Miał już jakiś trop. Nikły, ale zawsze. Rysopis podany przez handlarza nie bardzo jednak pasował mu do Narigo. Przecież ten gość był z Korporacji, jeśli dobrze pamiętał. Tymczasem miałby szukać Amoryty? Z drugiej strony towary jakie chciał opchnąć pochodziły właśnie z korpo. Pytanie jak je zdobył.
Crow'owi pozostało tylko poszukać tego całego Silusa, nie miał z resztą zbyt wielu alternatyw. Skinął na strażnika, dziękując mu z rezerwą.
Amoryci mieli kręcić się głównie przy stajniach i tam też Alexander podążył. W drewnianych budynkach znajdowało się mnóstwo jaszczurów i nic dziwnego, że po okolicy przetaczał się nieprzyjemny fetor. Amoryci byli prostym ludem. Tym razem Crow nie bawił się w żadne gierki. Po prostu zaczął podchodzić do ludzi i pytać ich o Silusa. Potem miał już tylko przejść się do niego i poruszyć temat jego rodaka, któremu ciąży ostatnio zbyt wiele lekarstw. |