Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-11-2013, 22:40   #124
Baczy
 
Baczy's Avatar
 
Reputacja: 1 Baczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumnyBaczy ma z czego być dumny
Nie wiedział, czym jest Poczekalnia, ale wiedział, czym może być. Mroczne wizje chodziły mu po głowie, postanowił być jednak realistą. Nie zabiją ich, bo mogliby to zrobić wcześniej. Chyba, że kazali im przyjść na miejsce egzekucji, które będzie jednocześni miejscem ich "pochówku", żeby nie musieli ich przenosić korytarzami technicznymi... Nie, nie tak. Nie przysłali ich tu, żeby robili za obiekty doświadczeń jakiegoś szalonego naukowca. Przecież takie rzeczy zdarzają się tylko w starych filmach... Sprawdzą ich i wypuszczą. Tylko co sprawdzą, i gdzie wypuszczą? Po pierwsze, co. Czyżby faktycznie oczekiwali kogoś z 677? Może faktycznie to wszystko jeden wielki show, a oni w 676 obstawiają, kto trafi do ich sektora pierwszy? To bardziej absurdalne niż szalony doktorek... A może nic nie będą sprawdzać? Tyle że wtedy po co czekać, nie mogą ich od razu wypuścić na łączniku z najbliższą pustą sekcją? Coś musi być na rzeczy. No a gdy to coś sprawdzą, to gdzie puszczą, do 676, czy tam, skąd przybyli? Może sprawdzają przydatność osób i wpuszczają wartościowych, a zbędnych odsyłają poza 676? No, brawo, coraz więcej sensu, ale pewnie i tak opcja daleka jest od prawdy. Zaraz się przekonają, eskorta zwalnia, pojawia się murzyn, schodzą na dół. Ponoć dostaną broń po wszystkim. Super, od razu cieplej na serduchu...

Zostali sami w niewielkim pustym pomieszczeniu. Odezwał się głos, mieli się przedstawić. Dobrze zatem, przedstawienie czas zacząć.

- Rom, numer 5606529, sektor A-0747. - Musieli dalej grać w tę grę i podawać się za wymyślone przez Prahę postacie. Szczur wiecznie żywy, choćby pod postacią sylab.
- A to Dom, numer 7007801, chociaż ja mówię na niego Jontuś. Też jest z A-0747. - Wolał odpowiedzieć za hakera, wolał załatwić wszystko sam, wolał uniknąć wpadki. Blademu zdarzały się ataki, głównie przy Ortedze, ale jednak, lepiej zdusić tę niezdrową pokusę w zarodku. Poza tym, Torch jest tu samcem Alfa.
- Widzicie to urządzenie pod głośnikiem. - Szorstki głos mówił dalej. - Czytnik skanerów. Podejdźcie i przysuńcie kody do skanerów. Potwierdzimy waszą tożsamość, dokonamy krótkiego badania krwi i będziecie mogli opuścić poczekalnię.
- Zaraz, zaraz, że niby badanie czego? Odrąbiecie mi łapę i będziecie badać, czy ładnie krew sika? Odcięliście się, my chcieliśmy wejść, wy nie chcecie nas wpuścić, rozumiem. Ale co to za cyrki? Co wy z nas króliki doświadczalne chcecie zrobić? - Oleg nie krył oburzenia, a raczej krył nim niepokój. Że też w porę nie zauważył skanerów, może wtedy udałoby się im przyznać i wykręcić, że od dłuższego czasu nie byli w sektorze, że nie wiedzą, co tam się dzieje, że chcą sie tam dostać, że… A teraz koniec. Mają przejebane. Nie kłamać więcej, niż to niezbędne, idioto, zdechniesz z tą myślą tłukącą się wewnątrz czaszki.

Jonasz zdawał się nie słuchać i nie rozumieć problemu. Gdy Oleg rozmawiał, haker krążył po pomieszczeniu jak bezmyślna, znerwicowana lalka. Dotykał przedmiotów, nerwowo pocierał dłońmi przedramiona, wyginał palce, toczył błędnym wzrokiem. Obijał się po poczekalni jak pijana ćma, niegroźny cudak. Dopóki nie przytulił się plecami do jednej ze ścian, nie machnął w kierunku Torcha, żeby nawijał dalej i nie zaczął pobijać rekordów prędkości w pisaniu na WKPie. Dla Olega sytuacja wyglądała wystarczająco klarownie - Blady na coś wpadł. On sam nie znał się na elektronice, w tej dziedzinie ufał niemalże bezgranicznie Jonaszowi. Chociaż gdyby stał bliżej niego pewnie złapałby jego rękę nim zdołałby sięgnąć do WKPu, z obawy przed kamerami, jednak teraz to już bez znaczenia - jeśli mogli go tam zobaczyć, już zobaczyli, już wydali wyrok, już po nich. A jeśli nie zobaczyli, to nie zobaczą, i próby powstrzymania go lub choćby patrzenia na niego pracującego spieprzyłyby wszystko. Pozostało tylko grać na czas i czekać an konsekwencje...
 
__________________
– ...jestem prawie całkowicie przekonany, że Bóg umarł.
– Nie wiedziałem, że chorował.
Baczy jest offline