Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 14-11-2013, 23:00   #19
Lilith
 
Lilith's Avatar
 
Reputacja: 1 Lilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie cośLilith ma w sobie coś
Esther coś tak od początku czuła, że to nie będzie pierwsza lepsza grupka przypadkowych awanturników zebrana do kupy przez lekko zbzikowanego kalekę. To jednak, co się wydarzyło kilka oddechów później, przeszło jej najśmielsze oczekiwania. Smoki, grzmoty, błyskawice, wycia, wrzaski, kolorowe maziaje i cętki wirujące w powietrzu, ataki szału, błyskanie zębami i białkami wywróconych oczu, kolorowe świetlne miecze, hymny i ody do bohaterów, co przeminęli z wiatrem oraz inne cuda-wianki zwaliły się jej na wzrok, słuch, a nawet węch z siłą wodospadu. Węch, bo smród spalonego mięsa aż żołądek wywracał. Po chwili na ziemi legły co najmniej dwa trupy, przy czym jeden w formie kupki popiołu. Dobrze przynajmniej, że pierwsze straty w ludziach dotknęły przeciwników.

Pech chciał, iż jak na razie nie przyczyniła się zbytnio do sukcesów swojej drużyny. Miała nadzieję, że nie spaprze kolejnego strzału i zdoła poprawić swoją nieco nadwyrężoną reputację. Istniała nadzieja, iż nikt w tym piekiełku nie zauważył, że posłała pierwszą strzałę w chmurki. Byle nie kropnąć swojego w tym kłębowisku. Po fakcie mógłby czuć do niej lekki żal. Oczywiście, gdyby jeszcze był w stanie coś odczuwać z jej strzałą w bebechach. Tym razem więc postanowiła włożyć w mierzenie do celu więcej serca. A cel miała od początku mocno sprecyzowany. Eliminacja wrogów wyposażonych w broń dalekiego zasięgu. Magowie wraz ze swoimi sztuczkami odeszli wprawdzie w zaświaty, lecz kusznicy płci obojga nadal byli groźni. Zwłaszcza dziewucha z tym swoim karłowatym duperelstwem na bełty. Trzymała się tak, jak Esther, lekko z dala od największego zamieszania i tylko szukała, kogo by tu zdmuchnąć ze ścieżki.

Trzeba było zacząć działać szybko. Dziewczę i jej kamrat porzucili nagle swoje kusze i dobywszy mieczy wzięli się za Srebrnego. Mężczyzna zajął się nim otwarcie, za to dziewczyna cichaczem zachodziła Wilka od tyłu. Z wyraźnym zamiarem wycięcia mu nerek. Esther nie mogła na to nie zareagować. Napięła cięciwę. Powoli wypuściła oddech i zwolniła uchwyt. Trafiona w bark dziewucha zgięła się wpół, wypuszczając miecz. Esther, już sięgała po kolejną strzałę, by ją unieszkodliwić na dobre, kiedy usłyszała krzyk kapłana.
Żywcem? Jasne... Znowu Argaenowi baby były w głowie. Ten to się nigdy nie zmieni. Gdyby chodziło o kusznika, to by pewnie słowa nie rzekł. Ale… niech mu będzie. Tym razem. Ostatecznie. Po znajomości. Odwróciła się na moment, widząc Doriana niemal frunącego w tył po ciosie ogra, a w tle ognisty podmuch z ust mości Eryka siejący spustoszenie na placu boju nie tylko wśród wrogów, ale zdaje się, że i wśród sprzymierzeńców.

Kusznik czy ork? Ork czy kusznik?
Srebrny Wilk znalazł remedium na dylematy Esther, która nie musiała się już zastanawiać kogo w następnej kolejności wziąć na cel. Na wszelki wypadek wrzasnęła jeszcze do barbarzyńcy, żeby uważał na swoje plecy. Kuszniczka wprawdzie postrzelona, ale ciągle mogła być groźna. Strzała Esther, wzmocniona ładunkiem elektrycznym pomknęła ku większemu celowi. Ogrem lekko wstrząsnęło, kiedy grot zagłębił się w jego piersi, lecz nie wpłynęło to znacząco na ryczącego jak tur kolosa. Następny nieszczęśnik prawie wyleciał w powietrze, trafiony jego topornym, ale precyzyjnie działającym młotem.
Co trzeba zrobić, żeby wreszcie pozbyć się tego przerośniętego bydlaka, zanim wytłucze jej kumpli? Czym go walnąć, żeby zrozumiał, że powinien paść i nie wstać?! Wielkim mieczem! Ogromnym mieczem! Nie miała takiego. Ale Srebrny miał i nie zawahał się go użyć. Ogr trafiony w łeb, spłynął na grunt. Z Esther zeszło powietrze. Nawet nie zauważyła, że wstrzymuje oddech. Dobrze, że nie udusiła się w międzyczasie.

Pozostawała jeszcze kuszniczka. Ta, na której tak zależało Argaenowi. Ubijając ją wyrządziłaby mu świństwo, ale za to przysługę światu.
Tu jednak do wszystkiego wmieszał się złośliwy los w postaci Tasa, pozbawiając Esther możliwości sprawienia sobie i wspomnianemu wcześniej światu odrobiny przyjemności.
 
__________________
"Niebo wisi na włosku. Kto wie czy nie na ostatnim. Kto ma oczy, niech patrzy. Kto ma uszy, niech słucha. Kto ma rozum, niech ucieka" (..?)
Lilith jest offline