Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-10-2013, 09:28   #115
Coen
 
Coen's Avatar
 
Reputacja: 1 Coen jest na bardzo dobrej drodzeCoen jest na bardzo dobrej drodzeCoen jest na bardzo dobrej drodzeCoen jest na bardzo dobrej drodzeCoen jest na bardzo dobrej drodzeCoen jest na bardzo dobrej drodzeCoen jest na bardzo dobrej drodzeCoen jest na bardzo dobrej drodzeCoen jest na bardzo dobrej drodzeCoen jest na bardzo dobrej drodzeCoen jest na bardzo dobrej drodze
Drugie spotkanie odbywało sie w o wiele przyjemniejszej atmosferze. Więzień był rozwiązany, dostał talerz ciepłej zupy. Sierzant usiadły przed nim powiedział:
- Ma kilka ostatnich pytań, czysto szczegółowych i wtedy zostaniesz odstawiony do domu, może być?
Galv uśmiechnął się i przytaknął. - Oczywiście. Dobrze że są jeszcze rozsądni khazadzi tacy jak ty. Odpowiem na każde pytanie najlepiej jak potrafię. - Już nie czekał, zabrał się za pałaszowanie zupy.
- Po pierwsze. Czy mógłbys najdokładniej jak potrafisz opisac wygląd tych którzy przyjechali do manufaktury? Jak dokładnie byli ubrani? Jakies charakterystyczne elementy? Może dziwny akcent? zaczął ostatnią przed wizytą porucznika partię sierżant.
- Cóż, na pewno nie byli z Azul, to pewne, jeśli byłoby inaczej od razu bym wiedział. Wszyscy w sile wieku, za bardzo się nie przyglądałem przyznam, no i noc była, ale ten co ze mną rozmawiał, ich dowódca, miał dwie blizny na czole, poprzeczne. - Galv przeciągnął palcem po swoim czole by pokazać gdzie były i jak wyglądały. - Ubrani byli całkiem zwyczajnie, nie wyróżniali się, ale spod ich odzień widać było że noszą zbroje, nawet te z tych cięższych. Okrywające ich opończe przykrywały jednak wszystko, żadnych symboli czy kolorów nie widziałem. - Łyżka za łyżką, zupa znikała z talerza, ale Galv nie przestawał mówić. Czy dziwny akcent mieli? Ja wiem, raczej nie, myślę że przybyli z okolic Azul, ale skąd dokładnie to nie wiem. Płacili złotem Azul, domniemam że nie przybyli do miasta wczoraj, ale musieli być tu już od dłuższego czasu. Wszak by zdobyć złoto takiej jakości, to nie jest coś codziennego. Płacili najczystszym kruszcem z emblematem Kazadora. - Galv kontynuował jedzenie, raz po raz spoglądał na Rorana.
- A z czego wnioskujesz że byli spoza Azul. Mówisz że akcent zwykły. Wyróżniało ich coś co spowodowało ten wniosek? zapytał dalej Roran.
- Tyś też nie stąd, prawda? Powiem ci, u nas jest tak. Jak jesteś z Azul to na przywitanie zawsze chwalisz króla albo jego wybrankę. Często mawiamy, Bądź pozdrowiony, niechaj potęga Azul nad tobą czuwa, albo chwalmy króla, i takie tam… to powszechne w Azul. Ci zaś byli bardzo zdawkowi, jeśli mieli by pracować dla króla to dziwne było że w pierwszych słowach nie chwalili potęgi Kazadora. To mógł być przypadek oczywiście, ale takie rzeczy się czuje, oni nie byli stąd, mówię ci.
- Masz racje, jestem w Gór Szarych. Na stokach Bretońskich sie urodziłem. W każdym razie ile mniej więcej czasu mineło od ich przybycia do momentu kiedy zorientowaliscie się że coś jest nie tak, że tamci w środku zostali pobici. Dawno zdążyli odjechać?
- Ja wiem? Przybyli w nocy, w środku manufaktury byli nie dłużej niż trza by zjeść obiad i już wychodzili. Później ruszyli na południe, w tunele. Tyle. Minęło trochę nim się zorientowaliśmy że zrobili raban w środku i coś skradli. - Galv rozgadał się w najlepsze.
- Ostatnie pytanie. Mówi ci coś nazwisko Orig Glen?
- Orig Glen? … nie, pierwsze słyszę. To chyba nie jest krasnoludzkie nazwisko, co? - Odpowiedział pytaniem Galv.
- Ano nie brzmi, prawda? odparł tylko sierżant -Dobrze, chyba tyle. Kapral Moisurdottir odprowadzi ci do domu. Lepiej by było gdybyś nie opowiadał powszechnie o szczegółach śledztwa, jest to bowiem sprawa wagi stanu

- Słowem nie pisnę. Mam już dość tego wszystkiego, chyba znajdę lepszą robotę po wojnie. Valayia ześle bogactwo na twój ród za to żeś jest honoru pełnym krasnoludem. Wrócę do rodziny i postaram się o tym wszystkim zapomnieć raz na zawsze. - Odparł Galv.
- doskonale. A więc powodzenia i obyśmy sie już nie spotkali w takich okolicznościa. Jak wy to tam mówicie…. król z tobą?

Sierżant wrócił do mrocznego korytarza, który być może miał zostać wkrótce własnością porucznika Vlaga, obok sierżanta zaś zasiadł kapral Detlef, trzeba było obgadać co dalej, czym się zająć i jak to zrobić. Poczęli przeglądać dokumenty i zajęli się bronią, musiała być czysta i gotowa do użycia. Galeb ruszył z zadaniem specjalnym o którym na razie wiedział tylko sierżant, pytanie tylko czy poznał on zamiary runiarza całkowicie? Wiedział na pewno że nie będzie go kilka dni, a do jego ochrony sierżant przydzielił Grundiego który nie był chyba zachwycony powrótem do mroźnych tuneli. Kronikarz Thorin zajął się księgozbiorami Gervala i był szczęśliwy jak świnia w błocie w ten czas. Strzelec Thorgun odpoczywał, zmęczony przesłuchaniem i nocna wartą uwalił się na łóżku i powoli zapadał w sen.

Galv Nia’in został zwolniony z aresztu, do drzwi prowadził go Dorrin i Ysassa, która później wraz z Thorinem mieli stać się ogonem Galva, który być może doprowadziłby śledczych do źródła problemów związanych z napadem na manufakturę. Zdarzenia potoczyć się jednak miały zupelnie inaczej.
 
__________________
"Wyobraźnia jest początkiem tworzenia.
Wyobrażasz sobie to, czego pragniesz,
chcesz tego, co sobie wyobraziłeś i w końcu
tworzysz to, czego chcesz."
Coen jest offline