Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 13-11-2013, 22:26   #110
Deszatie
Markiz de Szatie
 
Deszatie's Avatar
 
Reputacja: 1 Deszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputacjęDeszatie ma wspaniałą reputację
Sara widząc nacierającego doktora, wstrzymała bezskuteczny ogień. Dostrzegła granat zaczepiony o kły Kritany. Natychmiast skuliła się, chroniąc za masywnym filarem. Czy "Konował" zdąży...?

Mallory wykonał zamaszyste cięcie rozgrzaną klingą CSA 404, ładunek adrenaliny sprawił, że jego siła znacznie wzrosła. Miecz odciął głowę, która z rozwianymi włosami pofrunęła kilka metrów dalej... Braxton nie mógł napawać się tym widokiem, ponieważ Cortez odepchnął go zasłaniając własnym ciałem i bezwładnym kadłubem tworu Legionu. Nie silił się przy tym na delikatność.. niemal wbił doktora w posadzkę. Granat wybuchł ogłuszająco, rozsiewając wokół metalowe ziarno bezlitośnie siekące powietrze i nie tylko... Sporą jego część przyjął na siebie Cervantes...

"Rusty" obserwował samuraja zamkniętego w śmiertelnym uścisku sioguna. Choć ledwo trzymał się na nogach nie chciał kolejnego nieśmiertelnika do upiornej kolekcji... Dopóki była jakaś szansa wyrwie go z piekła...


***


Solonius stanął przed ołtarzem. Po wcześniejszej iluzji nie pozostał żaden ślad. Spoglądał na drużynę, która choć skrwawiona i poturbowana wykazywała jeszcze ochotę do walki. Mallory wyraźnie kulejąc, wspierał poważnie rannego Corteza. Derren, ocaliwszy Kenshiro, stanął na nogi i postąpił kilka kroków w stronę ołtarza. Ktoś inny na jego miejscu zemdlałby z bólu. Sara przyłożyła karabin do oka...

- Nie przyjęliście apostołów do swoich serc... - rzekł rozgniewany kapłan. - W takim razie będę musiał podarować im wasze ciała! Na jego dłonie spłynęła energia z innego wymiaru, a wirujące cienie otoczyły całą sylwetkę. Pociski wystrzelone przez Sarę przepadły w nich jak w bezdennej studni...



Uderzenie falą mrocznej mocy niczym niewidzialny grot przebiło ich pancerze. Pokłady silnej woli nie wystarczały, by się przed nią obronić. Portal rozjątrzył się, posyłając w ich stronę smoliste macki. Zamknęli oczy, by nie spoglądać w otchłań. Nie chcieli zaprosić demonów do swoich ciał i umysłów. Mimo tego czuli, że za chwilę zostaną uformowani na obraz i podobieństwo tych istot... Staną się żywymi wcieleniami Apostołów Zagłady... Mogli się tylko modlić o cud...
- Nathanielu....
Więzy trzymające ich dotąd w uścisku, wyraźnie osłabły. Poczuli czyjąś duchową obecność, która wyzwoliła ich od cierpienia, jednocześnie wlewając nadzieję w serca... Ponownie otworzyli oczy. Portal nadal budził grozę, ale biskup nie koncentrował już swojej uwagi na nich. Wpatrywał się w miejsce gdzie znajdowało się popiersie Kardynała Duranda... Wyraz bezbrzeżnego zdumienia malujący się na jego twarzy zapamiętają do końca życia... Nie tracili czasu by się nad tym zastanawiać, tym bardziej, że chroniąca go siła zanikła...
 

Ostatnio edytowane przez Deszatie : 14-11-2013 o 15:53.
Deszatie jest offline