Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-11-2013, 17:08   #22
Darth
 
Darth's Avatar
 
Reputacja: 1 Darth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłośćDarth ma wspaniałą przyszłość
Imię i nazwisko: Verus Nox zwany Starożytnym, Pierwszy Lisz

Biografia: Pięć tysięcy lat. Tak długo mężczyzna znany kiedyś jako Verus Nox kroczył po tej ziemi. Aczkolwiek to czy dalej można było go nazwać człowiekiem było dyskusyjne. Verus Nox był bowiem Liszem. Urodził się w kraju którego nazwy już nikt nie pamięta, w wiosce zapomnianej przez historię. Nic nie wiadomo o jego życiu zanim stał się Liszem. Część uczonych twierdziła że był synem pomniejszego lorda, zamordowanym za hedonistyczne życie. Inni że był prostym wieśniakiem który podniósł bunt przeciwko swojemu panu. Prawda pozostaje niezbadana i nieznana wszystkim poza samemu Verusowi. Co natomiast było wiadome dość dobrze to jego pośmiertne dokonania. Potwór który pojawił się na północy, Verus Nox, Lord Ciemności. Zbudował mroczne imperium które rozciągało się na cały kontynent, pogrążając go w mrokach. Opowieści które zachowały się z tamtych czasów opowiadają o niewiarygodnych horrorach. Całe miasta były poświęcane okrutnemu tyranowi, którego potęga w sztuce magicznej, nekromacji, oraz talenty do planowania i rządzenia czyniły go niemożliwym do obalenia. Obrócił całe księstwa w ołtarze ku swej czci, topił swoich wrogów w ich własnej krwi, rządząc niczym bóg... a następnie zniknął. Po ponad pięciuset latach tyranii świat był wolny. Obalenie jego satrapów zajęło nieco czasu, ale w końcu, ostatni ślad po mrocznym imperium zniknął. Światu tysiąclecia zajęła odbudowa i zaleczenie ran... Aż w końcu jedynym śladem po tamtych wydarzeniach pozostały opowieści, które przekształciły się w legendy, które w końcu skurczyły się do śmiechu z głupoty ludzi którzy mogli wymyśleć coś takiego, proste opowiastki którymi straszy się dzieci.

Wieki mijały, królestwa przemijały. Aż w końcu, parę lat temu pojawiło się królewstwo Denerosha Yarkarda. A na północy...

Na północy przebudziło się pradawne zło.


Mała wioska płonęła. Jej mieszkańcy nie mieli żadnych szans. Osoba która ich zaatakowała nie była zwyczajnym mężczyzną. Nadszedł wraz ze śnieżycą. Wraz z nim nadeszli nieumarli. Oraz śmierć. Ich przywódca wydawał się niemalże niezwracać na nich uwagi. Chodził po ulicach, patrząc na zniszczenia, a dookoła niego powstawali zmarli. Mamrotał do siebie. Wieloma głosami.
- Amator. Nie wie na co się porywa. Zniszczą go. – zimny, niemalże brutalnie głos
- Ale czyż my nie byliśmy tacy sami? – zapytał inny, spokojniejszy
- I spójrz na jego potencjał. Może być niemalże tak dobry jak my. – Następny głos, cichy, wyrafinowany, jak gdyby należący do uczonego szlachcica. Dało się również słyszeć chichot małej dziewczynki.
- Jeśli damy mu wiedzę której potrzebuje. Wiele zostało utracone przez lata. – zachichotała ponownie – Nie ma pojęcia jakie sekrety możemy mu przekazać.
Jeden z nielicznym wojowników w wiosce rzucił się na niego z okrzykiem.
- Giń, przeklęty potworze! – ryknął, uderzając mieczem w postać. Ta instyktownie zablokowała cios berłem trzymanym w prawej dłoni. Miecz wojownika rozpadł się w proch przy kontakcie. A gdy przedwieczny tyran chwycił go prawą dłonią, a ten w ułamku sekundy zaczął wrzeszczeć, starzejąc się o tysiące lat. W końcu upadł na ziemię jako poskręcany trup.
- A zatem jesteśmy zgodni. – gdy postać znów przemówiła, z jej ust wydobył się głos wojownika. Był on identyczny, a jednocześnie inny; jak gdyby skażony mrokiem.
- Aye! – chór tysięcy, nie, milionów głosów. Kakofonia która przyprawiała każdego żywego w promieniu setek metrów o potworny ból.
- Aye. – powiedział pierwszy głos. – Ruszamy do cytadeli DeneroshaYarkada. Wspomożemy go naszą potęgą i wiedzą. Sprowadziny na ten świat następne wieki ciemności.
- A jeśli nie zechce współpracować? – zapytał uczony głos. Chór chichotów.
- My go nie potrzebujemy. – trup wojownika powstał, ruszając do ataku na swoich niedawnych sprzymierzeńców. Wioska stała na krawędzi zniszczenia.
- Nex. – powiedziały głosy. Z nieba spadł potężny nieumarły smok. Wywodził się z tej samej epoki co jego pan. Lisz wsiadł na niego.
- Powstaniemy ponownie! – ryknęły głosy, odlatując. A pod nim, małe wioski płonęły, ich mieszkańcy dołączając do formującej się armii nieumarłych.

Starożytne zło powróciło.

Avatar postaci:

 
__________________
Najczęstszy ludzki błąd - nie przewidzieć burzy w piękny czas.
Niccolo Machiavelli
Darth jest offline