Towarzysz lekko zaskoczony propozycją, ostatecznie poszedł za radą Nico i postarał się zdobyć dla nich obojga tą informację. Podszedł więc do pierwszego, wskazanego przez Chrisa typa. Rozmowa była krótka i rzeczowa.
-
Spadaj lamusie - wypalił zadurzony w muzyce student i odepchnął jedną ręką "Młodziaka". Ten niedowierzaniem spojrzał najpierw na gościa, a potem na ciebie i bezradnie rozłożył ręce. Jednak już z drugiej strony na swoich turbo-foots'ach mknęły cztery odpicowane laski. Trudno było przypuszczać że te emanujące niską inteligencją typiary mogą być na studiach, lecz ich futerały na holo-panele zdradzały że tak musi być. Pewnie miały bogatych rodziców. Conny widocznie wziął sobie więc za punkt honoru zdobyć informację od tępych panienek. Początek nie był łatwy. Dwie z nich od razu zdegustowały się na widok Conny'ego, jedna niekontrolowanie wybuchła śmiechem, a ostatniej na twarzy spod warstwy nano-botoksowych maści biła narastająca frustracja.
- O patrzcie, żebrak!
- Bleee...
- Gdzie jest ochrona?!
- Pewnie chce pieniędzy.
Trochę to dziwne, ale Conny choć może nie nosił ekstrawaganckich ciuchów, na jakiegoś bezdomnego menela nie wyglądał. A mimo to, tak został potraktowany... Obserwowałeś dalej jego niezręczną próbę podjęcia dialogu.
- Nie jestem... yy... Po prostu ciuchy są w praniu... To znaczy...
Jednak laski zręcznie ominęły go szerokim łukiem i wymieniając złośliwe półszepty zniknęły za bramą uczelni. Conny zaczynał się wściekać. Już miał się rzucić za nimi z zamiarem wyperswadowania tego czy owego, gdy zza rogu pojawiła się idealna ofiara. Niepozorna dziewczyna w dredach, zanurzona w hologramowej projekcji swego panelu przedstawiającej jakieś skomplikowane obliczenia matematyczne.
Dziewczyna z syntetycznymi dredami
Również w tym przypadku była widoczna różnica klas społecznych. "Młodziak" spokojnie i nawet chciałoby się rzec szarmancko zagrodził jej drogę i zagadał coś, czego nie usłyszałeś. Wymienili kilka słów, nawet dziewczyna posłała mu uśmiech. Przytaknął jej głową i przepuścił. Conny skierował swoje kroki w twoim kierunku. Minę miał nietęgą.
-
I dlatego nie przepadam za szkołą... - spuścił z siebie złość gdy już stanął obok -
Te zarozumiałe typki ze Smallcentre to prawdziwa patologia. Ludzi z biedniejszych dzielnic traktują jak śmieci, ale i tak w oczach tych ze High Centre są takimi samymi odpadkami jak my. Aaa, tak Yala - zorientował się że nie tego oczekiwałeś -
No więc... Yala prowadzi ponoć zajęcia z wychowania fizycznego. Ta dziewczyna nie była pewna, ale chyba powinien mieć już swoje zajęcia. To co robimy? Wpadamy tam i robimy co trzeba, czy zaczajamy się jakoś?