Wayland wyglądał, jakby sprawiło mu ulgę, że skończyła to przesłuchanie. Albo, że się odsunęła. Coś się zmieniło, w tym jak się do niej odnosił. Znała się na ludziach tyle, by wiedzieć, że wcale nie przestało mu zależeć. Może nie jako dziewczynie. A może właśnie? Zazdrość ciągle mogła być tam gdzieś w środku.
- Lexi to... - zawahał się na moment - ...koleżanka. Dobra, ale koleżanka. Nawet nie przyjaciółka, trochę nie mój styl - skrzywił się i potrząsnął głową, wstając z łóżka.
Odwrócił wzrok, gdy zaczęła się krzątać i urządzać praktycznie szybki striptiz. Podszedł do okna i gapił się bez sensu w jakiś jeden punkt. Przez dłuższy moment się nie odzywał, nie chcąc krzyczeć, skoro sprawa dotyczyła raczej delikatnego tematu. Odezwał się, gdy usłyszał, że zakręciła kurek z wodą.
- Tak myślę. Wszystko się na siebie nakłada. Pojawił się nowy gang w mieście, nazywają się "Free Souls" i zajmują teren. Ja jestem mało w temacie, ale słyszałem, że zajmują powoli wschodnią część Bronxu. Głównie dzięki kasie. A w wojnie gangów wiadomo jak jest.
Podszedł bliżej łazienki, stając przy drzwiach.
- Z tego co kiedyś z ciekawości sprawdziłem, Wujek Li miał kilka cybernetycznych dodatków. Śmierć naturalna nie przyszłaby ot tak. Ale jednak wyciszono to. Źle to wróży, prawda?