James czuł się tutaj coraz gorzej. W hibernatorze obok potwór, w centrum dowodzenia pewnie jeszcze więcej, w faunie i florze mutanty i inne anomalia, a przynajmniej tak mu się wydawało. Z drugiej strony uzbrojony chłopak ruszył właśnie tam, a wypadałoby się go trzymać. Myśl o mutantach była jednak na tyle odstraszająca, że postanowił obserwować poczynania Zacka i kapłana. Zack, no cóż, jego trzymać wolałby się chyba każdy, a kapłanom podobno pomaga Bóg, a przynajmniej James tak słyszał, gdzieś, chyba.
Postanowił więc na razie trzymać się stosunkowo blisko przesuwających szafkę, a za razem obserwować arsenał, który był jego zdaniem jedynym miejscem wartym odwiedzenia. |