Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-10-2013, 19:12   #38
Lilith
 
Lilith's Avatar
 
Reputacja: 1 Lilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie coś
A może są otwarte. Pchnęła. Drzwi nie drgnęły. Pociągnęła. Za kołatkę, bo nic innego do ciągnięcia nie było. Z podobnym efektem.
Mimo wszystko Ciani zapukała. Raz, drugi, trzeci. Bez względu czy pukała pięścią, rękojeścią sztyletu czy kołatką nic się nie działo. Cisza panowała za drzwiami, a one same nawet nie drgnęły. Obmacała dokładnie całe. Każdy fragment. Nacisnęła i spróbowała przekręcić, lub przesunąć wszystko, co teoretycznie można było nacisnąć, przekręcić, lub przesunąć. Nic.
Pozostało jeszcze pogmerać w dziwnych otworkach. Nie, nie palcami. Nie była głupia. Rozwinęła swój zestaw narzędzi i wybrała wytrych, który wydał jej się odpowiedni do tego celu. Tak jak myślała. Już trzask w pierwszym otworku potwierdził jej obawy. Pułapka na paluszki. Wyjęła wytrych i obejrzała go. Widoczna była tam nowa rysa nacięta czymś ostrym. Dłubanie w kolejnych pięciu otworach nie przyniosło żadnych rezultatów. Wszystkie były jednakowej średnicy i głębokości. Coś trochę ponad cal. I nic więcej...

Odsunęła się i stała przed drzwiami dobrą chwilę gapiąc się na nie, jak przysłowiowe ciele na malowane wrota. Jednak z bezmyślnością nie miało to nic wspólnego. Kombinowała nader intensywnie. Coś musiało tu być. Drzwi strzegło trzech strażników i tajemniczy zamek. Po co? Bo coś musiało tu być. Coś ważnego. I miała zamiar odkryć, co-to-jest.

A może otwory mają swoje odpowiedniki w postaci rozetek wystających z pól w drzwiach? Dotknęła lewej górnej rozetki. Tej, która odpowiadała ułożeniem otworowi, który kłapnął za wytrych. Nic się nie stało. Rozetka tkwiła jak przynitowana. Sprawdziła ponownie pozostałe. Po kolei. Próbowała nacisnąć, obrócić, pociągnąć, nawet podważyć. A rozetki jakby się z niej naigrawały. Westchnęła zrezygnowana. Usiadła na posadzce ze skrzyżowanymi nogami, nadal gapiąc się na drzwi, jak sroka w gnat.
- Szlag mnie trafi! - warknęła. - Nie ruszę się stąd, aż nie odkryję, co się za wami schowało. Choćbym miała z głodu tu zdechnąć.
Drzwi pozostały niewzruszone.
Żeby tak dało je się otworzyć, jak w tej bajce.
- Sezamie otwórz się! - zaintonowała zaklęcie.
Marco zachichotał.
Obdarzyła go mało sympatycznym spojrzeniem.
- Sam otwórz, mądralo - zaproponowała.
Marco bezradnie rozłożył ręce.
 
__________________
"Niebo wisi na włosku. Kto wie czy nie na ostatnim. Kto ma oczy, niech patrzy. Kto ma uszy, niech słucha. Kto ma rozum, niech ucieka" (..?)
Lilith jest offline