- Nie podchodź. – ostrzegł Stefan – Nie chcę cię wystraszyć… a ten drań odebrał mi moją twarz.
- Jaką rolę wy obaj w tym wszystkim odgrywacie?
- Ja jestem twoim aniołem stróżem, Anielu. Zaś Mateusz... to Twój diabeł, czy raczej demon, który ma za zadanie kusić cię ziemskimi rozrywkami, byś nie mogła skupić się na rzeczach wzniosłych.
- A może oboje zostawicie mnie w spokoju?
- Twoje przeznaczenie wiąże cię niestety z nami, ale... to już niedługo.
- Po co tu z Tobą jestem? Czego ode mnie oczekujesz?
- Musisz podjąć decyzję - decyzje o losach świata. Jak zagłosujesz, gdy przyjdzie na to czas? Czy zaryzykujesz, by stworzyć piękniejszy świat bez prześladowania słabszych, bez społecznych nacisków, alkoholizmu i ogólnej niesprawiedliwości... czy wybierzesz krótszą drogę i pozwolisz, by wszystko zostało po staremu, a silniejsi wyzyskiwali słabszych. To czas na Twoje przemyślenia.
- Jest nas piątka. Co jeśli każdy będzie miał inną wizję przyszłości?
- Pamietasz Mitologię Grecką? - Stefan odpowiedział pytaniem na pytanie - Tylko, ze wy jesteście o kilka tysięcy lat mądrzejsi.
W sumie nie pamiętała, ale wolała teraz o tym nie dyskutować. Domyśliła się o co mu chodzi.
- Kiedy spotkam się z pozostałymi i przyjdzie czas na podjęcie decyzji?
- Już niedługo. Powiesz mi... co zamierzasz? Wiesz, bardzo chciałbym, żeby to inaczej się potoczyło. Jesteś wspaniałą kobietą. Chciałbym móc cię poznać w innych okolicznościach. - głos Stefana był pełen bólu.
Wkurzało ją to wszystko, tym bardziej, że teraz zrozumiała zaintesresowanie jej osobą ze strony Kossów. A przez chwilę naprawdę czuła się w jakiś sposób wyjątkowa. Uwierzyła że jest świetną nauczycielką i fajną osobą. A to wszystko było tylko iluzją, specjalnie dla niej zbudowaną otoczką.
- Nie podejmę decyzji dopóki nie porozmawiam z innymi. Ale bądź spokojny, to na pewno nie będzie pochopna decyzja.
- Wierzę w Ciebie Anielu. Pamiętaj o tym. - dotarł do niej głos z drugiej strony sali.
Rozejrzała się po sali. Otaczało ją pustka. Taka sama jak ta, która znajdowała się w jej sercu. Powoli to wszystko stawało się dla niej obojętne. Pożegnała się z rodzicami, na tyle na ile mogła. Poza tym nic jej nie trzymało na tym świecie, ani też świata z nią nic nie wiązało. Jeśli większość będzie za zmianą, Aniela nie miała zamiaru się przeciwstawiać. Choć była strasznie ciekawa kim są pozostałe osoby i co one o tym sądzą.
__________________ Courage doesn't always roar. Sometimes courage is the quiet voice at the end of the day saying, "I will try again tomorrow.” - Mary Anne Radmacher |