Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-11-2013, 20:23   #40
czajos
 
czajos's Avatar
 
Reputacja: 1 czajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwuczajos jest godny podziwu
Olaf po opatrzeniu przez Rubusa podziękował i ubrał się. Zainteresowany zamieszaniem wokół kapitana Schillera zaczął przepychać się przez tłum. Gdy był już wystarczająco blisko zagadnął starego żołnierza.
- Kapitanie Schiller co dalej? Co z nami będzie? Czy bezpiecznie jest tu pozostawać? -
Reinhard uważnie przysłuchiwał się odpowiedzi Schillera na pytanie Olafa.
Identyczne pytania przeszły przez tłum jak tornado wypełniając powietrze wokół placu szumem szeptów i rozmów. Kapitan Schiller zmarszczył brwi i widać było ,że bije się z myślami. Następnie cmoknął szybko i splunął na bruk.
Do uszu kompani i pobliskich wieśniaków dobiegł cichy szept z pod gęstego wąsa Kapitana.
-Nie damy rady dłużej…-
Kapitan potem nabrał wielki chełst powietrza w płuca i krzyknął na cały głos do tłumu.
- Ludzie mam złe wieści, kolejne złe niestety!-
-Jak część z was zauważyła Hans jest znowu z nami!-
Tu wskazał ręką na brodatego chłopa na którego drużyna wcześniej nie zwróciła uwagi. Wysoki brodaty i liczący z trzydzieści wiosen mężczyzna odziany był w skóry zwierząt i lekką skórzaną zbroję jego twarz była ogorzała od słońca i brudna jak zresztą cała reszta jego ubioru i dobytku. Wskazany przez kapitana wystąpił trochę z tłumu i zaczął mówić.
-Pilnowałem okolicznych terenów i polowałem na te bestie. Ci ludzie ze mną - wskazał na grupę uchodźców która zdawała się podążać za nim przez tłum
- to uciekinierzy, których znalazłem błąkających się po lasach. Pochodzą z różnych wiosek z całego Middenlandu. Gdy ich tu prowadziłem, znalazłem świeże ślady zwierzoludzi, wiodące z południa. Wygląda na to, żę w stronę Untergardu zmierza banda licząca ze dwie ,trzy setki stworów. Pośpieszyłem tutaj, aby was ostrzec. Oczywiście, niech decyduje kapitan Schiller, ale ja myślę, że powinniśmy uciekać, nim przybędą tu zwierzoludzie. Nie wiem, czy zdołamy ich powstrzymać, a nie ma nadziei, że ktokolwiek zdąży z pomocą. Sześć dni temu odwiedziłem Grimminhagen. Miasto leży w gruzach. Stamtąd również nie możemy spodziewać się pomocy. Nic nowego, prawda? Muszę także donieść, że gdy Grimminhagen było plądrowane, graf Elster Sternhauer przeżył, chowając się w swojej twierdzy.

Na wzmiankę o grafie, wśród ludzi podniosły się głosy niezadowolenia i buczenie. Nawet zazwyczaj sympatyczna twarz Babuni Moescher wykrzywił nieprzyjemny grymas.
- Hans dobrze prawi ludzie! - Krzyknął Kapitan Schiller
-Musimy uciekać do Middenheim! Książe posłał nam chleb i wino więc może przyjmie nas w mury swego miasta. Pakujcie dobytek i gońcie co pozostało ze zwierząt. Wyruszamy jak tylko wszyscy będą gotowi! Ruchy ludzie ruchy!-
Po wykrzyczeniu przemówienia skierował on swój wzrok na grupę która odparła atak na moście i dodał już normalnym tonem.
-Bądźcie trak mili Panowie i chodźcie za mną, mam do was prośbę.-
Olaf uważnie wysłuchał słów kapitana i Hansa. Sytuacja istotnie nie wyglądała najlepiej i ucieczka do Middenheim wydawała się najlepszym rozwiązaniem.
- Prośbę?- zagadnął Olaf - Zrobię co będzie trzeba. -

Kapitan słysząc te słowa spojrzał na złodzieja grobów przychylnie i kiwnął z podziękowaniem głową. Następnie odwrócił się i skierował w stronę jednego z magazynów na boku placu, obracając się przez ramie co jakiś czas by zobaczyć czy kompania idzie za nim.
 

Ostatnio edytowane przez czajos : 10-11-2013 o 20:27.
czajos jest offline