Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-11-2013, 18:33   #102
Plomiennoluski
 
Plomiennoluski's Avatar
 
Reputacja: 1 Plomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputacjęPlomiennoluski ma wspaniałą reputację
Tego się nie spodziewał. Umiał walczyć z ludźmi, potworami, maszynami. Z kobietami jednak mu to jakoś specjalnie nie szło, był dość podatny na ich uroki. Przynajmniej te cielesne i szybko przemijające. Tyle że ta była taka jak kiedyś, wtedy kiedy ją poznał. Może to było jedynie wyobrażenie, kim była... kochanką, żoną, pragnieniem, snem, wojną? Coś tu było nie tak, tego jednego był pewien. Obiecywała miłość, rządzę, wieczne uczucie. Był osłabiony natłokiem emocji, mimo tego, jego palce kurczowo zaciskały się na czymś metalowym. Jego wzrok padł na dłoń i ściskaną zapalniczkę. Kiedy już tam padł, naszła go fala innych wspomnień.

Zauroczenie, miłość, ślubny kobierzec. Ciężka miłość wojskowego z kobietą w cywilu. Wzloty, upadki, dobre i złe chwile. Spacery i koncerty przelatywały przed jego oczyma w zatrważającym tempie. Cały porywający kalejdoskop zatrzymał się w jednym momencie. Kiedy wyszedł ze szpitala i w jego własnym domu powitał go jakiś obcy fagas, mówiący mu że kupił mieszkanie od jakiejś wdowy całkiem niedawno. Uderzyło go to wtedy jak dziesięcio tonowy dzwon spadający na głowę. Lekarze wspominali coś w temacie że został uznany za martwego, miał odpis świadectwa zgonu wystawionego zaocznie przez wojsko, razem z wypisem ze szpitala. Tyle że uznał coś takiego za zbyt idiotyczne żeby było możliwe. Obiecał sobie coś wtedy. Nigdy więcej miłości, żadnego zaangażowania. Żądza? Tak. Seks? Tak. Dzikie pieprzenie się? Z przyjemnością. Miłość i uczucia, obiecanki z wiecznym oddaniem? Nigdy w życiu. Odsunął przykrywę zapalniczki uwalniając ogień.

Jego wspomnienia skoczyły do innego momentu, stwory legionu ciągnące go jeszcze żywego. Było dla niego oczywiste w jakim celu. Miał się stać mutantem, przemienioną istotą, taką jak oni. Po jego trupie. Taka była idea legionu, ale on miał ciut odmienne zdanie co to znaczyło. Wyciągnął zawleczki wszystkich granatów termicznych i rozsypał je dookoła szarpnięciem. Eksplozja była okrutna. Jednak nie aż tak bardzo jak to, co działo się z nim później, oparzenia trzeciego i drugiego stopnia, kiedy nie ma nikogo kto mógłby pomóc a jest się zagrzebanym w zwłokach mutantów. Pojawiająca się i znikająca świadomość, ból. Mimo wszystko było to warte tego co zrobił. Nie stał się jednym z nich.

Wrócił do chwili obecnej, zbyt bliskiej i zbyt kuszącej istoty, która stała tuż obok niego i szeptała mu do ucha. Cortez uśmiechnął się i podniósł dłoń z płonącą zapalniczką do włosów kobiety. Prawdopodobnie kobiety.
- Zapomnij, jesteś taką samą dziwką jak reszta. – Odszeptał w odpowiedzi na pokusy. Gdy był już pewien że zapalniczka jest na wysokości włosów i miała szansę je zapalić, odwinął się przedramieniem prosto w twarz czarnowłosej. Ciężkim, opancerzonym przedramieniem. Nie miał zamiaru się poddać, to była jedynie kolejna sztuczka mrocznych mocy. Jak każda kobieta udająca miłość.
 
__________________
Wzory światła i ciemności pośród pajęczyny z kości...
Plomiennoluski jest offline