Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-11-2013, 17:08   #1
MrKroffin
 
MrKroffin's Avatar
 
Reputacja: 1 MrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputację
[DnD 3.5/FR] Z miłości do złota...



Z miłości do złota
PROLOG

„Rybacy wiedzą, że morze jest niebezpieczne, a sztorm straszliwy, jednak nigdy nie traktują tych niebezpieczeństw jako wystarczającego powodu do tego, by pozostać na brzegu.”

Vincent van Gogh

Nad Wrotami pojawiły się chmury. Ciemne, burzowe chmury – jakby zwiastowały światu jakieś niepokojące wydarzenia. Ich skupisko zdawało mieścić się w samym sercu portu. Przez to, ta część miasta sprawiała wrażenie jeszcze bardziej obskurnej niż zwykle, a stojąca na rogu „Portowa” śmierdziała tanim piwem bardziej niż zazwyczaj. Właśnie dobiła „Złota Syrena”, której załoga chętnie zaczęła schodzić na stały ląd i licząc na odpoczynek od częstych ostatnio sztormów, rozpierzchła się po porcie. Wnet pojawiły się i dziwki portowe mające nadzieję na pierwsze zyski.

Wśród tego rozgardiaszu przy stole siedział czarnowłosy mężczyzna, któremu gdzieniegdzie starość doprawiła siwizny. Ogromna broda majestatycznie zakrywała wyraz irytacji powstały na licu wilka morskiego.


Kapitan Szarobrody

Obok kapitana stał wysoki elf o pożółkłej skórze podobnej do pergaminu. Oczy miał wpatrzone w dal, jakby czegoś wypatrywał, ale gałki oczne nie poruszały się ani trochę. Cała twarz starego elfa była nieruchoma, kamienna, a sylwetka mężczyzny sprawiała wrażenie jakby był w głębokiej i postępującej depresji.

Wzburzone morskie fale przelewały się raz po raz przez drewniane molo, na którym stali obaj mężczyźni. Nieopodal nich, zaraz obok trapu prowadzącego na „Aquernicę” wytatuowani od stóp do głów marynarze grali w kości. Potężnie zbudowany łysy mężczyzna chwycił znienacka chuderlawego żeglarza, który zarzucił mu oszustwa i zaczął trząść nim z całych sił. Zauważywszy całe zajście Lathidrill szepnął coś do kapitańskiego ucha. Brodacz odwrócił się i ryknął na podwładnych.

- Hulrik! Odstaw tego pajaca z powrotem na ziemię! – popatrzył na stojące obok nich beczki – Trzeba to wtoczyć na pokład, dalej!

Powrócił do siedzenia na krześle widząc, że zaczynają zbierać się jego kolejni potencjalni pracownicy. Nie zauważył już zapewne obelżywego gestu olbrzymiego człowieka, którego przed chwilą skarcił. Przed stołem zaczęła, jak zawsze w południe, zbierać się spora grupka śmiałków gotowych rękę sobie uciąć za samorodek złota. Problemem kapitana i maga nie był w żadnym wypadku brak chętnych do wyprawy w nieznane. Sprawą gnębiącą ogłoszeniodawców była jakość kandydatów, która nawiasem mówiąc nie należała do najlepszych. Każdego południa odkąd „Aquernica” przybiła do portu przed kapitanem Szarobrodym stawało całe lokalne hultajstwo. Ciężko było wśród person tego pokroju odnaleźć wartościowych górników i ochroniarzy tychże.

Już po kilku chwilach przed kapitanem i magiem stała cała kolejka rozochoconych obietnicami o złocie ludzi i nieludzi. Lathidrill szepnął coś znów do ucha kapitana. Ten tylko przytaknął, pociągnął łyka z butli wypełnionej grogiem i rozpoczął standardową, codzienną procedurę.

 

Ostatnio edytowane przez MrKroffin : 15-11-2013 o 20:54.
MrKroffin jest offline