Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-11-2013, 20:00   #125
F.leja
 
F.leja's Avatar
 
Reputacja: 1 F.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnieF.leja jest jak niezastąpione światło przewodnie
Widziała, mimo przymkniętych oczu jak wypuszczona strzała trafia grubasa prosto w oko. Widziała, jak w tym samym momencie piorun przeszywa niebo i jak cały plac zalewają strugi deszczu. Gdy jednak otworzyła oczy, na podeście nie zauważyła już nikogo, prócz trupa rajcy. Nie miała pojęcia gdzie podziała się Nena. Dach zrobił się śliski i niebezpieczny.

Przełknęła ślinę i potrząsnęla głową by wyczyścić myśli. Co teraz? Neny nie ma, winny martwy. Uciekać. Dach stał się śliski? Dlaczego dach stał się śliski? W słońcu. Ach, zaczęło padać. Znów przełknęła ślinę. Ostrożnie, ostrożnie, trzeba uciekać, ale ostrożnie. Żeby nie strzaskać sobie głowy na bruku, żeby nie połamać nóg, żeby nie zwichnąć karku. Ostrożnie.

Zdecydowała się opuścić budynek najkrótszą drogą, czyli wprost na plac, na którym przed chwilą odbyła się egzekucja. Na całe szczęście dla niej, stara kamieniczka doskonale wręcz nadawała się do wspinaczki, pełna gzymsów i różnego rodzaju zdobień. Gdy była już w połowie drogi, zdała sobie sprawę, że ktoś z dołu może zainteresować się samotną dziewczyną schodzącą z dachu. Zerknęła na dół. Ludzie uciekali przed strugami deszcze. Raczej nikt nie podnosił głowy, lecz szpaler strażników stał niepokojąco blisko. Zauważyła też wóz z sianem, który ktoś pozostawił w pobliżu. Mogłaby zaryzykować skok i wylądować prosto w nim.

Przez chwilę mokła, wisząc przyklejona do muru. Jej ślepia błyskały między strażnikami, brukiem, a wozem. Uspokoiła oddech i przeklęła wszystkich bogów. Skoczyła w siano.

Upadek był miękki i w miarę czysty. Dopiero teraz przyszło jej do głowy, że wśród siana mogły być schowane choćby widły, na które mogła się nadziać. Na całe szczęście jednak nic takiego się nie stało. Wysunęła ostrożnie głowę ze sterty. Z tej strony widziała pusty szafot otoczony kordonem strażników i prawie opustoszały już plac. Bardziej w jego centrum zauważyła dwie postacie, zwrócone w kierunku szubienicy. Orin? Czy to był Orin? A ta dziewczyna? Czy to możliwe… Czy to mogła być Kesa? Czy wzrok ją mami?

Rzuciła okiem w stronę strażników. Nasunęła kaptur na głowę i wyczekała odpowiedni moment, a potem ześlizgnęła się z wozu i ruszyła w stronę swoich ludzi. Orin tam był, cały i zdrowy.
I Kesa. Coś dziwnego ciągnęła Cathil w jej stronę. Coś jakby, wyrzuty sumienia. Energiczne kroki zaniosły ją do towarzyszy.
Nagle, gdy była już bardzo blisko, zobaczyła Nenę. Nie mogła się jednak zatrzymać, nie zwracając na siebie uwagi strażników, którzy jej towarzyszyli. Niemal nie rzuciła się z pazurami na kata, jednak wszystko działo się za szybko. Nie zdążyła, nie podjęła decyzji wystarczająco szybko.

- Widziałam Nenę - wyrzuciła z siebie, gdy wreszcie dołączyła do Kesy i Orina, wskazując miejsce gdzie przed chwilą zniknęła dziewczyna. - Właśnie minęłam ją…. Ona żyje! Kat… Prowadzą ją do lochów!

Nagłe poruszenie na placu zwróciło ich uwagę. Część strażników oderwała się od szafotu i pobiegła w kierunku wskazanym przez łowczynię.

- Stać! W imieniu prawa! - słowa stłumione były przez szum ulewy.

Coś było nie tak. Może ten kat... Dlaczego strażnicy mieliby chcieć go zatrzymać? I Nenę... Może on też... Może człowiek z blizną...

Cathil syknęła wściekle. Spojrzała na Kesę i miała nadzieję, że kobieta dostrzegła w jej oczach żal. Odwróciła się i wycofała odrobinę. Zerwała z ramienia łuk i strzeliła, tuż pod nogi strażników.
- Pamiętacie mnie, psubraty?! - wrzasnęła już w biegu, uciekając przed gniewem rozsierdzonych strażników.
Odciągnąć ich uwagę.
Rzuciła jeszcze pełne nadziei spojrzenie Orinowi i Kesie. Może pomogą? Może coś wymyślą? Cathil mogła jedynie dać im szansę.
 
__________________
I don't mean to sound bitter, cold, or cruel, but I am, so that's how it comes out. ~~ Bill Hicks

Ostatnio edytowane przez F.leja : 10-11-2013 o 21:52.
F.leja jest offline