Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-11-2013, 22:05   #54
Cattus
 
Cattus's Avatar
 
Reputacja: 1 Cattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputacjęCattus ma wspaniałą reputację
Rozmowa z szeryfem nie przyniosła wielu odpowiedzi. Natomiast pytania mnożyły się szybciej niż można się było tego spodziewać.
Ludzie o psich pyskach... mogli mieć na sobie maski. W dzisiejszych czasach niektóre wyglądały bardzo realistycznie co można było obserwować w każde halloween. - A jeśli to prawda... Myśl ta zakotwiczyła się w jego umyśle mocno. Umożliwił jej to obraz który widział przez lornetkę. Nieznacznie zadrżał gdy sobie to przypomniał. Był pewien że dzieje się tu coś niedobrego. Choć to miejsce wydawało się spokojne, podświadomie czuł zbliżającą się burzę. I wiedział że zmierzają prosto w oko tego cyklonu.
Zaśmiał się w duszy, zabrzmiało to niemal poetycko...

Gdy ich rozmowa została przerwana przez jednego z posterunkowych obrzucił go tylko przelotnym spojrzeniem. Zastanawiał się czy czasem sprawa zaginięcia ciała ich przyjaciela i to nagłe zgłoszenie nie są ze sobą powiązane.
Uświadomił sobie również że musi zadzwonić. Z zamyślenia wyrwało go ponaglenie Olivii. Wstał więc i wszyscy opuścili gabinet szeryfa. Wychodząc dostrzegł czekającego na nich Władimira. Pomimo tego że jego przyjaciel starał się nie okazywać złego samopoczucia nie wyglądał najlepiej i najwyraźniej podobnie się czuł. Chyba wszyscy musieli odpocząć.
Wychodząc z budynku wyciągnął z kieszeni telefon, wybrał numer. Przykładając telefon do ucha odwrócił się i rzucił Elizabeth kluczyki do jej samochodu. Zrobił to szybko ale upewnił się żeby miała czas na poznanie jego zamiarów i złapanie ich. W momencie gdy je złapała puścił jej oko. W tej właśnie chwili usłyszał głos w słuchawce.

- Witaj Aniee... Powiedział odwracając się i powoli odchodząc na ubocze.
- Niestety mój wyjazd się przedłuży. Nie nic mi nie jest, ale sprawy się pokomplikowały. Jego słowa słychać było coraz ciszej gdy się oddalał.
- Nie, nic... a właściwie to tak, bo widzisz pogrzeb się nie odbył... Jego słowa zostały całkowicie zagłuszone przez padający deszcz.
Rozmawiał jeszcze przez dłuższą chwilę. W tym czasie obserwował domy wzdłuż głównej ulicy. Zastanawiał się czy faktyczne nastąpiła awaria elektryczności, czy może po prostu nikt nie potrzebował jeszcze zapalać świateł.
Zatrzymał się stojąc w sporej, ale płytkiej kałuży. Spojrzał w dół. Dostrzegł w niej swoje odbicie, a nad sobą odbicie ołowiano-szarego nieba. Kolejne krople deszczu uderzały o powierzchnię wody starając się zatrzeć obraz przez nią odbijany.

Właśnie w tej chwili skończył rozmowę i schował telefon do wewnętrznej kieszeni płaszcza. Stał tak moment i dotarło do niego że stracił poczucie czasu. Rozmowa mogła trwać równie dobrze pięć czy piętnaście minut.
Obrócił się w poszukiwaniu reszty. Zastanawiał się czy czekają na niego, czy będzie musiał iść do pensjonatu sam.
 
__________________
Our sugar is Yours, friend.
Cattus jest offline