Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-11-2013, 18:18   #95
Luphinera
 
Luphinera's Avatar
 
Reputacja: 1 Luphinera jest na bardzo dobrej drodzeLuphinera jest na bardzo dobrej drodzeLuphinera jest na bardzo dobrej drodzeLuphinera jest na bardzo dobrej drodzeLuphinera jest na bardzo dobrej drodzeLuphinera jest na bardzo dobrej drodzeLuphinera jest na bardzo dobrej drodzeLuphinera jest na bardzo dobrej drodzeLuphinera jest na bardzo dobrej drodzeLuphinera jest na bardzo dobrej drodzeLuphinera jest na bardzo dobrej drodze
Sofiel i Rashiela

Głos dziewczyny został zagłuszony przez potępieńcze wycie dusz tonących w Styksie, której to widok nagle rozbłysł tuż pod waszymi stopami. Byłyście oddzielone od tego cienką ścianką, jakby zrobioną ze szkła. Każdy wasz krok sprawiał, że na nim pojawiały się drobne pajęczynki. Szkarłatna czerwień wpadała przez okna pałacu tworząc zawiłą plątaninę cienia i światła w tym dziwnym labiryncie. Cierpienie dusz sprawiało wrażenie iż cieniste macki się poruszają są żywe i spragnione ukojenia, jedna z nich zbliżyła się ku wam i spróbowała chwycić was za skraj ubrania. Korytarz wydawał się niemiłosiernie długi skąpany w szkarłatnym krwistym blasku zmieszanym z mrokiem. Na końcu korytarza pojawiła się kobieta w białej greckiej szacie pokazała poparzoną i pokrwawiona dłonią na lewy korytarz po czym znikła pochłonięta przez mrok, który objął w władanie tą część korytarza tylko na chwilę.




Kiedy ciemność się cofnęła oczom aniołów ukazał się przerażający widok obszarpanego i poparzonego ciała.
- Ruszajcie nie macie czasu Limbo łączy się z piekłem...- Słychać było kroki w głębi korytarza. Znów pojawiła się kobieta w białej szacie jednak jej rany nie zagoiły się dalej pokazała na lewy korytarz. Chwilę później stado Cerberów które wyłoniło się z mroku pochłonęło ostatnią część światła jej duszy i skupiło się na innym przysmaku. Anielskiej esencji.
-O nie, nie nie! Musicie uciekać albo spróbować je zabić! –powiedziała spotkana w zamku Skazana. Jej głos rozszedł się echem, a trzy cerbery rzuciły się w waszym kierunku...


Tim i Uziel


Tego żadne z was się nie spodziewało… Nikt nie przypuszczałby, że coś takiego mogło być realne i zadawać rany. Wizja jak na złość nie przychodziła i nie chciała się objawić Timowi. Tygrys węszył i wyszczerzył kły. Nie było czasu na zmienianie magazynku gdyż potwór rzucił się w waszą stronę z pazurami. Mieliście chwilę aby się odsunąć. Bestia zahaczyła o lewe ramię Veroniki pozostawiając na niej szramę po pazurach.
Kobieta odczuła ból, który również odczuł Uziel. Nie lubił takiej brudnej walki i roboty. To nie było przyjemne ani profesjonalne. Krople krwi Veroniki zmieszane z esencją Uziela spadły z dziwnym echem na ziemię. Pojawił się krąg czerwieni, w nim wpisany był półksiężyc który lśnił czerwienią. Tygrys skoczył w waszym kierunku po raz drugi.
W ostatniej chwili udało się napełnić magazynek i wystrzelić. Tygrys ponownie rozmył się i upadł o centymetr od nóg Tima. Po parku przeszedł grzmot a ziemia na której staliście zapadła się pod wami. Czuliście dziwne szarpnięcie i opadaliście w dół.
Wasze ciała stuknęły o coś w dotyku przypominającym szkło. Rozglądając się dookoła widzieliście czerwień, pod wami płynęła rzeka czarna i mroczna. Od niej dochodziły potępieńcze krzyki. Coś było nie tak. Nie widzieliście wyjścia, ale tygrys jedynie wyszczerzył kły z zadowolenia.
-„Witam w moim świecie, ptaszyny!” –chrapliwy o gardłowy głos usłyszeliście oboje w swoich głowach. Z odległej części tego gęstego labiryntu usłyszeliście warczenie jakby wielkiego psa…. Nie wiedzieliście gdzie się obecnie znaleźliście…

Kirian

Kirian szarmancko podał ramię anielicy, która akurat wysiadła z limuzyny, po czym swobodnie ruszył w stronę baru. Byli tu poniekąd pod przymusem, ale nie zamierzał wyglądać na jakkolwiek zestresowanego, czy spiętego. Ot, zwykła wizyta towarzyska, jakieś ploteczki i wymiana pikantnych szczególików.
-Pozwól, że to ja będę z nim rozmawiał - szepnął do ucha anielicy.
Lofiel spojrzała na niego zaskoczona. Dziwiło go jej zachowanie. Nie odpowiedziała nic zatopiona w rozmyślaniach… Już miała odpowiedzieć mu, że ona również ma sprawy do tego skazanego gdy niebo zabarwiło się czerwienią. Oboje mogli poczuć dziwne szarpnięcie. Nie zdążyliście podać sobie dłoni gdy jakaś siła odrzuciła was od siebie. Auto eksplodowało wydając przez chwilę zduszony dźwięk alarmu, po czym po ulicy rozsypały się drobiazgi metalu i szkła. Mężczyzna, który was przywiózł nie miał szczęścia… nie przeżył. Widzieliście jak jego dusza lśni jasno i rozgląda się niepewnie, po czym na jego twarzy odmalowało się przerażenie. Widzieliście jak bar „Anielska dziewica” otacza jakaś bariera. Kiriana i Lofiel oddzieliła czerwona poświata. Po chwili za swoimi plecami usłyszałeś warczenie, czarne ślepia bestii wlepiały w Ciebie ślepia. Bestia skoczyła w Twoim kierunku. Jego pazury zadrapały Twoje ramię, krew spadła na ziemię tworząc lśniący czerwony krąg w którym odbijał się czerwony sierp księżyca. Ziemia zapadła się pod Twoimi stopami. Spadłeś w dół wraz z duszą waszego szofera. Upadłeś na coś szklanego co zatrzeszczało pod naporem ziemi. Nie widziałeś już wejścia, dookoła Ciebie panowała czerwona poświata. Pod stopami widziałeś czarną rzekę, i wyjące dusze. Dusza mężczyzny zaczęła być wciągana i rozrywana przez mikroskopijne dziurki w podłodze na której się znajdowałeś.
Niestety nie miałeś zbyt wiele czasu do namysłu… Zaraz tuż za sobą usłyszałeś warczenie bestii…

Szpital

Elyria leżała na łóżku. Najchętniej sama już by się wypisała. Wszak nie stało jej się na szczęście nic takiego poważnego. Spoglądała w okno na pochmurne niebo. Westchnęła i zamknęła oczy odwracając wzrok i licząc do dziesięciu. To co czasami widziała, pragnęła by oddać komuś. Nie znosiła tego…
Usłyszała otwierające się drzwi, a po skórze przeszedł jej dreszcz. Do pokoju weszła pielęgniarka, wyglądała normalnie, miała krótko przycięte blond włosy. Lecz Ely widziała coś jeszcze, czego nie chciała widzieć….

Park

Kłębowisko bestii zajęło swoje pozycje. Nad nimi stała anielica o czarnych skrzydłach.
-Zaczęło się. Musicie znaleźć tą, która lśni jak gwiazda. Ona jest kluczem do naszej wygranej. –szła przy szeregach swojej armii, pokraczne bestie uderzały w piersi, ryły pazurami po ziemi i warczały dziko. Wszystko przesłaniała ciemność.
-Dzisiaj zdobędziemy kobietę i przekażemy ją w ręce naszego PANA! –krzyki rozniosły się po placu. Anielica uśmiechnęła się zadowolona. –Jutro, ten świat będzie NASZ!
Bestie ruszyły powoli, niespiesznie wyłaniając się z cienia, delektując się smakiem strachu, przerażenia i niedowierzania. Anielica wzniosła się w górę i stąd obserwowała pochód.

 
__________________
"Wszyscy mamy swoje anioły, naszych opiekunów. Nie wiemy jaki przybiorą kształt. Jednego dnia mogą być starcem, innego małą dziewczynką. Ale nie dajcie się zwieść pozorom- mogą być groźne jak smok. Jednak nie walczą za nas, przypominają nam tylko, że to nasze zadanie.Każdego kto tworzy własne światy."
Luphinera jest offline