- Okej, osoba, którą wybieram na pierwszym miejscu dostaje numerek 3. Proste i intuicyjne - mruknął Franek niby do siebie, ale na tyle głośno, żeby każdy mógł usłyszeć.
Popatrzył w stronę Rozenek i podniósł rękę, zwracając na siebie jej uwagę.
- A jeśli starania Pani i Pana Eustachego już przyniosły zamierzony skutek i ufam wszystkim bezgranicznie, to w jaki sposób mam zdecydować o kolejności? - Sarkazm był cieniutko zawoalowany.
Niezależnie od odpowiedzi podpisał się na kartce, po czym zapisał
3 - Szafrańczyk
2 - Walincki
1 - Mruz
Tak szczerze mówiąc Wandzie nie ufał ani trochę, ale kto powiedział, że musi być uczciwy w tym co pisze? Poza tym spodziewał się, że zostaną połączeni w parę z tymi osobami, których na kartkach nie wpiszą, żeby móc zbudować więź zaufania. Jeśli tak, to wolał towarzystwo Barzechy. Sprawiał wrażenie prostego gościa, z którym idzie się dogadać.
A najważniejszy i tak był wieczorny wypad. Mogło się wydać dziwnym, że decydował się na wyjście poza Siedzibę wiedząc, jak skończyli poprzednicy. Ale szczerze mówiąc, to go właśnie pchało. Był w zasadzie pewien, że są na terytorium Polski i wierzył, że jakiś porządek jeszcze tu obowiązuje. A nie podobało mu się to, co robią z nimi organizatorzy. Trzymali ich tutaj w zasadzie pod kluczem, straszyli i szczuli na siebie nawzajem. I co z tego, że na udział w Projekcie zdecydowali się dobrowolnie? Takie traktowanie było jednak przesadą. A co do Piotrka, to były dwie opcje: albo to co widzieli na zdjęciu było tylko charakteryzacją, żeby ich nastraszyć, albo oberwał naprawdę. W pierwszym przypadku można było wychodzić z Siedziby bez strachu większego niż o to, że zarobkowe wakacje się skończą. W drugim należało w odwecie za Piotrka zrobić burdel organizatorom. Tak czy siak, trzeba było wyjść.
- Kiedy będziemy mogli porozmawiać z Piotrkiem? Bądź co bądź, to uczestnik projektu i nasz kolega.
__________________ Within the spreading darkness we exchanged vows of revolution.
Because I must not allow anyone to stand in my way.
-DN
Dyżurny Purysta Językowy |