Wątek: [sci-fi] Pokuta
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-11-2013, 22:20   #24
MTM
 
MTM's Avatar
 
Reputacja: 1 MTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputację
Lepkie łapy błotnej mazi ciągnęły Marka za łydki, jakby ze wszystkich sił usiłując doprowadzić do bliskiego kontaktu. Jednak Hidden Blade nie był w nastroju na przytulanie. Nie tym razem.

Łapał szybkie, płytkie oddechy, pozwalając zanikającej już mgle i wilgotnemu powietrzu zostawić ślady w jego palących płucach. Narzucił sobie szybkie tempo. Był na zwiadach, musiał jak najprędzej zająć jakąś wartościową pozycję. Taką, z której zebrałby przydatne informacje mogące ocalić jego - i przy okazji całej reszty - skórę.

Wilczki guzdrały się na tyłach. Tylu słów nie usłyszał nawet na Rodzinnych przemowach. O czym oni tam kurwa opowiadali? Tego nie wiedział. Upewniając się, że cały inwentarz został zabezpieczony w setkach ukrytych kieszeni oraz poprawiając po raz ostatni obwiązaną przez tors linę, ruszył czym prędzej. Jeśli naprawdę ktoś na nich polował, to lepiej, żeby nie zastał ich udupionych w jednym miejscu.

Robota nie była łatwa i tak właściwie, w chuj ryzykowna. Narzucał największe tempo, a poza tym, był wyzwalaczem wszelkich pułapek i innego, czekającego na wesołych pielgrzymów, gówna. Mięso armatnie? Można to tak interpretować. Pierwszy do umierania? Skoro tak uważacie. Pierwszy do skorzystania z okazji na ucieczkę? Why not. Skoro to nie Kocioł, nic go tu nie trzyma.


Spacerek był przedni. Wysoka temperatura wyciskała z jego wysportowanego ciała ostatnie soki. Płaszcz stał się uciążliwym bagażem, a kapelusz zsuwał się z głowy. Chustkę już dawno schował za pazuchę. Cholernie chciało mu się pić. Widząc, jak Duxx bawi się z tym śmiesznym testerem wody, spróbował deszczówki. Ciepła jak jego szczyny, a i smakowała nieco lepiej.

Kontynuując wymarsz po kolejnym przystanku spojrzał w niebo i z błagalnym głosem powiedział:

- Mógłbyś nam pierdolnąć rzekę z nieba. Nie obraziłbym się.


Najlepsze było to, że ktoś wysłuchał jego modlitwy. Dzięki, stary.


Widok był niecodzienny. Spędzając całe lata na zapchlonych ulicach slumsów, nawet myśl o otwartej, czystej i ubranej w bujną roślinność przestrzeni staje się zapomnianym marzeniem. Ale ta ziemia... Na pewno jakiś gościu kiedyś stanie tu, gdzie zatrzymał się Caldendore i powie: "Tak, to dobre miejsce na założenie rodziny".

No, gdyby nie te tajemnicze trzęsienia ziemi, sekwencja nie odbiegała by daleko od rzeczywistości.

Nie musiał długo czekać, by zanurzyć twarz w przyjemnie chłodnej cieczy. Zmywając z siebie pot i kurz, poczuł piekące zadrapania na twarzy. No tak, wędrówka przez gąszcz nie należała do najprzyjemniejszych. I wszystko miało już być dobrze, gdyby nie...

Hidden Blade doskonale znał ten dźwięk. Należał do śmigłowca tak często wykorzystywanego w półświatku. Parę razy miał nawet okazje nim się bujać. Nie jako pilot - miał lęk przed lataniem.

Jednak to nie była wcale zła wróżba. Skoro ich myśliwych nie stać było coś lepszego, to może mają jakiś procent szansy na wyjście z tego cało. Pozostali niezauważeni, to też się liczy.

I nagle jeb. Mark widział, jak dwie sylwetki zostają dosłownie pożarte przez glebę. Razem z tą górą mięsni i doktorskim kitlem przepadła część sprzętu. Niezbyt dobrze. Albo nawet w chuj niedobrze.
Nożownik szybko podbiegł do powstałej wyrwy, zachowując jednak dozę ostrożności. Po zbadaniu szczeliny i upewnieniu się, iż wyjście tamtej dwójki na powierzchnię tą drogą jest niemożliwe, odwrócił się do pozostałych.

- Wygląda na to, że wrzuciło ich do jakiegoś systemu jaskiń. Tak przynajmniej zakładam po gabarytach wyrwy. Myślicie, że w pobliżu może być jakiejś drugie wyjście? Jakoś głupio tak na początku naszej wyprawy tracić dwie siódme kadry i sprzęt. Możemy poświęcić godzinę, może dwie, na przeszukanie okolicy, zwłaszcza, że mamy do dyspozycji ten bajer - tu po raz kolejny wskazał na lokalizator.

Czy gra była warta świeczki? Cóż, Caldendore do pewnego stopnia lubił ryzyko. Dlaczego mieliby ich tak od razu porzucać? Mogą chociaż spróbować.

Zaczynał nawet lubić tą gładką buźkę pani doktor.
 
__________________
"Pulvis et umbra sumus"
MTM jest offline