Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 08-11-2013, 16:28   #4
Blaithinn
 
Blaithinn's Avatar
 
Reputacja: 1 Blaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumnyBlaithinn ma z czego być dumny
Wielokrotnie zastanawiała się co ją podkusiło, by przybyć do Sigil, jeszcze częściej dumała dlaczego z takim uporem chodzi do Ula i próbuje pomóc tym, którzy chyba w ogóle tej pomocy nie pragną. Klatka drażniła ją coraz bardziej, a Ul doprowadzał na skraj rozpaczy. Bywała tam przez większą część tygodnia, pozostałe dni pożytkując na zarabianie pieniędzy leczeniem innych eldrinów i elfów, grając na harfie w Sztylecie i Firkinie, bądź po prostu odpoczywając tam. Te krótkie momenty oddechu pozwaly zachować jej jeszcze resztki zdrowia psychicznego, które bywało mocno wystawiane na próby przez Ul. Dzielnica ta zdawała się być czystym Chaosem, a wszyscy jej mieszkańcy mniej bądz bardziej szaleni. Może dlatego nie potrafiła ich zostawić? Może ciągle tkwiący w sercu cierń sprawiał, iż w ten sposób próbowała zmazać poczucie winy? Nie wiedziała, zdawała sobie jednak sprawę, że jeszcze trochę i w końcu będzie musiała opuścić to miejsce. Najpierw jednak należało znaleźć jakiś sposób na panoszącą się w Ulu zarazę.

Ogłoszenie pojawiło się jak na życzenie. Astralne diamenty, które ktoś proponował, mogłyby pomóc rozwiązać problem tajemniczej choroby. Pytaniem pozostawało kto jest zleceniodawcą i gdzie znajduje się przedstawiony na rysunku budynek. Przyjrzała się dokładnie detalom budowli chcąc jak najlepiej zapamiętać szczegóły i skierowała swe kroki w stronę Dzielnicy Urzędniczej. Zamierzała odwiedzić swoje dwie ulubione tawerny i tam zasięgnąć języka. Najpierw jednak musiała skorzystać z łaźni i przebrać się w coś odpowiedniejszego.

“Pod strumykiem” była niewielkim przybytkiem kąpielowym ulokowanym bliżej bramy prowadzącej do Ula i gubiącej się gdzieś wśród bardziej reprezentatywnych budowli ją otaczających. Estel lubiła tam bywać, gdyż ceny nie należały do zbyt wygórowanych. Stojąca w wejściu elfka uśmiechnęła się do niej, gdy podeszła uiścić opłatę, po czym zawołała młodziutką asimarkę, która poprowadziła ją do przebieralni.
Tam z ulgą zrzuciła ubranie, upięła wysoko włosy i poszła do centralnego pomieszczenia. Miała szczęście, gdyż nie było nikogo poza jeszcze jedną klientką.



Obmyła się najpierw i dokładnie spłukała, w tym czasie kobieta zdążyła już zanurzyć się w basenie i kapłanka czuła jej wzrok na sobie. Nie przejmowała się tym, nie miała się czego wstydzić, choć może jej ciało było trochę chudsze niż powinno - praca w Ulu robiła swoje.
Wstała i z naturalną gracją weszła do gorącej wody uśmiechając się lekko do drugiej klientki. Usiadła spokojnie po przeciwnej stronie niż ona na specjalnej ławeczce umieszczonej przy brzegu basenu. Przymknęła oczy ciesząc się chwilą spokoju. Nie dane jednak jej było nacieszyć się nim zbyt długo, gdyż usłyszała kroki i w głównej sali pojawiły się kolejne klientki, a także mężczyzna mający w sobie z całą pewnością dużą domieszkę krwi mrocznych.



Zamarła wpatrując się w niego zafascynowana, a on podszedł na skraj basenu i zwrócił się do niej i drugiej kobiety miękkim głosem.
- Która z Pań zamawiała masaż?
Tamta wstała płynnym gestem odpowiadając tym samym na pytanie.
- Zapraszam, zatem. - wskazał drugi korytarz i poczekał aż kobieta ruszyła, by do niej dołączyć.
Estel otrząsnęła się, by ujrzeć dwie elfki wchodzące do basenu. Były tak pochłonięte rozmową, że zdawały się w ogóle nie dostrzegać tego co dzieje się wokół nich. Kapłanka westchnęła cicho i wstała. Nie miała ochoty dłużej tu zostawać.
W przebieralni ubrała przyniesioną z mieszkania prostą, zieloną suknię, rozczesała włosy i zostawiła je rozpuszczone, po czym przejrzawszy się w lustrze ruszyła najpierw do Firkina.
Grywała tam na harfie, miała stałą publiczność i znajomych, więc większe szanse, iż czegoś się dowie były właśnie tam.

WRZUTA - 17-In Taberna (Germany, XIII)

Tawerna ta mieszcząca się w Niższej Dzielnicy była prawdziwą oazą w dżungli Sigil. Bardziej niż gospodę przypominała w zasadzie oranżerię czy szklarnię i była oblegana przez istoty z wyższych Planów. Eladrinka zaraz po wejściu została wchłonięta przez wielobarwny tłum. Gdzieś z boku ktoś wykrzyknął jej imię, machnęła powitalnie ręką i zaczęła przepychać się w stronę szynku, by przywitać się z właścicielem. Bariaur uśmiechnął się na jej widok.
- Będziesz dzisiaj grała? - zapytał zaraz po powitaniu i podał jej kielich słodkiego wina.
Skinęła głową w podzięce.
- Niestety nie, mam sprawę do załatwienia. - odparła siadając przy ladzie.
- Jakiś specjalny chory? - zerknął na nią podejrzliwie. - Mam nadzieję, że nie przyprowadziłaś tu nikogo…
- To zupełnie co innego. - uśmiechnęła się lekko upijając łyk trunku, który jak zawsze smakował tutaj jak w domu. - Może nawet będziesz mógł mi pomóc. - stwierdziła i opowiedziała o ogłoszeniu dokładnie opisując wygląd budynku. Mężczyzna pokręcił lekko głową.
- Niestety, nie pomogę. Nic mi to nie mówi. Będziesz musiała popytać innych.
- Tak zrobię. - odparła i biorąc kielich ruszyła na obchód tawerny.
Kilka godzin i wypitych trunków później zniechęcona ulokowała się w alkierzu. Nikt nic nie wiedział, za to wszyscy pytali kiedy będzie grała, znaleźli się też chętni to pogłębienia znajomości. Estel obawiała się, że jeszcze kolejny kielich wina i nie będzie miała nic przeciwko temu.
- Nie troskaj się droga Estel. - usłyszała znajomy głos, który wyrwał ją z zamyślenia.
Uniosła błękitne spojrzenie, by ujrzeć Severa - Aasimona, z którym kilkakrotnie współpracowała. Zaprosiła go gestem by usiadł.
- Witaj, Severze. - uśmiechnęła się lekko do niego. - Staram się być dobrej myśli.
- I bardzo dobrze, gdyż wiem, gdzie jest miejsce o które pytasz. - powiedział spokojnie dosiadając się.
Spojrzała na niego uważnie z nadzieją w oczach.
Pokiwał lekko głową.
- Tylko mam prośbę. - spojrzał na nią uważnie. - Nie pójdziesz tam od razu, tylko najpierw się prześpisz. - dokończył.
Eladrinka spojrzała na niego kompletnie zaskoczona.
- Gdybym Cie nie znała, stwierdziłabym, że próbujes zmnie namówić do wspólnego snu. - zaśmiała się cicho. - A Ty się martwisz… - spoważniała. - To niezwykłe w Sigil, dlatego chyba będę musiała się do rady zastosować.
Uśmiechnął się z wyraźną ulgą.
- Za dużo wypiłaś, to nie byłby dobry pomysł, by iść załatwiać w tym stanie interesy. - pokiwał lekko głową jakby do siebie, ale zaraz kontynuował widząc lekkie zmarszczenie jej brwi. - Budynek znajduje się w Dzielnicy Gildii.
- Dziękuję Severze. - skinęła głową w podzięce i postawiła mu szklanicę cydru. - Wypij proszę za moje powodzenie. - uśmiechnęła się i wstała od stołu.
- Uważaj na siebie.
Posłała mu ostatni uśmiech i ruszyła w kierunku wyjścia.

Nie lubiła łamać raz danego słowa, więc na poszukiwania budynku wybrała się dopiero następnego ranka, gdy alkohol wywietrzał z głowy i odespała parę ostatnich dni. Podpytywanie przechodniów było równie skuteczne co bywalców Sztyletu i Firkina, ale i tym razem szczęście jej sprzyjało, gdyż w pewnym momencie po prostu się zorientowała, że stoi przed poszukiwanym budynkiem. Podeszła do drzwi, rozejrzała się uważnie i zapukała.

__________________________________________________ __________
Obrazek 1 - Kopeikingallery.com
Obrazek 2 - Ylafa on deviantART
 
Blaithinn jest offline