Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-11-2013, 21:40   #109
Camillvs
 
Camillvs's Avatar
 
Reputacja: 1 Camillvs nie jest za bardzo znanyCamillvs nie jest za bardzo znanyCamillvs nie jest za bardzo znanyCamillvs nie jest za bardzo znanyCamillvs nie jest za bardzo znanyCamillvs nie jest za bardzo znany
Kenshiro początkowo oburzony atakiem Derrena na sioguna, teraz leżał poważnie osłabiony i połamany w śmiertelnym klinczu na ziemi ubrudzony lepką mieszanką krwi z kurzem.

Odsiecz dla samuraja nadeszła w samą porę, gdy nad znieruchomiałymi sylwetkami spiętymi klinczem umięśnionych ramion i nóg zamkniętych w powyginane, ułamane, obszarpane pancerze wyłonił się złowrogi cień nieumarłego pana Moya.

-Kenshiro, przyjacielu, skończ z nim, pomogę ci-wysyczał pomiot Mrocznej Harmonii mrożąc do kości zamkniętego teraz w okrążeniu Rusty'ego.

Derren walczył o życie szykując się już na najgorsze, Kenshiro zmobilizował jakby ostatnie swoje pokłady witalnych sił, zwinnie jak tygrys obrócił się pod leżącym na nim dowódcy, przygniótł go i... odepchnął się odrzucając swoje ciało w bok, przeturlał się, podniósł z wielkim wysiłkiem używając ławek katedry i ramienia swego mrocznego pana, sioguna kroczącego w cieniu.

Rusty mając chwilę wytchnienia też szykował się do drugiej rundy najwyraźniej niezakończonej walki, rozejrzał się wokół za sprawną bronią palną, oparł się o ławkę niczym bokser łapiący oddech w narożniku ringu.

Pan Moya wyciągnął w stronę Kenshiro obnażone tanto, które przed chwilą samuraj rzucił w Derrena.

-Skończmy z nim- powiedział Moya oddawszy krótkie ostrze swemu nawróconemu samurajowi. Wówczas lewą rękę położył na pochwie swego miecza, prawą wydobył już kawałek ostrza z pochwy...

Wyrzutek z Mishimy przed chwilą otumaniony obietnicami swego dawnego pana, podczas przedłużającej się walki na podłodze z towarzyszem broni powoli wracał do świadomości, choć wciąż dziwne myśli, głosy, obrazy kołatały mu się po głowie. Rzeczywiście, czyż nie był kolejny raz oszukiwany przez kogoś, kto chciał uczynić zeń pionka w swej wielkiej grze? Któż inny mógł być mu najbliższy, jak nie ludzie podobni jemu, marionetki polityków, którzy mogli obiecać tylko brud, krew i łzy...

Kenshiro niespodziewanie naparł lewym bokiem na sioguna impetem swego ciała blokując jego na prawe ramię i cofając katanę do pochwy. Krocząca w cieniu karykatura pana Moya rozkazującym oburzonym tonem wykrzyczała sykliwie-Kenshiro! , przechodząc w rzężący kaszel, gdy samuraj wbił tanto aż po rękojeść w serce zjawy. Nie było mu jednak łatwo samemu plując krwią i mając połamane żebra pokonać nieumarłego Moya.

-Przepraszam, że popełniłem jakiś błąd zabijając cię poprzedni raz, coś poszło nie tak, teraz to naprawię raz na zawsze!-wykrzyczał Kenshiro pełnym furii i szaleństwa głosu przykładając swą twarz do trupiego potępieńczego oblicza sioguna wdychając obrzydliwe wyziewy z jego syczącego plującego czarną mazią wnętrza.

Siogun lewą ręką uchwycił za szyję samuraja ściskając z całych sił, trudno było ponownie zabić potwora ożywionego przez Mroczną Harmonię, choć rana zadana w serce przez jego własną broń niewątpliwie miała być śmiertelna w skutki. Zanim jednak wyzionął ostatni plugawy oddech, miał czas i siłę zabrać ze sobą opadłego z sił, wiotczejącego, osuwającego się razem z nim na ziemię zdrajcę.

Siogun oparł się plecami o kolumnę, lewą ręką dusił Kenshiro, który swoją lewicą starał się uwolnić szyję. Prawica samuraja trzymała jeszcze ledwie tanto wbite w serce zjawy, natomiast prawica zjawy uchwyciwszy prawy nadgarstek zdrajcy starała się wydobyć ostrze z klatki piersiowej. W takim klinczu obie postaci osuwały się ku ziemi, i choć zjawie ugięły się nogi, to samuraj pierwszy opadł na kolana, przed oczami przewinęło mu się całe jego życie, z kącików ust sączyła mu się krew, twarz była już nie blada, a sina, utracił świadomy kontakt z otaczającą go rzeczywistością, z przeraźliwym bólem przenikającym ciało i duszę. Nie było mu już pisane zobaczyć końca konfrontacji w katedrze, jeśli w ogóle cokolwiek miał jeszcze kiedykolwiek ujrzeć w tym życiu...
 
__________________
"Kto jest bezsilny, nie powinien rościć sobie jakichkolwiek praw do suwerenności" Hosokawa Masamoto

Ostatnio edytowane przez Camillvs : 14-11-2013 o 10:13. Powód: poprawa błędów językowych
Camillvs jest offline