Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-10-2013, 20:42   #120
Lost
 
Lost's Avatar
 
Reputacja: 1 Lost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwuLost jest godny podziwu
Grey z obrzydzeniem przerzucał legowiska poprzednich lokatorów apteki. Czubkiem buta odsłaniał kolejne warstwy szmat w poszukiwaniu czegoś wartościowego. Odrzucając jeden z materaców, poczuł odrzucający odór zgnilizny. Chyba tu nic nie znajdzie, nawet jeśli to nie wyobrażał sobie nosić tego ze sobą.
Skierował się w głąb apteki obserwując w większości poprzewracane półki, gdy jego wzrok przykuło opakowanie zawierające charakterystyczne ampułki. - Bingo - uśmiechnął się pod nosem. - Tubokaryna, świetnie - rozejrzał się w okolicy w poszukiwaniu czystych strzykawek. - You can't always get what you want... - zanucił pod nosem. Szybko włożył pudełko do kieszeni spodni. Podrzucając zadowolony kulą od muszkietu systematycznie przeszukał resztę apteki. Leki, które wyglądały na zdatne do spożycia, z czytelnymi nazwami na opakowaniach pakował do kurtki. Być może ich medyk będzie w stanie, któreś z nich rozpoznać.
O ile się kiedykolwiek jeszcze spotkają.
Z zamyślenia wyrwało go mocne uderzenie o kontuar apteki. Jack, którego Szarak wcześniej miał za równego gościa, zaczął się zachowywać się trochę dziwnie. Nerwowo przerzucał sterty chłamu, co jakiś czas waląc pięścią w przypadkowy przedmiot. Nie wyglądał przy tym na wkurwionego. Bardziej na popieprzeńca, ćpuna na głodzie. MacGyver i Grey wymienili znaczące spojrzenia. Tamten chyba średnio nad sobą panuje.
Po dłuższej chwili Szarak zdecydował się przerwać milczenie. - Ty... Jack, słuchaj. Weź jeszcze poszukaj tu dokładnie jakiś gambli. My z Maciem, rzucimy okiem na okoliczne domy, jak skończysz, spotkamy się i przeszukamy razem wyższe piętra tego budynku - Powiedział. - Być może spędzimy tu noc - rzucił na odchodne ciągnąc za sobą MacGyvera.
Jeżeli tamten facet świruje, muszą ustalić, co zrobić kiedy kompletnie odbije mu szajba.

Kieruje się do najbliższych domów, ciągnąc za sobą MacGyvera. Priorytet przeszukiwania wciąż ten sam. Jedzenie>broń>torby, klamoty>ślady innych ludzi. Broń ciągle w pogotowiu. Jeżeli skończymy, wycofujemy się do białego budynku. Jeżeli Mac nie będzie chciał iść ze mną, to pewnie zmienię deklaracje.
 
__________________
Spacer Polami Nienawiści Drogą ku nadziei.
Lost jest offline