Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-11-2013, 23:18   #16
Lilith
 
Lilith's Avatar
 
Reputacja: 1 Lilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie coś
Esther zatrzymała się, jak wryta tuż przed załomem skalnej ściany, za którym znikała droga, którą podążali. Coś mignęło jej w polu widzenia. Tak, jakby w poprzek ścieżki. Dałaby sobie głowę uciąć (no może nie głowę, ale włosy na pewno), że to była strzała, albo bełt. Tyle, że ani bełty, ani strzały nie furgają sobie tam i sam bez większego celu, niczym ptactwo niebieskie. Logika wskazywała więc, iż gdzieś tu w pobliżu z pewnością musiał przebywać zarówno jakiś cel, jak i celowniczy, co gorsza. I, jakby tu powiedzieć, wolałaby, żeby kolejny taki pocisk nie przelatywał tam w momencie, kiedy akurat ktoś z towarzystwa będzie mijał zakręt. To mogłoby się okazać bardzo niezdrowe i co za tym idzie, mogło też ciut uszczuplić zasoby ludzkie ich niewielkiej ekspedycji.

- Panowie! Ktoś tam pruje z kuszy. Ostrożnie na głowy - ostrzegła tych dość niedawno, jak i tych nieco wcześniej poznanych kompanów. W końcu każdy zasługiwał na szansę, kimkolwiek by nie był. Zdążyła odrobinę przed tym, zanim zza zakrętu dobiegł ich wszystkich cokolwiek nieludzko brzmiący ryk. Zanim jeszcze Śmierdziel zatrzymał kuce, już była przy wozie. Chwyciła kołczan, zarzucając go przez plecy i truchcikiem, na palcach podbiegła do zakrętu.

Kawałek za zakrętem na środku traktu, w pozie kota przyłapanego na zasypywaniu dołka na rabatce z bratkami, stał na przygiętych lekko nogach, nieco sfatygowany, choć rosły jegomość zakuty w pancerz. Tyłem do nadciągających zza winkla podróżników, za to mając naprzeciw siebie piątkę niezbyt przyjemnie nastawionych indywiduów, z których to jedno było niewątpliwie orkiem, a drugie mierzącą do niego z kuszy krewką dziewuchą. Raczej nie wyglądała na obeznaną z manierami panienkę z dobrego domu.
Ciekawe czym się ten“zakuty” tak jej naraził? - pomyślała Esther. Na więcej rozmyślań zabrakło jej czasu. Dziewczę z kuszą zmieniło nagle zdanie i z pancernego przeciwnika zmieniło cel na bogom ducha winnego (a może i nie, no bo niczego w końcu pewna być nie mogła) Eryka. Bryknął, jak młode źrebię uskakując przed bełtem, który ostatecznie zaznaczył mu udo krwawą krechą.

- No, mili państwo! - żachnęła się Esther. - Tak się bawić nie będziemy.
W jednej chwili w dłoniach dziewczyny łuk zagrał puszczoną z uwięzi cięciwą...
 
__________________
"Niebo wisi na włosku. Kto wie czy nie na ostatnim. Kto ma oczy, niech patrzy. Kto ma uszy, niech słucha. Kto ma rozum, niech ucieka" (..?)
Lilith jest offline