwa, gwałty oraz kradzieże w biały dzień nikogo nie dziwiły. Strażnicy patrolowali co główniejsze ulice, drżąc o swoje życie. Pojawiły się pierwsze przypadki zorganizowanych grup przestępców, często występujących pod pseudonimami np. Salamandra. Wymuszali haracze, zabijali na zlecenie, zakładali nielegalne burdele, porywali dla okupu. Oprócz wymienionych dzielnic była także dzielnica portowa, położona nad brzegiem Anatey, oraz handlowa.

Gnomy

Wyprawa, której miłościwy i uczony kalif wskazał kierunek północny szybko przyniosła pierwsze żniwa. Odkrywcy zaczęli swe poszukiwania przemierzając pasmo górskie biegnące przy morskim brzegu. Po kilku miesiącach trwania wędrowcy natrafili na nieznane istoty, które sprawiały wrażenie cywilizowanych. W gruncie rzeczy przypominały ludzi, z tą różnicą, że sięgały człowiekowi co najwyżej do pasa. Napotkano zaledwie kilku przedstawicieli tego gatunku, jednak zdołano zauważyć, że występuje wśród nich spora różnorodność. Niektórzy byli ludzkimi miniaturkami, lecz część kompletnie się wyróżniała. Szare, fioletowe, czy nawet zielone odcienie oczu, skóry czy włosów. Przekonano się także, że są bardzo strachliwe i mają mocno piskliwą mowę. Wyprawa spędziła w tamtym miejscu trochę czasu i w końcu odnalazła przedstawiciela gatunku, który nie uciekał przed obcymi.


Ambasador napotkanej nacji

Postanowili zabrać go ze sobą do Tiff. Podczas intensywnych rozmów migowych ustalono parę faktów. Był on ambasadorem jakiejś wioski, miasta, czy może nawet kraju. Dostał pozwolenie, aby reprezentować swój naród. Chce odbyć rozmowę z władcę ludzi. Zdołał także przekazać informację, że jego nacja mieszka pod ziemią. Tłumaczyłoby to kompletny brak naziemnych budowli. Podczas podróży ujawnił swoje umiejętności techniczne. Między innymi naprawił wóz oraz skonstruował procę, która wyrzucała kamienie z niezwykłą precyzją oraz mocą.

Mapa

 
__________________
Nosce te ipsum.
Boreiro jest offline  
Stary 05-10-2013, 16:17   #15
 
MrKroffin's Avatar
 
Reputacja: 1 MrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputację
Rok 46

Wielu rozpaczało po śmierci tihara Malaga Malag’azaga Trigonida. Pogrzeb odbył się z wielkim przepychem, a ciało nieodżałowanego władcy spoczęło w krypcie przy zamku. Wokół miejsce spoczynku jego ciała rozstawiono świece i ołtarz ofiarny. Złożono wiele ofiar we faunie i florze. Rytualnie zabito również imminitę na wyraźną prośbę następcy – Tataca. Wierzył on, że brudna krew niewolnika oczyści drogę ojca do natury. Rytuały i żałoba trwały przez całą koniunkcję. Odszedł wielki, niezastąpiony wódz.



Jednocześnie po żałobie nastąpiła koniunkcja radości. Umarł tihar, niech żyje tihar! Syn zmarłego Malaga – Tatac Malag’azag Trigonid objął władzę. Na początek trzeba było dochować tradycji – Tatac zjadł mózg ojca popijając go jego krwią. Pierwsza rzecz miała dać mu ojcowską mądrość, a druga miała być krwią legendarnego Trygona, przekazywaną z pokolenia na pokolenia tym właśnie rytuałem.

Przez obrzędy sprawa ruin zdążyła trochę stracić na priorytecie. Jednak nowy tihar chciał pokazać, ze nikt mu nie będzie mówił jak rządzić krajem. Tatac pozwolił szamanom na czteroletnie badania, po których miał otrzymać wyniki ich prac. Zapytał też summoreptantycznego patriarchę dlaczego jego bogowie pożerają swych wiernych. Duchowny stwierdził, że to przez bezczelność Dreaghai, którzy śmieją wchodzić na boskie terytorium.

Nowy tihar był dla wielu summoreptantystów nadzieją na zwiększenie wpływów ich wyznania. Jednak okazało się na odwrót. Tatac był zagorzałym fanatykiem starej wiary. Jego decyzją urząd miał oferować darmowych imminitów za powrót do starej wiary. Wydał też rozkaz mówiący o zakazie obejmowania stanowisk państwowych przez summoreptantystów. Ci, którzy wyznawali tę religię, a już wcześniej obejmowali funkcje państwowe zostali zwolnieni.

Pierwsza decyzja nie przyniosła wyraźnych skutków, natomiast druga spotkała się z niepokojem społeczeństwa, często interweniowało wojsko i dochodziło do krwawych sądów. Wreszcie patriarcha nowej wiary przybył błagać tihara o uchylenie rozkazu. Ten łaskawie zgodził się nie tyle wycofać rozkaz, co go zawiesić.

Rok 50

Szamani zdołali zbadać już połowę kompleksu. Wyczuli potężną magię, ściany byli pokryte tajemniczymi rzeźbami i malowidłami. Znaleziono dziwne przedmioty mieniące się kolorami tęczy. Poprosili Tataca o możliwość przedłużenia prac i oddział żołnierzy do ochrony. Tihar łaskawie przystał na ich propozycję i zaczął uspokajać persony chcące zagarnąć kamień.

Tihar próbował połączyć za pomocą patriarchów starą i nową wiarę, ale wrodzy wobec siebie szamani stanowczo odmówili. Wkrótce Tatac nakazał budowę drogi do ruin i sam się tam udał. Wrażenie, jakie zrobiły na nim budowle było nie do opisania. Na rysunkach były dziwne, wysokie istoty o płaskich twarzach, które latały na dinozaurach. Ta wizja zafascynowała Tataca, malowidłom przedstawiającym te sceny przyglądał się najdłużej. Według historii przedstawionej w ruinach obcy przybyli tutaj z innego lądu i walczyli z dinozaurami do czasu, aż je ujarzmili. W obrazkowej historii nie było nic, co wyjaśniałoby ich zniknięcie.

Tihar chciał upamiętnić rządy swego ojca i nakazał skomponować o nich pieśń. Jednak wykonanie owej było raczej kiepskie, a instrumenty prymitywne. Tatac porzucił więc ten plan na razie. Rozpoczął zaś nowy projekt: igrzyska. Rozpoczęto budowę areny z trybunami. Co pięć lat miały odbywać się na niej zawody dla imminitów. Były to walki bronią białą na śmierć i życie. Zwycięzca dostawał możliwość wykonania rytuału oczyszczenia, podczas którego oczyszcza swą krew ze skażenia imminity i uwalnia od niewolnictwa siebie oraz swych potomków. Wygrany od razu trafiał też do wojska, jeśli został oczyszczony. Maksymalna liczba śmiałków biorących udział w walkach na śmierć i życie nie mogła przekroczyć 100. Jeśli było więcej chętnych organizowało się eliminacje na zasadzie “do pierwszej krwi”.

Arena zaczęła cieszyć się wielką popularnością, chciano rozszerzenia jej działalności, a do tihara zaczęły trafiać petycje w tej sprawie.

Rok 54

Tihar zaznaczył, że wszystko co znajduje się w dżungli należy do niego, przywłaszczenie sobie czegokolwiek, co się tam znajduje skutkuje biczowaniem i przymusowym oddaniem znalezionego mienia. Tym, którzy nadal głośno protestowali przeciw badaniu ruin wyraźnie dał do zrozumienia, że przeciwstawianie się jego woli to bardzo głupi pomysł. Wydał też oświadczenie ws. igrzysk ze względu na pojawiające się petycje:

Wolni Draeghai mogą występować w oddzielnych igrzyskach w kategoriach: 1 na 1 i 5 na 5. Zawody trwają jednak do poddania się lub do odniesionej rany, choć jeżeli Draeghai zginie na arenie podczas igrzysk jego morderca uniknie kary. Zwycięzca otrzymuje laury i ma prawo do jednego życzenia przed tiharem.

Tatac nakazał szerzyć legendę jakoby jego ojciec miał wstać z grobu, jeśli kraj będzie upadać. Zrobił to, by chociaż tak uczcić swego przodka. Dowiedział się też, że zabicie dinozaura we własnej obronie nie jest uczynkiem niemoralnym wg wiary summoreptantycznej. Szamani mieli za zadanie odkryć z czego powstały malowidła w ruinach, jednak ich próby zakończyły się fiaskiem.

Tajna policja dostała zadanie rozpoczęcia działań dywersyjnych wobec summoreptantyzmu i jego patriarchy. Mieli preparować dowody o nieboskiej naturze wielkich gadów; tworzyć wizerunek rozszalałych bestii żądnych krwi swych wyznawców i twierdzić, że dinozaury to wrogowie, błędne ogniwo w ewolucji przed którym ochronić może tylko zbawcza moc tihara. Tatac obiecał horrendalne nagrody, jeżeli uda się zmniejszyć wpływy summoreptantystów. Prości ludzie woleli jednak widok ogromnych niźli uczonych opowiadań, mimo to wpływy starej wiary przestały maleć. Tihar ustalił też, że 3 na 5 urodzonych imminitów należy się jemu jako podatek.
 
MrKroffin jest offline  
Stary 09-10-2013, 21:00   #16
 
harry_p's Avatar
 
Reputacja: 1 harry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputacjęharry_p ma wspaniałą reputację
Post

- GNOMY. Nowy lud na tym nowym świecie. - Wykrzykną Arlen uradowany. – Przyjmę ich od razu.

Wraz z wędrowcami przed obliczem kalifa pojawił się mały człowieczek niespotykany wśród Burdów kolor oczu i włosów. Dziwny krój urania i piskliwy głos. Pierwsze spotkanie okazało się tylko krótką wymianą uprzejmości we własnym narzeczu. Poważniejsze rozmowy musiały zaczekać aż przełamane zostaną bariery językowe. Po kilku miesiącach nauki i wymiany podarków w końcu rozmowy ruszyły.

- Przynoszę słowa Hugona pana moich ludzi. Witaj wielki władco ludzi na koniach. Oby twój ród zapuścił korzenie niczym góra i jak ona był opoką dla twego ludu. My Gnomy być spokojny lud. My żyć w pokoju. Wymieniać towar. Nieść nawzajem sobie dobro i przychylność bogów.

Słowa te spodobały się Arlenowi rozmowy jak i negocjacje ruszyły energicznie zwłaszcza że każda ze stron pragnęła porozumienia. Niestety pokładane w zdolnościach gnomów nadzieje nie do końca się spełniły. Mali ludzie choć ochoczo zgodzili się na wymianę towarów to jednak uparcie odmawiali wymiany wiedzy. Na mocy podwójnego dekretu Gnomów i Burdów założono nowe miasto Genosza. Miejsce wyznaczono w jednej trzeciej między osiedlem gnomów a Tiff zrzucając większość transportu na barki „dużych ludzi”. Dużo większym problemem okazało się ustanowienie stosunków dyplomatycznych.


- My dziękować za gościna. Przysłać ambasador. Wy możecie wysłać ambasador ale on u nas zostać. Nie mieć gości ani nie wracać.

- Nie ma mowy. To nie równe warunki. Zgodzę się tylko na równoważne warunki. Jeżeli nasz ambasador ma zostać u was do śmierci niech i wasz zostanie tu tak samo długo…

W końcu negocjacje dobiegły końca. Ustalono że do Gnomów pojedzie ochotnik bez rodziny i zostanie tam do śmierci. Nie będzie jednak przyjmował gości. Gnomy przyślą swego ambasadora który pozostanie w Tiff równie długo. Jedynym ustępstwem kalifa była możliwość nieograniczonych kontaktów z pobratymcami. Ustalenie granic okazało się niepotrzebne tereny zajmowane przez „niskich ludzi” okazał się dość oddalony ziem Burdów. Ponadto ambasador zastrzegł iż ich tereny obejmują góry na północy oraz samotną górę z jeziorem gdzie swój bieg zaczyna dopływ Anatey Basra.

Prezent Gnomów który dla nich wydał się prawie że zabawką wprawił w podziw dwór a jednocześnie pobudził ambicję Arlena który wręcz zażądał od umnych z Kolegium. Strasząc uczonych zaciśnięciem pasa zmotywował ich do pracy w efekcie czego powstała pierwsza w kraju mapa nieba. Początkowo prosty drzeworyt dzięki pracy zręcznych rzeźbiarzy stał się dokładną i czytelną mapą która umożliwia nawigację nocą.

Umnym udało się również skopiować urządzenie ambasadora, dużo większe i toporniejsze ale jednak działające.

Nie tylko kolegium okazało się źródłem nowości. Jeden z piekarzy chcąc wymyślić sposób konserwowania owoców by można się było nimi cieszyć przez całą zimę odkrył że gotowanie ich w miodzie nie dość że pozwala przechowywać je dłużej ponadto zachowują swój kolor oraz miękkość. Znakomity smak kolor i aromat kandyzowanych w miodzie owoców sprawił że szybko zapanowała moda na te słodycze i to nie tylko zima ale przez cały rok.

Arlen zmęczony niepowodzeniami żołnierzy powołał nową jednostkę przeznaczoną wyłącznie do walki z przestępcami, Pretorię. Otrzymali osobne koszary dowództwo a nawet własny budżet. Nowe metody i nowe podejście przyniosły oczekiwane rezultaty. Wyłapano większość drobnych przestępców a nawet co większe gangi. Im skuteczniejsza była Pretoria tym lepiej organizowali się przestępcy nie mniej w końcu Tiff na powrót stało się bezpiecznym miastem.

Skuteczniejsza walka z przestępczością zaowocowała większa liczbą osadzonych w Koch. Sąsiedztwo skazańców coraz bardziej odbijało się na popularności miasta jak i na panujących tam mieszkańcach. W związku z tym Nahum wuj Arlena a zarazem burmistrz miasta postanowił przenieść obóz jak i kopalnie więzienne dalej od miasta. Konieczność założenia nowej kopalni oraz wydłużony kilkukilometrowy transport w trudnym terenie odczuwalnie odbił się na produktywności miasta była to jednak przemyślana decyzja. Znacznie poprawiająca nastroje mieszkańców bezpieczeństwo a także atrakcyjność miasta. Tak drastyczne kroki pociągnął za sobą konieczność budowy nowych koszar dla strażników w pobliżu nowego więzienia oraz większe wynagrodzenia dla tych co zostali w mieście.

Arlen postanowił wzorem ojca dokonać objazdu swego państwa w jednej z osad urządzono na jego cześć krótkie zawody jeździecki. Pomysł ten tak się spodobał władcy że następnego roku szumnie zorganizowano Bieg Anatey wielki wyścig zaczynający się w Pot a kończący dopiero w Malak. Kilkudniowa gonitwa prowadząca przez step, las a także góry już od pierwszego startu stała się wielkim wydarzeniem przyciągając tysiąc jeźdźców i jeszcze więcej kibiców. Niewielkie wpisowe pozwoliło nawet nie zamożnym obywatelom wziąć udział a pomnożone przez ilość uczestników stanowiło całkiem sporą nagrodę.


Widząc zaangażowanie Arlena w życie religijne w rozwój państwa urząd kalifa został połączony z funkcją głowy kościoła. Wzmocniło to pozycję polityczną władcy a także usprawniło administrowanie i zarządzanie nie tylko w sferze religijnej ale także państwowej.

Do Pot został wysyłam kontyngent wojskowy wielkości 150 wojowników z zadaniem założenia drugiej po Tiff stałej bazy. Efekt dla miasta był dwojaki. Nowi mieszkańcy przyśpieszyli rozwój miasteczka powstały nowe miejsca pracy zwiększyły się wpływy z podatków. Efektem niechcianym okazały się bójki, hazard a nawet powstanie kilku domów publicznych dla znudzonych żołnierzy. Rozwiązaniem tego problemu okazało się wznowienie i wzmożenie misji zwiadowczych.

Chwytając się najróżniejszych sposobów kapłanom w końcu udało się oswoić jednorogi.

Marynarzom płynącym na południe udało się odkryć poza linią gór olbrzymie połacie piaszczystych terenów. Po powrocie marynarzy wysłani zostali oni z misją zbadania północy. Zachęcony Arlen nowymi odkryciami zapragną nowych okrętów mogących dalej zapuścić się w morze niestety w śród burdów nie dość doświadczonych szkutników którzy by potrafili zwodować takie okręty.

Widząc strach i niechęć Gnomów do wierzchowców hodowanych przez burdów postanowiono stworzyć rasę kuców, Niewielkich koników pozwalających gnomom jeździć na nich na modłę burdów.
 
harry_p jest offline  
Stary 16-10-2013, 17:46   #17
 
Lynka's Avatar
 
Reputacja: 1 Lynka to imię znane każdemuLynka to imię znane każdemuLynka to imię znane każdemuLynka to imię znane każdemuLynka to imię znane każdemuLynka to imię znane każdemuLynka to imię znane każdemuLynka to imię znane każdemuLynka to imię znane każdemuLynka to imię znane każdemuLynka to imię znane każdemu
Handel z Nordami się rozwijał. Decyzją Starszyzny została utworzona nowa osada Venderów. Miała leżeć na żyznych ziemiach przy rzece i zajmować się głównie produkcją dóbr na handel z Nordami. Nazwano ją Lampią.


Po donosach, że wybory regionalne na posłów często kończą się bijatykami, Karol bardzo się wzburzył. Nie miało to funkcjonować przecież prawo pięści. Bijatyki zostały oficjalnie zakazane, a także ustanowiono, że na każdych wyborach będzie obecny postronny obserwator wybrany przez Starszyznę, który kontrolowć będzie jak te wybory przebiegają, czy aby nie doszło do kolejnych incydentów. Odwołano kilku posłów, którzy zajęli swoje miejsce właśnie w taki sposób. Później już przestało dochodzić do takich zdarzeń.


Dziewczynce, w której niezwykły talent nie pozwolono odejść. Zaproszono ją do życia pod opieką Starszyzny Venderów. Wybudowano jej domek na niewielkiej wyspie przy Nowym Domu. Nie chciano, by komukolwiek przypadkowo zagroziła. Z drugiej strony nie chciano jej także odgradzać od świata. Dano możliwość zabawy z rówieśnikami.
Otoczono ją troskliwą opieką, dbano by miała co jeść, w co się ubrać. Niestety dziewczynka nadal czułą się samotna. Osoby się nią opiekujące były nieufne. Dzieci, które chciały się z nią bawić zabierane przez rodziców. Nie znała innych ludzi obdarzonych takim darem. Karol jednak chciał, by dziewczynka wiodła w miarę normalne życie. Sam bardzo zaangażował się w tą sprawę. Pozwalał własnym dzieciom bawić się z dziewczynką i sam często próbował z nią rozmawiać. Również innych członków Starszyzny namawiał by pozwolili się bawić ich dzieciom z dziewczynką. Zwracał uwagę, że ta dziewczynka jest bardzo utalentowana i nie można pozwolić, by odwróciła się od Venderów.

I przede wszystkim dano możliwość by ćwiczyła i rozwijała swoje talenty. Nalegano wręcz na to. Odwiedzały ją najtęższe mózgi wśród Venderów by pomóc dziewczynce, czegoś dowiedzieć się o tym dziwnym zjawisku, a także znaleźć dla niego zastosowanie.

Jak się okazało również Nordowie napotkali podobny problem. Odkryli chłopca o podobnych talentach. Jednak król Nordów zamknął chłopca w wieży i trzyma go pod ścisłą kontrolą. Żadne plotki stamtąd nie dotarły do Venderów.


Ze zdziwieniem powitano dwóch gości. Zza dawno już ustalonej granicy z elfami przybyli posłańcy. Od wielu lat Venderowie ich już nie widzieli. Granica była surowo przestrzegana, od wielu lat nikt się do niej nie zbliżał. Duża część ludności nie pamiętała dostojnych elfów, którzy nawiedzili ziemie Venderów przed kilkunastoma laty. Jednak ci, którzy jeszcze ich pamiętali dostrzegli, że ci goście wydają się mniej wystrojeni. Dwaj wędrowcy przeprosili za wtargnięcie. Złożyli Karolowi propozycję. Planowali utworzyć gdzieś na granicy miejsce handlu, aby można było wymieniać się towarami. Kontakt bez wspólnego języka znów bardzo utrudniał komunikację.

Elfy zaoferowały wytrzymałe, piękne i delikatne w dotyku tkaniny. Cudowne napoje, które odprężają i pozwalają odpocząć. Maści i wywary leczące, lecz nie wiadomo jak one działają na ludzi, a także kunsztownie wykonane instrumenty muzyczne jakich nigdy w tych ziemiach nie widziano. Oferowali także sprzedać inne przedmioty, jednak trudno było za pomocą gestów wytłumaczyć czym to dokładnie było.

Starszyzna zgodziła się na handel. Nie mniej jednak nie była ufna względem elfów, postanowiła pośredniczyć między elfami a ludem. Specjalni urzędnicy wyznaczeni przez Starszyznę skupowali dobra od elfów i potem rozkładali swe stoiska z przedmiotami w Nowym Domu, by przedstawić towary mieszkańcom. Elfom oferowano wszystkie dobra jakie Venderowie mieli w nadmiarze, pokazano również towary, jakie kupowano od Nordów.


Zmarł pierwszy przywódca Nordów, Drako. Władzę po nim przejął jego syn - Baldur, którego nazwali Drakonisem. Ogłosił też, że to bogowie wybrali właśnie jego ród by rządził północnymi krainami. Odtąd każdy członek królewskiego rodu Nordów będzie nosić zamiast jednego imienia jak wszyscy, także drugie, zwane nazwiskiem.

Nowy wódz szybko skontaktował się ze Starszyzną Venderów przedstawiając im trzy propozycje.

Przede wszystkim zaproponował utworzenie urzędów zagranicznych, które miałyby pomóc kontaktować się obu krajom. Ambasadorzy mieliby zostać pośrednikami między rządami państw. Karol zgodził się, uznając to za dobry pomysł. Wybór ambasadora miał wyjść poprzez dyskusję i głosowanie wśród Starszyzny. Wkrótce ambasador króla Baldura przybywa do Nowego Domu.

Zaproponowano także wspólną wyprawę w celu odkrycia kolejnych terenów. Miałyby to być tereny ciągnące się na wschód, przy morskich brzegach. Nordowie planują wysłać także swoich osadników. Venderowie mieliby zapewnić przede wszystkim zapasy na wyprawę. Statki i załogę mieli dać Nordowie. Starszyzna jednak zdecydowała odrzucić tą propozycję. Ziem wiele mieli tutaj, nie interesowało ich co się dzieje daleko za morzem.

Kolejną propozycją była wymiana informacji na temat magii, a także założenie wspólnej siedziby dla wszystkich utalentowanych magicznie osób na jednej z wysp pomiędzy krajami. Karolowi nie spodobał się ten pomysł. Utalentowani mieli żyć pod obserwacją, bez dostępu do świata zewnętrznego. Jeśli nie chcieliby się podporządkować - grozi im kara śmierci. Warunki mają być tymczasowe, jednak Karol zdecydowanie nie chciał się na to zgodzić. Był natomiast gotowy do wymiany informacji na temat magii.

Potrzeba było również zdecydować jak Starszyzna będzie postępować wobec kolejnych osób obdarzonych magią. Był to bardzo kontrowersyjny temat. Część zdecydowana była, by ustanowić porządek w sposób podobny jak Nordowie. Ostatecznie jednak ustalono co innego. Wszystkie takie osoby powinny się ujawnić. Wtedy też Starszyzna zapewnia takim osobom opiekę, wyżywienie, o ile będą współpracować przy badaniach nad magią. Badaniami tymi mieli zajmować się ludzie z Akademii. Utworzono nawet specjalny wydział i grupę osób, które właśnie tym mieli się szczególnie zajmować. W grupie tej znajdowały się osoby z wiedzą z różnych dziedzin. Mieli za zadanie poznać naturę magii, mechanizm jej działania, a także szukać dla niej zastosowań. W żaden sposób nie zabraniano kontaktu z pozostałymi mieszkańcami miasta, wręcz do niego zachęcano. Stosowano jednak pewne środki ochronne - Karol podejrzewał, że nie wszyscy mieszkańcy mogą od samego początku przyjaźnie zachowywać się wobec odmieńców, zatem starano się, by zawsze takim osobom towarzyszył strażnik, bądź kilku strażników, tak, by w razie potrzeby mogli zainterweniować.
Jeśli jednak okazałoby się, że na zewnątrz żyje nie współpracująca ze starszyzną i Akademią osoba o magicznym talencie, postanowiono nie wymuszać na niej niczego. Za to jednak starano się kontrolować jej poczynania. Zalecano strażnikom by zwracali szczególną uwagę na domostwa i otoczenie takich osób.
 
__________________
"A może zmieszamy wszystko razem i zobaczymy co się stanie?"
Lynka jest offline  
Stary 25-10-2013, 12:03   #18
 
Boreiro's Avatar
 
Reputacja: 1 Boreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodzeBoreiro jest na bardzo dobrej drodze
Rok 61


Draeghai

Populacja: 190-200 tysięcy draeghai, 400-450 tysięcy imminitów

Choroba tihara

W roku 54 Tatac zachorował. Była to nieznana wcześniej choroba. Władca miewał przewlekłe migreny, zaniki pamięci, brak apetytu, potrafił przespać kilka dni, trwał w letargu nic nie jedząc, nie pijąc, stracił zdolność do płodzenia potomstwa. Wszyscy szamani, którzy znali się choć trochę na medycynie próbowali pomóc władcy, któremu uciążliwa przypadłość nie pozwalała zarządzać państwem. Żadnemu z nich się nie udało. Niedyspozycja tihara trwała, aż 7 lat, a stan pogarszał się z koniunkcji na koniunkcję.

Młody adept sztuki szamańskiej zdołał w końcu znaleźć lekarstwo. Twierdził, że nauczyła go tego stara imminitka, która leczyła tę chorobę wśród niewolników. Kuracja polegała na spożywaniu wywarów i smarowaniu się maśćmi, wszystko było produkowane z roślin, które szamani uznawali dotąd za nieprzydatne chwasty. Tatac szybko wrócił do zdrowia, Gdy był już w pełni sił umysłowych uświadomił sobie, że kraj stoi na skraju przepaści.

Gospodarka

Podatek od potomstwa niewolników przyniósł katastrofalne skutki. Pałac miał w swoim posiadaniu dziesiątki tysięcy imminitów, którzy nie pracowali, a nadal byli karmieni. Władca był niedysponowany, więc nie było organu władzy, który mógłby podjąć decyzję. Ponadto ogromne zbiory z podatków również stały w magazynach, często gniły niewykorzystane. Już w minionych latach istniał taki problem, lecz obecnie przybrał złowrogo wielkie rozmiary. Wielu draeghai z niższych klas cierpiało głód. Zadowoleni nie byli również najbogatsi, których pracę marnotrawiło państwo.

Nauka i technologia

Niestety badacze świątyni jak dotąd nie odkryli niczego co mogłoby wpłynąć na rodzimą technologię. Znaleźli za to mnóstwo skarbów. Idealnie wyszlifowane kamienie szlachetne, góry złota, srebra, platyny i innych metali, wielkie zwierciiadła, piękne, doskonale oddane rzeźby, przedstawiające owe tajemnicze Płaskie Twarze. Lecz nie to było największym dotychczasowym odkryciem. Uczeni znaleźli sekretny poziom konstrukcji, który mieści się pod ziemią. Tutaj nie ma żadnych zdobień ani cennych przedmiotów. Ściany stanowią jednolite, gładko ociosane kamienie. W tamtych korytarzach i pomieszczeniach czuć Coś. Wielką potęgę, którą czuje każdy, który tam przebywa. Jednakże wiele dróg jest tam zablokowanych potężnymi drzwiami, których nie idzie nijak sforsować. Choroba tihara sprawiła, że badania były prowadzone bez żadnych nacisków, pod ochroną wojska, mają jadła i napitku pod dostatkiem. A tymczasem w kraju szerzył się głód i bieda.


Jedna z rzeżb znalezionych w świątyni

Draeghai i kultura

Igrzyska okazały się gigantycznym sukcesem. Pierwszym zwycięzcą został imminita okrzyknięty przez publiczność imieniem Clavo. Wykazał się zarówno siłą fizyczną jak i sprytem. Jako swoje życzenie poprosił, aby wielmożny tihar pozwolił mu założyć szkołę wojowników. Tatac zgodził się łaskawie i w dniu dzisiejszym szkoła ta jest uważana za kuźnię największych gladiatorów. Na arenach brakowało nawet miejsc stojących. Zaczęto wpuszczać na stadion pod warunkiem uiszczenia odpowiedniej opłaty w naturze. Korzystając z nieokreślonego do końca prawa, wprowadzonym przez Tataca tuż przed początkiem choroby, igrzyska nie-imminitów odbywały się bardzo często. Raz na dwanaście koniunkcji odbywał się największy turniej, w samym sercu stolicy. Występowali tutaj wyłączni najznamienitsi wojownicy. Gdy poszerzało się ubóstwo i bieda coraz więcej draeghai próbowało swoich sił na arenie. Można było zarobić po tysiąckroć więcej niż pracując w tradycyjny sposób.

Zaczynało brakować miejsca dla ludności. Wielkie obszary, na których prowadzono działania rolnicze ograniczyły strefę możliwą do zamieszkania. Szacunki mówiły o około milionie jaszczurów, które zamieszkiwały państwo Trygonidów. Mieszkańcy miast gnieździli się w ciasnych, wielorodzinnych chałupkach. Zaczęły tworzyć się dzielnice biedy w których morderstwo i kradzież nie były niczym szczególnym. Wśród najbiedniejszej warstwy społeczeństwa zaczęła pojawiać się opinia, iż niektórzy imminici prowadzą znacznie lepsze życie od nich będąc na utrzymaniu państwa i nie robiąc nic w zamian. Słowo ‘bunt’ można było usłyszeć coraz częściej…

Powstanie

To się musiało stać. Draeghai wyszli na ulicę. Włamywali się do sklepów, warsztatów, urzędów, plądrując, a następnie niszczyć wszystko na swojej drodze. Nie podobała im się sytuacja w kraju. Fakt ten wykorzystali skrzętnie summoreptanyści, których patriarcha ogłosił niezależność od tihara i założenie własnego państwa. Nie mieli zamiaru wykrwawiać się wydzierając kawałek ziem podległych tiharowi. Planowali zebrać wielką karawanę oddanych wierze wyznawców i wyruszyć na zachód w poszukiwaniu nowego domu.

Gdy głowa państwa dowiedziała się o sprawie od wybuchu powstania minęło kilka dni. Motłoch przestał być bezradną zbieraniną biedoty. Przejęli kilka wojskowych posterunków, zdobywając broń i uzbrojenie. Przytłoczone przewagą liczebną wojsko było zmuszone do ucieczki. Niepotwierdzone informacje mówiły nawet o przyłączniu się do protestujących części sił zbrojnych. Pewnych informacji było bardzo mało. Tajna policja była bezradna, gdyż nie był to zaplanowane wystąpienie. Powstanei wybuchło nagle. Strach pomyśleć jaki los spotkałby państwo Trygonidów, gdyby władca byłby wciąż osłabiony chorobą.

Burdowie

Populacja: około 53 tysiące

Gospodarka

Najbardziej ambitni i dalekowzroczni kupcy zjechali do Genoszy i rozstawili swoje stragany na całym terenie przeznaczonym na handel. Gnomy-handlarze przyjechały kilka dni po oficjalnym starcie miejsca wymiany towarowej. Było ich zaledwie kilku, wszyscy ewidentnie przerażenie takim natężeniem człowieka na skrawek ziemi. Nie przynieśli ze sobą zbyt wiele. Ostatecznie zostało czterech gnomich sprzedawców, niektórzy niestety zdecydowali się wyjechać już następnego ranka. Czwórkę gnomów łączyły dwie sprawy. Było u nich cholernie drogo i nic a nic nie znali się na sztuce handlowej. Nie rozumieli, dlaczego ludzie lubują się w targowaniu i negocjacjach. Dla nich sprawa była prosta: ustalono cenę x, więc kupujący musi zapłacić x i ani grama mniej (płacono towarami).

Jeden gnom sprzedawał wyłącznie czarny proszek. Śmiertelnie niebezpieczna substancja, która wybuchała po kontakcie z choćby największą iskrą, siejąc spustoszenie w najbliższej okolicy oraz robiąc niesłychanie głośny hałas. Pozostali sprzedawali różności. Latarnie, które nigdy nie gasły, metale zwane magnesami, które przyciągały się wzajemnie, wszelakie narzędzie niezwykle precyzyjnie wykonane z bardzo twardego materiału, ( niestety dość niewielkie rozmiarami), szkła, które należało odpowiednio dopasować i osoby, które dotychczas był uważane za niemal ślepe mogły widzieć wszystko doskonale, nieprzemakalny materiał, nakręcane zabawki, zapalniczki, papier, lunety, barwniki, klej, liczydła, na których wyliczali skomplikowane obliczenia, wagi i wiele innych różności, których dotąd nie widział żaden człowiek. Problem tkwił w tym, że mali wynalazcy żądali za najmniejszy drobiazg całej fortuny. Kupowali niewiele. Głównie warzywa i owoce. Zakupiono także parę kuców i przedmiotów codziennego użytku jak miotła czy garnek. Były to pojedyncze wypadki, prawdopodobnie kupowane jako ciekawostkę, którą można opchnąć za wielką kwotę wśród swoich.


proch

Nauka i technologia

Z wyprawy badającej wybrzeże na północ od Malak powrócił tylko jeden okręt ze szczątkową załogą i w okropnym stanie. Jeśli wierzyć opowieściom ocalałych to zaatakowali ich niskie, chude, zielone potworki z prymitywną bronią i ubraniami. Jeden nie stanowi zagrożenia, lecz były ich dziesiątki jeśli nie setki. Podpłynęły na tratwach, zarżnęły załogę, złupili co się dało i puścili statek z dymem. Temu, który powrócił udało się dzięki tchórzostwu kapitana, który nie podjął walki. Co do terenów, które widzieli po drodze to wspominali o coraz gęściejszych lasach. Plaże przestawały być kamieniste, tam wybrzeża pokrywały żwir lub nawet piasek.

Ludzie i kultura



Stwierdzenie, że Tiff było miastem bezpiecznym było nieprawdziwe. Można by przyznać rację, jeśli za miasto Tiff uznać wyłącznie zabudowania leżące w bliskiej odległości od pałacu kalifa czyli ścisłe centrum oraz kawałek wybrzeża. W dalszej odległości znajdowały się dzielnice handlowe, gdzie czasami zdarzały się wykroczenia przeciwko prawu, nie zawsze znajdowano sprawców. Na obrzeżach miasta, gdzie oficjalnie znajdowały się tereny rolnicze kwitnęła zbrodnia. Ludzie zwabieni do stolicy jej bogactwem, przepychem i obietnicą łatwego zarobku mieszkali masowo w koszmarnych warunkach. Często pracując niczym niewolnicy. Kobiety były przymuszane do prostytucji, dzieci do ciężkich robót. Płatnego mordercę można było spotkać tu częściej niż szewca, złodziei było dwa razy tyle. Liczne bandy długo walczyły ze sobą, aż na samym szczycie pozostała jedna. Ich członków zwano Cieniami. Nie stosowali przemocy, woleli wykańczać konkurencję subtelnie, bez brutalności i zbędnego rozlewu krwi. Mimo bliskości kalifa tamte dzielnice rządziły się swoimi prawami. Pretoria tutaj nie zaglądała.

Jednorogi

Tym, a właściwie tą, która pierwszej udało się oswoić jednorogi była młodziutka dziewczynka -Hanti. Nie próbowała ona wykorzystać siły przeciwko zwierzętom. Codziennie przez wiele miesięcy siadała na polanie. na której często widywano te nieuchwytne stwory, kładła obok siebie kandyzowane owoce i zajmowała się wyszywaniem. Upłynęło wiele czasu zanim zwabione słodkim zapachem zwierzęta postanowiły się zbliżyć. Gdy w końcu jeden z nich podszedł ostrożnie do Hanti, ta nakarmiła go słodyczem. Tydzień później jednorogi jadły jej z ręki, a w dwa miesiące później dosiadła jednego z nich. Na wieść o jej nieprawdopodobnym sukcesie wielu mężczyzn spróbowało metody identycznej jak oni. Wszyscy zawiedli. Rozwiązanie było bardzo proste. Tajemniczym sposobem wyłącznie kobiety, szczególnie bardzo młode, mogły zaprzyjaźnić się z rogaczami. Jednorogi były niezwykle rącze, wytrzymałe, mało jadły i piły. Nie znosiły trzymania w stajniach. Mieszkały swobodnie w lasach. Jedno zwierzę wiązało się z jedną dziewczyną. Nikomu więcej nie pozwoliło się dosiąść.

Ambasador

Relacje ambasadora przebywającego u gnomów przekazywane w ścisłej tajemnicy były bardzo rzadkie, i do tego krótkie.
-pod powierzchnią gnomy nie mają żadnych wrogów, jednak na powierzchni jest kilka ras stworów, których się obawiają.
-gnomy nie mają miast w naszym rozumieniu. Są skupieni pod ziemią w osiedlach, które są jednym ciągiem zabudowań, bez wolnych przestrzeni między nimi. Można powiedzieć, że mają jedno wielkie miasto zamiast kilku.
-gnomy są bardzo uzdolnione w kwestiach technicznych. Mnóstwo tutaj wynalazców i innych fanatyków nowych technologii.
-nie mają jednego przywódcy, jak Burdowie. Bardzo ważnym elementem jest rodzina. Wszelkie decyzje podejmowane są przez jego głowę, najczęściej ojca, chociaż znacznie częściej niż w Hepburdzie są to także kobiety. Nie ma żadnego organu kierującego całością państwa. Ważniejsze decyzje sa podejmowane na zgromadzeniach poszczególnych dzielnic/osiedli.

Kopiec

O tajemniczym obiekcie na stepie w kierunku południowo-wschodnim od dawna chodziły pogłoski. Dotychczas nie dowierzano opowieściom samotnych jeźdźców o samotnej górze, ale gdy przy coraz bardziej agresywnej ekspansji terytorialnej coraz więcej Burdów ujrzało kopiec, sprawa trafiła na dwór w Tiff. Informacje były sprzeczne. Jedni mówili, że to zwykła kupa piachu, odróżniająca się od otoczenia bujną roślinnością. Inni opowiadali o głosach, które do nich mówią, gdy są w pobliżu, o chorobach, które spadają na tych, którzy odważyli się wejść na górę. Były nawet niepotwierdzone informacje o kulcie bożków powiązanych z tamtym miejscem. Doradcy kalifa jednoznacznie stwierdzili, że brak jakiejkolwiek interwencji w tej sprawie nie przysłuży się nikomu.


Kopiec

Venderowie

Populacja: 39,7 tysięcy

Gospodarka

Handel z elfami okazał się niewypałem. Za swoje produkty długousi żądali bajeczne sumy. Niewielkie ilości towarów skupowane przez urzędników prawie nikogo nie interesowały. Skusiło się tylko paru bogaczy. Jednak zauważono, że ludzie w tajemniczy sposób stali się posiadaczami pięknych ubrań, pachnących perfum i kojących ucho instrumentów. Wkrótce okazało się dlaczego. Elfickie towary były zasadniczo drogie, lecz po naliczeniu prowizji dla państwa stawały się jeszcze bardziej kosztowne. Nie do końca wiadomo w jaki sposób, ale ludzie lub elfy wykombinowały, iż omijając pośrednictwo państwa handel będzie szedł sprawniej. I w taki sposób zaczęto przemyt. Kontrahenci umawiali się na konkretną godzinę i miejsce, po czym dokonywali transakcji. Wartość wymiany handlowej z elfami powoli rosła.

Nauka i technologia

Wymiana informacji pomiędzy Nordami i Venderami szła słabo. Obydwie strony, a szczególnie ta północna, nie chciała dzielić się od razu wszelkimi posiadanymi informacjami. Po wielu miesiącach, a ostatecznie nawet latach ustalono parę prostych faktów.
1. Jedna osoba o uzdolnieniach magicznych przypada na około 10000 ludzi.
2. Zasadniczo umiejętności magiczne można podzielić na 2 kategorie: moc, czyli siłę magii, wkładaną w wykonanie jakiegoś zaklęcia, oraz kontrolę czyli zdolność do dbania o wykorzystanie energii magicznej w wyznaczonym przez siebie celu. Obie ta elementy można było ćwiczyć, lecz tak jak z innymi talentami ofiarowanymi przez naturę, wszystko miało swoje granice.
3. Im większy talent magiczny tym większe prawdopodobieństwo na jakąś fizyczną ułomność np. ślepota, podatność na choroby, mała tężyzna.
4. Magowie, szczególnie nieświadomi swojej mocy, nie kontrolują w 100% tego co robią. Szansa na niemyślne użycie magii znacznie zwiększa się podczas snu oraz silnych emocji.
5. Wydzielono pięć podstawowych klas magii: magia ognia, magia manipulacji - przemieszczanie przedmiotów siłą woli, magia umysłu - kontrolowanie poczynań innych osób, magia lecznicza zwana także białą i ostatnia najgroźniejsza magia destrukcji zwana czarną. Polegała na wykorzystywaniu energii magicznej do zadawania obrażeń.
6. Niektórzy byli w stanie wyczuć czy dana osoba jest magiem czy też nie, pomimo tego, iż nie byli uzdolnieni magicznie.

Ustalono także, że powyższe twierdzenia mogą być w przyszłości łatwo obalone, gdyż jest zbyt mało obiektów badawczych, aby przeprowadzić odpowiednie próby.


Magia ognia w akcji

Ludzie i kultura

Ludzie, dotychczas czworo, u których wykryto zdolności magiczne nie pasowali do jednego klucza. Był tutaj syn bogatego kupca, córka prostego wyrobnika, ponad trzydziestoletnia żona drwala oraz niewidoma dziewczyna, od której wszystko się zaczęło.

Ambasador, przysłany z kraju Nordów, okazał się gburem. Nie okazywał tego wprost, przy oficjalnych okazjach, jednak w mniej oficjalnych rozmowach lubił kpić z kraju Venderów. Wyśmiewać ich kobiety udające mężczyzn, niedorzeczne obyczaje, brak gór, niezdolność do żeglugi, kontakty z elfami. Na szczęście często podróżował, gdyż nie było innego sposobu przekazania ważnych skomplikowanych informacji. To samo dotyczyło się ambasadora Venderów. Ów urzędnik zaproponował, aby określić czym dokładnie ma się zajmować, a także powołania zaufanych gońców do przekazywania informacji przez morze.

Wolne miasto

Podatki, wpychanie się państwa w handel oraz konieczność stosowanie się do zaleceń władzy były głównymi czynnikami, które zebrały sporą grupkę ludzi przed obliczem Starszyzny. Są to głównie przedstawiciele wyższych sfer: kupcy, artyści, wyrafinowani rzemieślnicy. Na sali było oczywiście znacznie mniej osób reprezentujących interesy ogółu, jednak liczba niezadowolonych wynosiła około półtora tysiąca. Podstawowe żądanie było proste: wolność.
Każdy powinien żyć swobodnie, jak sobie życzy, nie musząc płacić nic nikomu, nie powinien być do niczego zmuszany, pełna swoboda działania. I dlatego zebrani mają żądanie, aby wyznaczyć nadmorski teren, gdzie będą mogli osiąść i prowadzić życie wolne od wszystkiego. Pragną jedynie posiadać z Venderami wspólne wojsko. Na ten cel będą łożyć coroczną daninę. Cała reszta, łącznie z polityką zagraniczną, władzami, będzie niezależna. Warunki nie podlegają dyskusji. Ci ludzi są gotowi wyruszyć natychmiast poza teren zasiedlany przez Venderów jeśli zajdzie taka potrzeba. Jeśli chcieć ich powstrzymać to tylko siłą…
 
__________________
Nosce te ipsum.
Boreiro jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 16:05.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172