Felipa przyjrzała się zdjęciu z umiarkowanym zainteresowaniem.
- Ya lo comprendo, chcąc nie chcąc też w tym tkwię... Ostatnio twoje życie wisiało na włosku bo jesteś dla mnie ważny, teraz na odwrót, ja mogę być muerto bo tobie zależy na mnie. Znaczy... zależało... Poco importante - zmieszała się odrobinę. - Szantaż zawsze był i będzie doskonałym środkiem perswazji. No te preocupes, to nie twoja wina...
Wstała z łóżka zmagając się ze swoimi trzema walizkami.
- Bien... Nie ma co tracić czasu. Pogrzeb wujka dopiero jutro. Daj mi pół godziny. Wezmę prysznic i się przebiorę. Pójdziemy poimprezować carino. I znajdziemy ci twój Odlot. Mam jeszcze sporo znajomych dealerów, ktoś puści parę z pyska. Czyli... - zostawiła bagaże w pokoju hakera - mam dziś zająć twój pokój, si? A ty... będziesz kimał ze swoją... dziewczyną? - zaryzykowała stwierdzenie bo zżerała ją niewiedza co w zasadzie łączy go z Lexi.
Nie patrzyła mu w oczy krzątając się po ciasnym korytarzu. Wyminęła go, czubkiem buta pchnęła drzwi do łazienki zrzucając z siebie jeansowe szorty i pozostawiając na środku podłogi. Tuż obok wylądował top od bikini.
Odkręciła kurki prysznica.
- Opowiedz jeszcze o wujku. Tam, w samochodzie, coś ważnego pominąłeś. En serio, uważasz, że ktoś go zabił?
Zniknęła w końcu pod strugami parującej wody i zamknęła za sobą mleczne drzwi kabiny. |