Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-10-2013, 14:37   #33
Fearqin
 
Fearqin's Avatar
 
Reputacja: 1 Fearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłośćFearqin ma wspaniałą przyszłość

Wyruszli najszybciej jak się dało, a Atsushi i Eiji nie byli nękani wołaniem z cmentarza, którego duchy wydawały się być znacznie spokojniejsze po śmierci Aijiro. Widocznie obecność Kuroichiego im nie przeszkadzała… wydawało się, że nie wszyscy podzielają ich zdanie.
Co nie zmieniało faktu, że samuraj miał wyborny humor podczas podróży. Nie mogąc rozmawiać z podejrzliwymi towarzyszami, znalazł towarszyszkę w Eriko, która cały czas odwracając się do tyłu do samuraja by wymienić z nim kolejne słowa, prowadziła ich szybkim i pewnym krokiem. Nie sprawiały jej trudności coraz to bardziej strome i wąskie ścieżki, widać było, że niewiele osób z nich korzystało, więc pewnie nie była to główna droga do Rourchi.
Górskie lasy były znacznie gęstsze od tych niższych, zimniejsze i ciemniejsze, zasłaniane przez góry. Prowadzeni przez wieśniaczkę, dziwili się jak ona odnajduje się w tym lesie pozbawionym charakterystycznych miejsc, czy ścieżek, które może i były, ale zasłonięte bo i rzadko używane.
- Długo nas tam nie trzymali, może tydzień, choć raczej ciężko było stwierdzić jaka pora dnia, tam pod podłogą. W Rourchi podobno zrobili to samo, najpierw wykorzystali wszystkich tak jak tylko mogli, a potem porozcinali im gardła, z tego co słyszałam z ich rozmów to coraz im tam cieniej się żyje.
Dwa nocne postoje spędzili w przejmującej, niepokojącej ciszy, która jak na takie lasy zdawała się bardzo nienaturalna. Jednak podczas drugiego z takich odpoczynków dziewczyna zapewniła, że przed południem następnego dnia, znajdą się w zasięgu wzroku Rourchi.

Rzeczywiście pomyślnie zaprowadziła ich na wzniesienie, z którego mieli świetni widok na wioskę, położoną po dwóch stronach przepaści, pod którą, daleko w dole, płynęła rzeczka. Obie strony były połączone dość stabilnie wyglądającym mostem, szerokim na tyle, by dało się przez niego przepchnąć, albo przeciągnąć wóz wyładowany plonami. Po stronie po której znajdowali się podróżniczy ziemia była nierówna, twarda, a domy otoczone prowizorycznym murem, zrobionym pewnie jeszcze przez wieśniaków, a ulepszony przez bandytów, którzy dorobili do niego bramę. Ta część była mieszkalna, a po drugiej, na łagodnym wzgórzu o miejscowo równym terenie znajdowały się głównie pola, spichlerze i jedynie parę domów. Wioska świetnie wykorzystywała nietypową ziemię i jej lokalizację, teraz jednak nikt nie miał uprawiać tutaj pola. Z wyższej pozycji, gdzie coraz mocniej dotykał ich chłód, podróżnicy prowadzeni przez Eriko dobrze widzieli wałęsających się po wiosce bandytów, zataczających się po pijaku, objadających się, trenujących ze sobą, albo tylko bawiąc się bronią, zabijali czas do następnego napadu, który pozwoliłby im na przedłużenie beztroski. Droga życia takich pasożytów byłą brutalna, ciekawa, ale najczęściej i krótka.
Centralna chata, używana wedle tego co mówiła Eriko, należała wcześniej do wodza wioski, dawno zmarłego, jednego z tych, którego głowę nabito na jeden z pali przed murem o wysokości nieco ponad dwóch metrów. Nie była to obrona nie do przebicia, ale w razie czego, dawała bandytom czas na ucieczkę na drugą stronę mostu i zniszczenie go.
Oszacowanie liczby bandytów było w tej chwili niemożliwe, za dnia większość pewnie odpoczywała po hucznych nocach, albo wybierała się na napady. Jeśliby chcieli rozprawić się z nimi masowo i brutalnie, czekała ich ciężka przeprawa.
 
__________________
Pół człowiek, a pół świnia, a pół pies

^(`(oo)`)^
Fearqin jest offline