Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Inne > Archiwum sesji z działu Inne
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Inne Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemach innych (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 31-08-2013, 22:43   #91
 
Autumm's Avatar
 
Reputacja: 1 Autumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputacjęAutumm ma wspaniałą reputację


Lofiel zadrżała lekko. Nie od chłodu, bardziej od niewypowiedzianego przeczucia, że “coś” szuka ich, że może tutaj, z dala od Świątyni, to oni są zwierzyną, a nie myśliwymi. Spojrzała na anioła obok siebie, jakby szukając u niego wsparcia.

- Pójdziemy sprawdzić…? - zapytała cicho.

Kirian uśmiechnął się i puścił do niej oko.

-Co chcesz sprawdzać? - zapytał - Samochodu przecież gonić nie będziemy. Choć dalej, mam ochotę na mocną kawę.

Jakoś ten ponury nastrój do niego nie trafiał. Odbijał się od bariery najedzenia i dobrego humoru. Do tego Kirian czuł, że w tej chwili mógłby niemal wszystko. Wiedział, że niewiele istot, czy rzeczy mogłoby go w tej chwili powstrzymać.

- Kota...coś mogło go spłoszyć - uściśliła. Z jednej strony ostatnie jej przygody w tej dzielnicy nie nastrajały jej najlepiej; z drugiej, płonącą w niej złość i święty gniew na Skazanego domagały się swoich praw. Przysunęła się do anioła.

- Wydaje mi się, że nie będziemy mieli czasu na delektowanie się napojami...chyba że wyjątkowo gorącymi...

Kirian spojrzał na nią kątem oka.

-Co przez to rozumiesz? - spytał. - Ja zamierzam machnąć tylko szybką kawę, zapytać właściciela, czy przypadkiem czegoś nie słyszał i zmykać gdzie pieprz rośnie. Aż tak mi się ta okolica nie podoba, żeby spędzać tu cały dzień.
- Ekhm…- Lofiel odkaszlnęła - Chyba powinnam Cię uprzedzić, że eeee….”właściel”....no, jest bardzo złą, zepsutą osobą - dokończyła z naciskiem - I może nas źle potraktować, być wrogi, albo coś...Nie znaczy, że powinniśmy odpuścić- dodała szybko - ale musimy być przygotowani na najgorsze...I nie zdziwę się, jeśli to on będzie miał dużo wspólnego z tym wszystkim złym…

Kirian roześmiał się głośno.

-To, że jest Skazanym, o niczym nie świadczy. I oni nie lubią, gdy Upadli demolują im podwórko. Po prostu wejdźmy.

Przed dwójką aniołów pojawiły się ponownie światła. Blask rozproszył nieznacznie mgłę. Auto zatrzymało się tuż obok was. Coś zza mgły zawarczało niezadowolone i wrażenie obserwowania zniknęło. Z auta wysiał skromnie ubrany mężczyzna.

-Mój szef zaprasza was do siebie. Cieszy się z ponownego spotkania. -mężczyzna uśmiechnął się do was zadowolony i wskazał auto.

- Miejmy nadzieję, że tak pozostanie do końca spotkania - Kirian odwzajemnił uśmiech i otworzył drzwi dla Lofiel. - Pani wejdzie - Jak ma kogoś porwać, to bynajmniej nie jego, pomyślał.

Anielica na chwilę przystanęła, jakby tknięta jakąś nagłą myślą - Umiesz prowadzić…? - spytała Kiriana z lekką zadumą w głosie.

-E - duknął zdziwiony. - On nas zawiezie. Ale jeżeli chcesz wiedzieć to niestety nie. Mnie zawsze wozili, wiesz - puścił do niej oko.

Wzruszyła ramionami.

- Jestem pewna, że to podstęp. I ani ten człowiek, ani ten, kto za nim stoi, nie życzą nam dobrze. Być może idziemy w pułapkę, mam nadzieję, że jesteś tego świadom...Niech Pan nas obroni! - dokończyła. I wsiadła.

Kirian westchnął cicho, po czym zamknął za nią drzwi. Sam wsiadł po przeciwnej stronie.

- Panie kierowco, bardziej gotowi do jazdy nie będziemy.

 
__________________
"Polecam inteligentną i terminową graczkę. I tylko graczkę. Jak z każdą kobietą - dyskusja jest bezcelowa - wie lepiej i ma rację nawet jak się myli." ~ by Aschaar [banned] 02.06.2014
Nieobecna 28.04 - 01.05!
Autumm jest offline  
Stary 13-10-2013, 13:53   #92
 
Luphinera's Avatar
 
Reputacja: 1 Luphinera jest na bardzo dobrej drodzeLuphinera jest na bardzo dobrej drodzeLuphinera jest na bardzo dobrej drodzeLuphinera jest na bardzo dobrej drodzeLuphinera jest na bardzo dobrej drodzeLuphinera jest na bardzo dobrej drodzeLuphinera jest na bardzo dobrej drodzeLuphinera jest na bardzo dobrej drodzeLuphinera jest na bardzo dobrej drodzeLuphinera jest na bardzo dobrej drodzeLuphinera jest na bardzo dobrej drodze
Uziel i Tim

Park był spowity przedziwną mlecznobiałą mgłą. Drzewa w parku były niczym odległe czarne kłębowiska. Wszystko co was otaczało miało w sobie dziwną odpychającą groźbę. Co najdziwniejsze przy miejscu zbrodni już nie było nikogo poza odgradzającą wszystko taśmą policyjną. Wiatr poruszał liśćmi pobliskich drzew co sprawiało, że mieliście wrażenie iż całe to miejsce krzyczy i próbuje wykrzyczeć wam to co się tutaj wydarzyło.
Co najdziwniejsze dookoła taśmy policyjnej widoczne było ślady czarnej zakrzepniętej mazi, która sprawiała, że czuliście osłabienie. Trawa w tym miejscu była brązowa i uschnięta jakby coś pozbawiło ją wszelkiego życia.
Krąg Tima zalśnił, choć nie był tak mocny jak wykonał go w pokoju. Tutaj w samym sercu zbrodni przeważała mroczna siła, która przygasała to co mogłeś ujrzeć. Wizja nie dawała nic więcej poza tym co dojrzałeś już wcześniej.
Uziel usłyszał szelest tuż za sobą. Poczuł wpatrujące się w niego ślepia.
Z białej mgły uformowała się bestia wielkości tygrysa. Jej oczy lśniły czerwienią. Wielkie łapy zakończone były ostrymi pazurami.
Wiatr ucichł, nie było słychać nic poza warczeniem bestii, która wyszczerzyła kły.
Czekała na wasz najmniejszy ruch...

Rashiela i Sophiel

Właścicielka zamku uśmiechnęła się i przechyliła głowę w bok.
-Zapraszam zatem za mną. - odpowiedziała i nie czekając na wasze dalsze wypowiedzi zaczęła prowadzić was w głąb zamczyska.
Wnętrze robiło piorunujące wrażenie. Z zewnątrz ruina, tutaj odnowione krużganki, wyczyszczona choć chłodna zimna podłoga i odrestaurowane gobeliny z dziwnymi greckimi symbolami zdobiły ściany korytarza. Brązowowłosa kobieta skręciła w boczny korytarz. Za każdym jej krokiem lampy wiszące na górze przypominające kandelabry same zapalały się oświetlając wam drogę. Mogłyście odetchnąć. Co najdziwniejsze w tym miejscu nie czułyście tego przytłaczającego spojrzenia mgły. Jakby to co na was czekało obawiało się tego miejsca.
Zielonooka miała na sobie prostą suknię skrojoną z zielonego materiału okalającą jej sylwetkę. W kroju przypominała togę. Stanęła przed drzwiami, a te uchyliły się. Na drzwiach wyrzeźbiona była klepsydra.
Kobieta przez całą drogę nie odzywała się tylko pozwalała wam przyglądać się wnętrzu.
-Jeśli chcecie porozmawiać pamiętajcie, że na moim zasadach. -uśmiechnęła się tajemniczo. Czułyście od tego pokoju dziwną magię. - Prawda jest tylko jedna, ale aby ją otrzymać trzeba również zadziałać. Czy będziecie potrafiły dokonać wyboru? Jeśli nie macie odwagi wracajcie i nie wchodźcie za mną. Jeśli jednak zależy wam na tym co robicie - uśmiechnęła się lekko - zapraszam do środka.
Kobieta nie czekała na waszą reakcję tylko przeszła przez framugę do środka. Widziałyście jak siada na kanapie. Na drzwiach wyrzeźbione klepsydry zabłysły i przekręciły się odmierzając czas...

Kirian, Lofiel i Paul

Kierowca otworzył przed wami drzwi.
-Zapraszam do środka - szarmancko podał anielicy dłoń. Odczekał chwilę na reakcję. Wiedział, że może mu odmówić podania dłoni. Gdy oboje wsiedliście do środka mężczyzna zamknął drzwi. Obszedł auto, usiadł przy kierownicy i ruszył pod bar "Anielska dziewica".
Pochylił się i odpalił radio gdzie w tle zaczęła lecieć akurat piosenka System of Down, a tekst średnio was zachwycał "...when angel's deserve to die...".
Sytuacja nie była ani miła, ani przyjemna. Sama muzyka nie polepszała sytuacji, a do tego ta mgła i wrażenie, że pomimo iż jesteście w metalowej puszce coś innego, co nie należy do tego świata obserwuje każdy was krok. Na szczęście ta jakże miła przejażdżka nie trwała długo. Nim skończył się utwór dotarliście pod bar.
-Szef czeka na was wewnątrz. -powiedział mężczyzna i uśmiechnął się do was lekko. -Nie jest złym facetem. Gdyby nie on, nie mielibyśmy z czego żyć. Nikt inny się nami nie zajmował. -dodał wypuszczając z auta anielicę.
Bar wyglądał dokładnie tak samo jak wtedy gdy Lofiel była tu podczas ulewnego deszczu. Jedyne co przyprawiało ją o dodatkowe dreszcze to mgła i błękitne ślepia obserwujące wasze ruchy z boku.

Paul siedział przy barze. Usłyszał zbliżające auto. Eris nie dawała znaków co go irytowało, a jego mała kuzynka nie pojawiła się od wczorajszego wieczora. Nawet nie zadzwoniła. Zastanawiać mogło go jak Eris załatwi obietnicę, którą mu złożyła w zbyt pochopnie wypowiedzianych słowach.
Czekając na wejście gości odezwała się komórka. Sms od Katrin.
"Nie martw się, z Eris nic mi nie grozi. Jedziemy do szpitala załatwić to co Ci obiecała. Będziemy niedługo. Buziaki!". Cała ona i to jej podejście do życia. Zero praktyczności i odpowiedzialności.
Barman postawił przed szefem kawę.
-Będziemy mieli gości? Coś im podać specjalnego szefie? -zapytał się i oczekiwał na Twoją odpowiedź.


We mgle

Ślepia odbierały wszystko co się działo, sprawdzały i szukały wśród istot tego najcenniejszego, szukały strachu i lęków, które podsycały i karmiły się tym co wyrastało z tego. Szukało oaz światła aby kroczek po kroczku, rysa po rysie przesączyć bariery i przebić się do środka aby stłamsić to co dobre. Czas mijał powoli i nie ubłaganie. Mieli czas a wszystkie informacje będą trafiały do pana. Wynagrodzi ich trud świeżym ciepłym mięsem oraz krwią przesiąkniętą strachem... Tylko znajdą to jedno światło zmieszane z mrokiem... Czują ją, jest blisko, bardzo blisko... A jednocześnie jest nieosiągalna.
Mają czas, będą czekać cierpliwie. A kiedy dotrą do niej, nic nie powstrzyma tego co ma nastać... Nawet wybrani aniołowie...

Trzask tuż za Veronicą, warczenie przechodzące w śmiech i skok bestii w kierunku Tima...
Światło kandelabrów gasnące za wami i głos kobiety.
-Pośpieszcie się, jeśli chcecie poznać to co niesie czas!
Migotanie świateł, oraz spadająca dachówka tuż przed Lofiel, która roztrzaskała się w drobny mak raniąc jej nogę ostrym kawałkiem.
Paul poczuł jak coś naciska jego umysł i próbuje podsycić strach oraz najbardziej skryte lęki i tajemnice zamknięte głęboko. Światło zamigotało i przez chwilę panowała ciemność.

ZNAJDZIEMY WASZ LĘK, ZNAJDZIEMY TO CZEGO NAJBARDZIEJ SIĘ OBAWIACIE. A GDY JUŻ ODKRYJEMY TO I ZNAJDZIEMY JĄ NIC NIE BĘDZIECIE WSTANIE ZROBIĆ...

Głos niczym szept rozchodził się we mgle. Ludzie otuleni płaszczami kierowali się do pracy, odczuwali jedynie chłód i niechęć do niczego. Lecz Ci którzy byli aniołami i skazanymi słyszeli dokładnie. Mgła szeptała przekaz, a najgorsze było to, że nie mogli zidentyfikować skąd i od kogo pochodził głos oraz sam mrok...
 
__________________
"Wszyscy mamy swoje anioły, naszych opiekunów. Nie wiemy jaki przybiorą kształt. Jednego dnia mogą być starcem, innego małą dziewczynką. Ale nie dajcie się zwieść pozorom- mogą być groźne jak smok. Jednak nie walczą za nas, przypominają nam tylko, że to nasze zadanie.Każdego kto tworzy własne światy."
Luphinera jest offline  
Stary 22-10-2013, 20:06   #93
 
Kitsu's Avatar
 
Reputacja: 1 Kitsu ma wspaniałą reputacjęKitsu ma wspaniałą reputacjęKitsu ma wspaniałą reputacjęKitsu ma wspaniałą reputacjęKitsu ma wspaniałą reputacjęKitsu ma wspaniałą reputacjęKitsu ma wspaniałą reputacjęKitsu ma wspaniałą reputacjęKitsu ma wspaniałą reputacjęKitsu ma wspaniałą reputacjęKitsu ma wspaniałą reputację
Kei Tio/Rashiela
Sophie/Sophiel


- Nie wiem jak ty Soph, ale ja wchodzę.
Azjatka uśmiechnęła się do towarzyszki i raźno ruszyła za gospodynią.
- Wiesz Damo w Zielonym, że będziemy oczekiwać paru odpowiedzi nawet jeśli rozmowa będzie na twych warunkach. Dla porządku: jak cię tytuować? Jakaś mała własna samolubna megalomania? Następnie dlaczego istota sprawująca wrażenie starszej nawet od nas Hashimalli swobodnie porusza się po Limbo gdzie z czystej grzeczności powinna mieć lożę na dnie Piekła skoro nie przyznaje się do żadnego z poziomów Niebios? No i dlaczego Świątynia nie uznaje cię za zagrożenie i wysyła tak cenne członkinie społeczności jak my na ślepo do twej jaskini.
W głosie mówiącej słychać było autoironię dla swej ważności i tempa w jakim Siódemka przestała być siedmioosobowa.
- Wszystko to ważne. Ale teraz powiedz nam jedno. Dlaczego my dwie? Z całej Świątyni dopuściłaś do siebie dwa Anioły Zniszczenia które dopiero co zostały wyrwane z objęć Raju i zmuszone do ogarnięcia nikczemnej egzystencji zapewnianej przez ten ułomny plan i jego florę?
Sophiel słuchając Rash weszła za nią do pomieszczenia i zaczęła zwiedzać pokój. Przyglądać się meblom, obrazom i wszystkim rzeczom, które się w nim znajdowały. Wyjrzała nawet przez okno starając się ocenić, w której części zamku obecnie się znajdują.
- Nie mamy dużo czasu. Po mieście mieście panoszy się jakieś większe zło i zabija niewinnych ludzi. czy wiesz coś na temat?
Zadawszy pytanie anielica założyła ręce na piersi i stanęła naprzeciwko Pani na Zamku.
Widziałyście pokój i kobietę która tam była. Lecz uśmiech na jej twarzy był dziwny i nie pasujący do tego wszystkiego.
-Wszystko w swoim czasie anielskie dziecko - odpowiedziała, a wy miałyście wrażenie jakby to co mówiła dobiegało do was z daleka. Jedno wysunięcie ręki w stronę kanapy na której siedziała dało wam doświadczyć, że coś tutaj jest nie tak. I to bardzo nie tak. Miejsce w którym miała być kanapa zakrzywiło się i pojawiły się rysy, jak na pękającym szkle. Usłyszałyście trzask. Wszystko dookoła was zapadło się zamieniając się w barwny pejzaż odłamków oraz dźwięk rozpadającego się szkła.
-”Słyszycie mnie?” -usłyszałyście normalny głos kobiety w zieleni. - “Zło próbuje wami manipulować, przedarło się przez moje osłony. Postaram się was wyciągnąć. Tylko musicie mi zaufać….”
- Nic Ci nie jest? - Sophiel starała się pozbierać i zorientować gdzie się znajdują. Głos kobiety dochodził do niej z daleka, nie dało się jednak odgadnąć skąd.
- Nic. Ale zaraz mnie tu Gniew trafi! - głos Rash zamruczał cicho z obietnicą gromu w podkładzie - Prowadź kobieto w zielonym. Przyjęłyśmy twoją gościnę i niech Świątyni wyjdzie bokiem jeśli wysłała nas tu na zatracenie.
- Gdzie my się znajdujemy? - pytanie to było bardziej skierowane do Pani na Zamku, niż do Rash. - Co to za miejsce?
“Wciągnęło was do Limbo. Jesteście między ziemią a piekłem…. Ciotka mnie zabije…” -słyszałyście głos w głowach, a siła, którą zdawała się posiadać stała się nieznacznie silniejsza niż wasza.
“Ja tam nie mogę wejść, ale widzę was. Mogę was stamtąd wyprowadzić, ale możecie mieć gości…”
- Zaraz rozboli mnie głowa. - gdyby fizyczność miała jeszcze znaczenie anielica w tej chwili ściskała by nasadę nosa tuż między oczami świadoma nadciągającej migreny - Pierwszy dzień na tej przeklętej planecie i już udało nam się trafić do Piekła. Prowadź słońce, bo wcale mi się ta wycieczka nie podoba! - odezwała się do co nieco obranej z mocy gospodyni.
- Skoro powiedziała, że nas wyprowadzi to nie pozostaje nam nic innego, jak podążyć za jej wskazówkami, ale będzie nam winna dłuuuuuuugie wyjaśnienia jak już stąd wyjdziemy. - Anielica wyciągnęła swojego Glocka i dla pewności odbezpieczyła go.
Świat był płynny i przezroczysty. Wszystko dookoła was drgało jakby było płynne.
-”Kierujcie się prosto. I nie dotykajcie ścian…. Nie wiem gdzie może was to wciągnąć dalej….:
Możliwości były ograniczone jednak trzeba było grać otrzymaną kartą. - Skoro nie możemy dotykać ścian pozwól że przylepię się do jedynego innego obiektu. - azjatka zwróciła się do towarzyszki i bezceremonialnie wsunęła dłoń pod ramię by iść pod rękę. - Liczę na Ciebie. - Szepnęła jeszcze cichutko partnerce i pozwoliła się prowadzić.
- Wisisz mi za to duże piwo - słowa te skierowane były do dziewczyny z Zamku - a ty wyciągaj swojego gnata. Nie po to tu jesteś, by grać teraz przestraszoną panienkę.
- Soph jesteśmy inkarnacją strachu. Nie wolno zachowywać się brew naturze. - wtuliła twarz w jej ramię - Ale jesteś cieplutka.
“No świetnie. Żadnego z niej pożytku”
Sophiel powoli ruszyła przed siebie. Nie widziała dokładnie ani zarysu ścian, ani dokąd się kieruje. Wszystkie zmysły wyostrzyła do granic możliwości.
 
__________________
Kto kocha, ten czuć powinien i przeczuwać, a kto nie odgadnie serca kobiety, ten go nie wart.
Kitsu jest offline  
Stary 01-11-2013, 11:53   #94
 
Aves's Avatar
 
Reputacja: 1 Aves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie cośAves ma w sobie coś
Uziel / Tim

Veronica oraz Uziel szybko i jednomyślnie chwycili za broń. Kobieta wycelowała a jej anielska jaźń przelała moc pana do pocisków.
- Na ziemię !- Krzyknęła i trzymała na muszce bestię. Veronica czuła jak w jej krwi buzuje, adrenalina. Reakcja obronna ludzkiego organizmu na strach. W głębi serca Veronica czuła też spokój w końcu był z nią jej anioł. Otuchy dodawało tez ciepło bijące od pistoletu. Na zimnej chromowanej powierzchni pojawiły pasma pulsującej energii.

Tim siedząc w transie, usłyszał krzyk. Cichy, ledwie słyszalny. Wizja, nie dająca żadnych odpowiedzi zaczęła się rozmywać. Anioł zaczął "wracać do ciała", Rozejrzał się do okoła.
-Uziel, to Ty krzyczałeś?- Wzrok powędrował za lufą, do miejsca w ktorym stała bestia.

- Na ziemię ! Jest tuż za tobą !- Krzyknęła policjantka i wystrzeliła w kierunku bestii. Pocisk zostawił za sobą, ledwo widoczny ślad aury. Czas jakby stanął w miejscu Kobieta i Uziel patrzyli z niepokojem jak pocisk leci w kierunku głowy medytującego anioła i bestii.
Tim posłuchał rozkazu i padł na ziemię. Miał szczęście, ponieważ kula zniszczyła tylko jego punkową czuprynę pozostawiając w niej dziurę poleciała dalej w kierunku oka tygrysiej bestii.
Kula trafiła jednak zamiast wściekłego ryku zapadła cisza, a Bestia rozmyła się niczym mgła. Nieznośna ciężka cisza trwała parę sekund podczas, których, obłoki mgły znów przyjmowały kształt tygrysa z czerwonymi ślepiami.
Tygrys przeciągnął pazurami po ziemi zostawiając realny ślad w wilgotnej glebie. Ciszę przerwało warknięcie i przybranie pozycji gotowej do skoku.

Veronica widząc to zaklęła i wystrzeliła jeszcze parę razy w zjawę. Ludzkie słabości takie jak strach i szok nie zostały do końca wyeliminowane przez połączenie z aniołem. Policjantka krzyknęła.
- Choć tutaj do mnie ! Nie pozwolę aby pożarło cię to coś. Trzymajmy się razem- Z każdym słowem strzelała rozmywając tygrysią zjawę i dając czas Timowi na dopełznięcie do niej.
Tim leżąc na ziemi i widząc, jak, by w spowolnionym tempie, ulatujące w górę kilka ściętych przez pocisk włosów. Nie czekając na nic innego, ile mógł, przeturlał się po ziemi w kierunku Uzjela. Dopiero przy, nim uniósł głowę i spojrzał w kierunku bestii.
Policjantka strzelała, aż mechaniczne pstryknięcie nie obwieściło początku masakry. Magazynek w pistolecie Veronici był pusty.
 
Aves jest offline  
Stary 11-11-2013, 18:18   #95
 
Luphinera's Avatar
 
Reputacja: 1 Luphinera jest na bardzo dobrej drodzeLuphinera jest na bardzo dobrej drodzeLuphinera jest na bardzo dobrej drodzeLuphinera jest na bardzo dobrej drodzeLuphinera jest na bardzo dobrej drodzeLuphinera jest na bardzo dobrej drodzeLuphinera jest na bardzo dobrej drodzeLuphinera jest na bardzo dobrej drodzeLuphinera jest na bardzo dobrej drodzeLuphinera jest na bardzo dobrej drodzeLuphinera jest na bardzo dobrej drodze
Sofiel i Rashiela

Głos dziewczyny został zagłuszony przez potępieńcze wycie dusz tonących w Styksie, której to widok nagle rozbłysł tuż pod waszymi stopami. Byłyście oddzielone od tego cienką ścianką, jakby zrobioną ze szkła. Każdy wasz krok sprawiał, że na nim pojawiały się drobne pajęczynki. Szkarłatna czerwień wpadała przez okna pałacu tworząc zawiłą plątaninę cienia i światła w tym dziwnym labiryncie. Cierpienie dusz sprawiało wrażenie iż cieniste macki się poruszają są żywe i spragnione ukojenia, jedna z nich zbliżyła się ku wam i spróbowała chwycić was za skraj ubrania. Korytarz wydawał się niemiłosiernie długi skąpany w szkarłatnym krwistym blasku zmieszanym z mrokiem. Na końcu korytarza pojawiła się kobieta w białej greckiej szacie pokazała poparzoną i pokrwawiona dłonią na lewy korytarz po czym znikła pochłonięta przez mrok, który objął w władanie tą część korytarza tylko na chwilę.




Kiedy ciemność się cofnęła oczom aniołów ukazał się przerażający widok obszarpanego i poparzonego ciała.
- Ruszajcie nie macie czasu Limbo łączy się z piekłem...- Słychać było kroki w głębi korytarza. Znów pojawiła się kobieta w białej szacie jednak jej rany nie zagoiły się dalej pokazała na lewy korytarz. Chwilę później stado Cerberów które wyłoniło się z mroku pochłonęło ostatnią część światła jej duszy i skupiło się na innym przysmaku. Anielskiej esencji.
-O nie, nie nie! Musicie uciekać albo spróbować je zabić! –powiedziała spotkana w zamku Skazana. Jej głos rozszedł się echem, a trzy cerbery rzuciły się w waszym kierunku...


Tim i Uziel


Tego żadne z was się nie spodziewało… Nikt nie przypuszczałby, że coś takiego mogło być realne i zadawać rany. Wizja jak na złość nie przychodziła i nie chciała się objawić Timowi. Tygrys węszył i wyszczerzył kły. Nie było czasu na zmienianie magazynku gdyż potwór rzucił się w waszą stronę z pazurami. Mieliście chwilę aby się odsunąć. Bestia zahaczyła o lewe ramię Veroniki pozostawiając na niej szramę po pazurach.
Kobieta odczuła ból, który również odczuł Uziel. Nie lubił takiej brudnej walki i roboty. To nie było przyjemne ani profesjonalne. Krople krwi Veroniki zmieszane z esencją Uziela spadły z dziwnym echem na ziemię. Pojawił się krąg czerwieni, w nim wpisany był półksiężyc który lśnił czerwienią. Tygrys skoczył w waszym kierunku po raz drugi.
W ostatniej chwili udało się napełnić magazynek i wystrzelić. Tygrys ponownie rozmył się i upadł o centymetr od nóg Tima. Po parku przeszedł grzmot a ziemia na której staliście zapadła się pod wami. Czuliście dziwne szarpnięcie i opadaliście w dół.
Wasze ciała stuknęły o coś w dotyku przypominającym szkło. Rozglądając się dookoła widzieliście czerwień, pod wami płynęła rzeka czarna i mroczna. Od niej dochodziły potępieńcze krzyki. Coś było nie tak. Nie widzieliście wyjścia, ale tygrys jedynie wyszczerzył kły z zadowolenia.
-„Witam w moim świecie, ptaszyny!” –chrapliwy o gardłowy głos usłyszeliście oboje w swoich głowach. Z odległej części tego gęstego labiryntu usłyszeliście warczenie jakby wielkiego psa…. Nie wiedzieliście gdzie się obecnie znaleźliście…

Kirian

Kirian szarmancko podał ramię anielicy, która akurat wysiadła z limuzyny, po czym swobodnie ruszył w stronę baru. Byli tu poniekąd pod przymusem, ale nie zamierzał wyglądać na jakkolwiek zestresowanego, czy spiętego. Ot, zwykła wizyta towarzyska, jakieś ploteczki i wymiana pikantnych szczególików.
-Pozwól, że to ja będę z nim rozmawiał - szepnął do ucha anielicy.
Lofiel spojrzała na niego zaskoczona. Dziwiło go jej zachowanie. Nie odpowiedziała nic zatopiona w rozmyślaniach… Już miała odpowiedzieć mu, że ona również ma sprawy do tego skazanego gdy niebo zabarwiło się czerwienią. Oboje mogli poczuć dziwne szarpnięcie. Nie zdążyliście podać sobie dłoni gdy jakaś siła odrzuciła was od siebie. Auto eksplodowało wydając przez chwilę zduszony dźwięk alarmu, po czym po ulicy rozsypały się drobiazgi metalu i szkła. Mężczyzna, który was przywiózł nie miał szczęścia… nie przeżył. Widzieliście jak jego dusza lśni jasno i rozgląda się niepewnie, po czym na jego twarzy odmalowało się przerażenie. Widzieliście jak bar „Anielska dziewica” otacza jakaś bariera. Kiriana i Lofiel oddzieliła czerwona poświata. Po chwili za swoimi plecami usłyszałeś warczenie, czarne ślepia bestii wlepiały w Ciebie ślepia. Bestia skoczyła w Twoim kierunku. Jego pazury zadrapały Twoje ramię, krew spadła na ziemię tworząc lśniący czerwony krąg w którym odbijał się czerwony sierp księżyca. Ziemia zapadła się pod Twoimi stopami. Spadłeś w dół wraz z duszą waszego szofera. Upadłeś na coś szklanego co zatrzeszczało pod naporem ziemi. Nie widziałeś już wejścia, dookoła Ciebie panowała czerwona poświata. Pod stopami widziałeś czarną rzekę, i wyjące dusze. Dusza mężczyzny zaczęła być wciągana i rozrywana przez mikroskopijne dziurki w podłodze na której się znajdowałeś.
Niestety nie miałeś zbyt wiele czasu do namysłu… Zaraz tuż za sobą usłyszałeś warczenie bestii…

Szpital

Elyria leżała na łóżku. Najchętniej sama już by się wypisała. Wszak nie stało jej się na szczęście nic takiego poważnego. Spoglądała w okno na pochmurne niebo. Westchnęła i zamknęła oczy odwracając wzrok i licząc do dziesięciu. To co czasami widziała, pragnęła by oddać komuś. Nie znosiła tego…
Usłyszała otwierające się drzwi, a po skórze przeszedł jej dreszcz. Do pokoju weszła pielęgniarka, wyglądała normalnie, miała krótko przycięte blond włosy. Lecz Ely widziała coś jeszcze, czego nie chciała widzieć….

Park

Kłębowisko bestii zajęło swoje pozycje. Nad nimi stała anielica o czarnych skrzydłach.
-Zaczęło się. Musicie znaleźć tą, która lśni jak gwiazda. Ona jest kluczem do naszej wygranej. –szła przy szeregach swojej armii, pokraczne bestie uderzały w piersi, ryły pazurami po ziemi i warczały dziko. Wszystko przesłaniała ciemność.
-Dzisiaj zdobędziemy kobietę i przekażemy ją w ręce naszego PANA! –krzyki rozniosły się po placu. Anielica uśmiechnęła się zadowolona. –Jutro, ten świat będzie NASZ!
Bestie ruszyły powoli, niespiesznie wyłaniając się z cienia, delektując się smakiem strachu, przerażenia i niedowierzania. Anielica wzniosła się w górę i stąd obserwowała pochód.

 
__________________
"Wszyscy mamy swoje anioły, naszych opiekunów. Nie wiemy jaki przybiorą kształt. Jednego dnia mogą być starcem, innego małą dziewczynką. Ale nie dajcie się zwieść pozorom- mogą być groźne jak smok. Jednak nie walczą za nas, przypominają nam tylko, że to nasze zadanie.Każdego kto tworzy własne światy."
Luphinera jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 23:26.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172