24-10-2013, 19:56 | #31 |
Reputacja: 1 | Garag powoli podniósł się z posadzki. Jedno co go w tym wszystkim cieszyło to fakt, że jest dość blisko by w końcu uderzyć w gargulca. Bez wahania ruszył przed siebie i poczęstował stwora silnym ciosem. Niestety pomimo pełnego zaangażowania udało mu się tylko lekko zranić kamiennego potwora. ---------------------------------------------------------------- Trafienie = 7+2 (desperacki atak) Obrażenia = 6+2 (desperacki atak) = 8 (szok) (kara -2 do obrony do następnej mojej akcji)
__________________ "Miłość której najbardziej potrzebujesz to Twoja własna do siebie samego" Ostatnio edytowane przez JPCannon : 24-10-2013 o 20:02. |
24-10-2013, 20:31 | #32 |
Administrator Reputacja: 1 | Sytuacja nie wyglądała najlepiej. Przynajmniej z punktu widzenia Marco, obok którego stał pokaźnie zbudowany kamienny stwór. Stał zdecydowanie za blisko jak na gust wojownika, a szpony i pazury, chociaż kamienne, wyglądały na cholernie niebezpieczne. Dość trudno strzelać do czegoś, co stoi oko w oko. Marco błyskawicznie zamienił łuk na miecz i zadał cios. Stwór wytrzeszczył czarne oczka i zaryczał, aż wszystkich zabolały uszy, a szyby w oknach zadźwięczały. Marco: k8+1-2=3; k6+1-2=4 (trafiony); obrażenia: k8+k8+1=14 (gargulec 2 jest w szoku) Gargulec: Tempo: 3; Lot: 10; Obrona: 7; Wytrzymałość: 11(4) _________________ Kolejność: Ciani Bangus Potwory |
24-10-2013, 20:47 | #33 |
Reputacja: 1 | Wydarzenia toczyły się zbyt szybko, by się zastanawiać. Zanim resztki pierwszego z zestrzelonych gargulców przestały toczyć się po podłodze Ciani już założyła na cięciwę kolejną strzałę. Nie szukała celu. Miała go wprost przed sobą. Jeszcze mgnienie i stwór trafiony celnie przez Marco otrząśnie się z pierwszego zaskoczenia i rzuci się na nich. Puściła naciągniętą do granic cięciwę. Ryk potwora urwał się nagle, a sam stwór roztrzaskał się o kamienną posadzkę niemal pod ich stopami. Ciani błyskawicznie odwróciła się, by sprawdzić, jak radzą sobie BaBuu i Garag... __________________________________________________ ___________ Celowanie: k12+2 = 9+2 =11 (trafiony z przebiciem) Obrażenia: 2k6 = 4+4 =8 k6 = 6 (za przebicie) 8+6 =14 (gargulec nr 2 - trup) Nie trzeba nawet rzucać kolejnego k6 za asa.
__________________ "Niebo wisi na włosku. Kto wie czy nie na ostatnim. Kto ma oczy, niech patrzy. Kto ma uszy, niech słucha. Kto ma rozum, niech ucieka" (..?) |
25-10-2013, 13:43 | #34 |
Reputacja: 1 | Bangus otrząsając się z szoku postanowił zaatakować. Dzięki jego kosie, którą gargulec oberwał prosto w głowę drużyna zakończyła starcie. Zdziwiony potwór jeszcze przez chwilę patrzył się na niziołka swymi kamiennymi oczami, a później stopniowo, od stóp poczynając, zaczął się rozsypywać. Po niedawnych strażnikach pozostała jedynie kupka gruzu. Bangus powrócił do reszty drużyny. _________________________ szansa trafienia kosa: Kostnica Obrażenia: Kostnica Wyjście z szoku: Kostnica gargulec nr-1. Trup.
__________________ Bierz co Ci dane i bądź losu panem |
25-10-2013, 13:45 | #35 |
Administrator Reputacja: 1 | Ostatni potwór padł i dzielni członkowie dzielnej drużyny mogli się rozejrzeć po komnacie i sprawdzić, czy warto było w ogóle tu wchodzić. Jak wnet się okazało, prócz trzech mniej czy bardziej zgrabnych stosików kamieni, które do niedawna były ożywionymi uskrzydlonymi kamiennymi figurami, jedynym ciekawym elementem “wyposażenia” komnaty były pokaźnych rozmiarów drzwi, których nie powstydziłby się krasnoludzki bank. Niestety nie było tam zamka, chyba że zamkiem była niewielka płytka z sześcioma otworami. Bo chyba nikt z Was nie wierzył, że wystarczy zastukać. |
25-10-2013, 17:26 | #36 |
Reputacja: 1 | Mag obrzucił całą komnatę spojrzeniem. -Bangus, trzymasz się? - zapytał, nieco zmartwiony faktem, iż wchodząc coraz dalej, zbierają coraz więcej ran. Niestety, te pewnie nie będą ostatnie... Dając czas Garagowi na zajęcie się raną Bangusa, Theo podszedł do drzwi i zaczął oglądać je dokładnie, starając się ich nie dotknąć. - Ciani, jak myślisz, czy te otworki to zamek, który dałabyś radę otworzyć? A Ty, Marco? Czy Twoja matka mówiła coś o takich drzwiach gdy pracowała w zamku? - zapytał, odwracając się do towarzyszy. |
25-10-2013, 18:48 | #37 |
Administrator Reputacja: 1 | Marco pokręcił głową. - Nigdy mi o zamku nie opowiadała - odrzekł. - Zawsze przeklinała nie tyle grafa, który był szczodrym panem, chociaż i w gniew potrafił wpaść, ale jego pomysły. I stwory, które za jego w zasadzie sprawą wylęgły się w tym zamczysku. - No i zawsze powtarzała, żebym się trzymał jak najdalej od zamku przeklętego, i żebym nigdy nikomu nie mówił, że ona tu pracowała. Ale wieści się roznoszą i chociaż wyjechała stąd, to jakimś cudem ktoś się o tym dowiedział. No i się tu znalazłem - dokończył. |
25-10-2013, 19:12 | #38 |
Reputacja: 1 | A może są otwarte. Pchnęła. Drzwi nie drgnęły. Pociągnęła. Za kołatkę, bo nic innego do ciągnięcia nie było. Z podobnym efektem. Mimo wszystko Ciani zapukała. Raz, drugi, trzeci. Bez względu czy pukała pięścią, rękojeścią sztyletu czy kołatką nic się nie działo. Cisza panowała za drzwiami, a one same nawet nie drgnęły. Obmacała dokładnie całe. Każdy fragment. Nacisnęła i spróbowała przekręcić, lub przesunąć wszystko, co teoretycznie można było nacisnąć, przekręcić, lub przesunąć. Nic. Pozostało jeszcze pogmerać w dziwnych otworkach. Nie, nie palcami. Nie była głupia. Rozwinęła swój zestaw narzędzi i wybrała wytrych, który wydał jej się odpowiedni do tego celu. Tak jak myślała. Już trzask w pierwszym otworku potwierdził jej obawy. Pułapka na paluszki. Wyjęła wytrych i obejrzała go. Widoczna była tam nowa rysa nacięta czymś ostrym. Dłubanie w kolejnych pięciu otworach nie przyniosło żadnych rezultatów. Wszystkie były jednakowej średnicy i głębokości. Coś trochę ponad cal. I nic więcej... Odsunęła się i stała przed drzwiami dobrą chwilę gapiąc się na nie, jak przysłowiowe ciele na malowane wrota. Jednak z bezmyślnością nie miało to nic wspólnego. Kombinowała nader intensywnie. Coś musiało tu być. Drzwi strzegło trzech strażników i tajemniczy zamek. Po co? Bo coś musiało tu być. Coś ważnego. I miała zamiar odkryć, co-to-jest. A może otwory mają swoje odpowiedniki w postaci rozetek wystających z pól w drzwiach? Dotknęła lewej górnej rozetki. Tej, która odpowiadała ułożeniem otworowi, który kłapnął za wytrych. Nic się nie stało. Rozetka tkwiła jak przynitowana. Sprawdziła ponownie pozostałe. Po kolei. Próbowała nacisnąć, obrócić, pociągnąć, nawet podważyć. A rozetki jakby się z niej naigrawały. Westchnęła zrezygnowana. Usiadła na posadzce ze skrzyżowanymi nogami, nadal gapiąc się na drzwi, jak sroka w gnat. - Szlag mnie trafi! - warknęła. - Nie ruszę się stąd, aż nie odkryję, co się za wami schowało. Choćbym miała z głodu tu zdechnąć. Drzwi pozostały niewzruszone. Żeby tak dało je się otworzyć, jak w tej bajce. - Sezamie otwórz się! - zaintonowała zaklęcie. Marco zachichotał. Obdarzyła go mało sympatycznym spojrzeniem. - Sam otwórz, mądralo - zaproponowała. Marco bezradnie rozłożył ręce.
__________________ "Niebo wisi na włosku. Kto wie czy nie na ostatnim. Kto ma oczy, niech patrzy. Kto ma uszy, niech słucha. Kto ma rozum, niech ucieka" (..?) |
25-10-2013, 19:27 | #39 |
Reputacja: 1 | Bangus zaintrygowany zagadką podszedł do drzwi. Chwilę się im przyglądał, zaczął myśleć, co mogą znaczyć zamknięte drzwi w pomieszczeniu w którym się znajdują. - Marcus, czy Twoja matka nigdy nie przedstawiała Ci planu zamku, nie wiesz co może się znajdować za tymi drzwiami? I czy mówiła Ci o jakiejś księdze zaklęć??? Te wrota wyglądają mi na zamknięte zaklęcie, i na takie co tylko zaklęciem się otworzy.- Zapytał Marcusa.
__________________ Bierz co Ci dane i bądź losu panem |
25-10-2013, 19:53 | #40 |
Administrator Reputacja: 1 | - Następny... - Marco westchnął. - Czy wy nie potraficie zrozumieć? Matka znienawidziła to miejsce. Jej siostra też tu pracowała i nie zdążyła uciec, gdy graf umarł, a stwory zaczęły się panoszyć po zamku. Zresztą nie tylko moja ciotka straciła tu życie. Zginęło kilka osób ze służby, a przecież matka znała tu wszystkich i to bardzo dobrze. Przyjaźniła się z nimi. - Ojciec opowiadał, że potem nieraz budziła się z krzykiem w środku nocy. Ja się jej nie dziwię, że nie chciała wracać pamięcią do tego zamczyska. - No a na magii to ja się nie znam - dodał. |