Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-11-2013, 15:39   #129
Autumm
 
Autumm's Avatar
 
Reputacja: 1 Autumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputację


Irgun siedziała na kamieniu i patrzyła się głęboko w bursztynowe oczy, szukając w nich iskry zrozumienia. Ptak nastroszył się i zeskoczył z jej ręki; nie odleciał, jak jeszcze kilka dni temu bywało, ale wyraźnie ignorował jej wysiłki, wracając do metodycznego czyszczenia piór.

Mewa westchnęła; w głowie krążyły jej różne, nieuporządkowane myśli, nic dziwnego, że nie mogła się skupić. Wstała i rozejrzała się wokół siebie, zaciskając pod szyją ciepły, zimowy płaszcz. Jej niewielki oddział rozłożył się między kilkoma większymi drzewami, której już pozbyły się liści; trawa jednak była wciąż zielona i karmiła zmęczone konie.

Dziesięciu mężczyzn i dwie kobiety, obozujący gdzieś na niezmierzonych połaciach Północy. Nie przypominali już zupełnie żelaznych żołnierzy, może prócz akcentu : choć wszyscy solidnie uzbrojeni i porządnie ubrani, nie nosili żadnych rodowych znaków; nawet kapitan pozbyła się swojej tarczy, i teraz przy jej siodle kołysała się zwykła, niczym nie ozdobiona osłona.

Od kilku dni, które minęły od opuszczenia przez nich obozu piratów, nie spotkali nikogo na drodze; ani wojsk, ani trupów...ani chłopów. Co prawda z rozmysłem unikali większych ludzkich skupisk, ale sytuacja wydawała się niepokojąca.

Byli solidnie wyposażeni, nie brakowało im ani broni, ani zapasów, ani złota. Zebrane łupy i Śmigłego Mewa sprzedała za dobrą cenę, wystarczającą do wyposażenia tego małego oddzialiku. Krzywiła się oczywiście na to, w jaki sposób zdobyła te dobra; powinna je wyrwać żelazem z gardła zdradzieckiego Ducha, ale należało liczyć siły na zamiary; otwarty bunt w pirackiej flocie nie miał większych szans na powodzenie, a zginąć dla samej chwalebnej śmierci, było, choć heroiczną, to jednak głupotą.

Razem ze statkiem w obozie została też część jej ludzi, których przywiozła ze sobą z Wysp. Nie mieli zamiaru wracać do domów, widać zasmakowało im pirackie życie. Irgun nie miała do nich pretensji; sama zrobiłaby tak samo, gdyby nie to, co się stało między nią a kapitanem. Cóż, przegrała tą bitwę, i nie zostało jej wiele możliwości manewru. Trzeba było wracać do swoich.

Podeszła do juków i wyciągnęła z nich mapę; kierowali się w stronę Moat Cailin, mając nadzieję przeciąć kontynent w najwęższym miejscu; z tego co wiedziała Irgun, rajdy Żelaznych zapuszczały się dość daleko na zachodnie wybrzeża Północy, rosła więc szansa na spotkanie przyjaciół. Miała też nadzieję, aczkolwiek nikłą, że spotka gdzieś po drodze kręcącego się jak ptak przy padlinie, rakarza Nocnej Straży - często w czasie zawieruch wojennych jeździli po kraju, zbierając chętnych na Mur. Irgun nie bardzo orientowała się, o co chodzi w tym mitycznym bastionie Północy, i przed czym ma on chronić ludzi; informacje jednak, które usłyszała, wydawały jej się na tyle niepokojące, że warto było o tym poinformować Wrony...a na pewno warto było popsuć plany tej zdradzieckiej pirackiej kurwy.

Schowała papier i poklepała konia po szyi. Z dala od morza i bez pokładu pod stopami czuła się dziwnie niepewnie i nago; nie zmieniał nawet tego fakt, że miała przy sobie zaufanych ludzi...i Dinę, którą zabrała ze sobą jako ostatni łup z całej tej wyprawy. Wydawało się kapitan, że dziewczyna niechętnie przystała na tą szaloną, bądź co bądź, podróż. Na razie jednak nie protestowała zbyt głośno, a Irgun, uwolniona od zajmowania się wieloma okrętowymi sprawami, poświęcała jej sporo czasu, ucząc tego, co mogła nauczyć. Wiedziała, że traktuje młodą zbyt szorstko i z dystansem; nie mogła jednak znów pozwolić sobie na uczucia i przywiązanie, bo zbyt obawiała się kolejnych ran, jakie zada jej los, kiedy coś stanie się temu dzieciakowi...

No i był jeszcze ptak. Cena, jaką za niego zapłaciła jakiemuś piratowi, była naprawdę zabójcza, zwierzę jednak prezentowało się wspaniale: wielki, szaro-brązowy drapieżca o imponującym dziobie i szponach. Oddalili się od morza i Mewa nie mogła liczyć już na mewie oczy, a bez skrzydeł czuła się jeszcze bardziej bezbronna. Niestety, dotychczasowe doświadczenia z pierzastą zakałą nie były najlepsze; owszem, jego ptasi umysł poddał się wpływowi mocy, ale doświadczenie lotu i "bycia" tym ptakiem były tak diametralnie różne od tego, do czego Mewa była przyzwyczajona, że poważnie odchorowała pierwszą "przejażdżkę". Skrzydlata wredota usiłowała nawet uciekać; Irgun musiała z przykrością udowodnić mu, że to nie najlepszy pomysł, zmuszając go do akrobacji aż do całkowitego opadnięcia z sił. Od tamtej pory panowało między nimi swoiste "zawieszenie broni": Zakała nie usiłowała nawiać i była w miarę spokojna, Irgun zaś zaprzestała siłowego wpływania na umysł pierzaka. O gładkiej współpracy nie było jednak mowy. Jakby mało miała innych problemów...

A niedługo wiszące nad ziemią oczy mogą okazać się ich największym atutem w walce o przetrwanie na okrutnej Północy, która nie wybaczała żadnej nieostrożności. Z westchnieniem wygrzebała z woreczka kawałek suszonego mięsa, i wróciła z powrotem na kamień, usiłując dotrzeć do rozsądniejszej części ptasiego móżdżku...
 
__________________
"Polecam inteligentną i terminową graczkę. I tylko graczkę. Jak z każdą kobietą - dyskusja jest bezcelowa - wie lepiej i ma rację nawet jak się myli." ~ by Aschaar [banned] 02.06.2014
Nieobecna 28.04 - 01.05!
Autumm jest offline