| Kolejny dzień rozmów
- Witam, czcigodny Panie - Margeary uśmiecha się, a rumiane policzki aż lśnią w promieniach zachodzącego jesiennego słońca - Jak brzmi werdykt?
- Werdykt? raczej kontr propozycja. Ogólnie jest zgoda, ale pod pewnymi warunkami. Urząd Glorianny będzie podlegał wyborowi i nie będzie dziedziczny. Będzie też rozdział na funkcje kobiece i męskie.
- W razie gdyby wynikła z różnica zdań między Najwyższym septonem i Glorianną, głos decydujący będzie mieć dowódca Nocnej Straży. Rada septonów nalega tez na zachowanie czystości Glorianny - Grey zachował to na koniec.
Margeary słuchała uważnie nie dając po sobie poznać, co myśli o tych kontrpropozycjach. Gdy inkwizytor skończył wpadła w chwilowe zamyślenie.
- Mogłabym przystać na takie propozycje - skinęła głową - Jestem pewna, że nie znajdzie się nikt godzien ze mną konkurować na to stanowisko. Rozdział funkcji… jak rozumiem zgodnie z Siedmioma. Też mi się podoba - westchnęła - No i czystość… jak mam to rozumieć? Czy chodzi o rzeczywiste zachowanie czystości? Czy może po prostu mam nie rodzić dzieci?
- Tar rozdział zgodnie z Siedmioma. A czystość… Glorianna musi być bez skazy i podejrzeń. Glorianna będzie symbolem, a jak za przeproszeniem używać symbolu w sypialni? Wszak nie godzi sie o tym nawet myśleć.
- Tsyk - Margeary westchnęła, nieco niezadowolona - No dobrze, dobrze…nigdy nic za darmo, co?
- Niestety funkcje na świeczniku wymagają poświęceń. Wszak będąc córka tak znamienitego rodu od początku wiedziałaś, że pewne ograniczeni zostaną ci narzucone. choćby i w sprawach małżeństwa. Bycie Glorianną to jeszcze większa odpowiedzialność.
- Chciałbym tez poruszyć sprawę nie związaną z naszymi obecnymi targami. - Grey zmienił temat - doszły nas niepokojące wieści z Muru. Wróg stoi już pod nim i potrzeba Wronom posiłków. Właśnie gromadzimy oddział, którym chcemy wspomóc Mur, ale jest to niewiele, a do tego Bolton blokuje drogę. Czy możemy liczyć na waszą pomoc?
- Wróg pod Murem? Dzicy? - Margeary zastanowiła się i wzruszyła ramionami - I tak idziemy w tamtą stronę by rozprawić się z Boltonowym oblężeniem Ziem Zachodnich. Myślę, choć nie jestem uprawniona do dysponowania wojskiem mojego Ojca, że Wysogród z chęcią wesprze tę inicjatywę.
- Miło mi to słyszeć. Pozwolę sobie skierować dowódcę naszej wyprawy do odpowiedniej osoby u was, by omówili szczegóły.
- Wracając do tematu, trzeba rozesłać wieści o wyborze Glorianny. Tak by nikt nie mógł podważyć wyników wyborów.
- Och, chyba najlepiej byłoby gdyby wiadomość wyszła od samej Wiary…
- Oczywiście, zawiadomimy kogo trzeba. Pozostała jeszcze sprawa sprawowania władzy podczas nieobecności króla. Najlepszym rozwiązaniem jest regencja, gdy prawowity król powróci na tron, władza wróci do niego.
- A kogo obecnie uznajemy za prawowitego władcę - Margeary przechyliła głowę na bok - I kogo uznajemy odpowiednim regentem?
- Obecnie władcą jest Stark, mimo że nieobecny. Obecnie regentem jest najwyższy septon.
- Septon Regentem? Ależ proszę bardzo. Oczywiście ze mną w roli doradczej. Gnębi mnie jednak inna sprawa. A co jeżeli Stark nie zechce powrócić na tron? A co jeżeli zginie gdzieś na Północy? Czy nie lepiej w ogóle zapomnieć o monarchii?
- Obecnie najwyższy sepeton jest regentem, a doradcami rada septonów. Takie jest prawo. Gdy zabraknie monarchy władze sprawuje najwyższy septon do czasu powrotu monarchy. Wierz mi pani rezygnacja z monarchii to krok do zagłady. Słyszałem o zamorskim wynalazku jaką jest demokracja. Już sama nazwa ma jakieś taki demoniczny wydźwięk.
Margeary zaśmiała się.
- Pocieszny z pana filozof, panie Grey. Ale ja raczej myślałam o teokracji, wspartej przez możne rody.
- Pocieszność wynika raczej z niewiedzy niż z filozofii. Teokracja się nie sprawdzi, zawsze będzie ktoś kto uzna, iż on lepiej posiadł zrozumienie boskch intencji. Stąd tylko krok do wojen, a wojny religijne są zajadlejsze i bardziej niszczące niż wszystko co do tej pory spotkało Westeros. Jak wiesz pani, wojny zazwyczaj toczy się po o coś, pieniądze i władzę, jeśli to potrafisz dostać bez wojny, to nie będziesz marnować sił na wojowanie. Ale jeśli religia jest powodem wojny to koszty nie grają roli.
- Może wydać się dziwnym, że Inkwizytor nie chce dominacji religii na świecie. Wszyscy już zapomnieli po co została powołana Inkwizycja. Nie mamy wyciąć w pień innowierców, lecz stać na straży państwa by nie uległo ono całkowitej zagładzie. To, że przez pewien czas dobro państwa i przytarcie rogów innowiercom szło w parze to zwykły przypadek.
Margeary słuchała z uwagą. Nie była jedynie ambitną dziewczynką. Potrafiła też się uczyć, co chyba było jej najgroźniejszą cechą.
- Masz rację, braciszku Grey - odparła - Regencja zdaje się najefektywniejszą formą rządów, którą mogliśmy wybrać.
Greyowi zdawało się, że odrobinę za szybko przyznała mu rację.
- Doprawdy? a skąd takie wnioski?
- Och… przecież sam mnie przed chwilą przekonałeś, że wszystkie inne możliwości niosą ze sobą ogromne problemy. Natomiast regencja? Cóż… jest bardzo stabilną formą sprawowania rządów i zgodną z obecnym prawem, czy zwyczajem.
- Bardziej interesuje mnie ta szybkość zmiany decyzji.
Obruszyła się.
- Ależ, ja mam umysł otwarty i chłonny. Boli mnie, że wątpisz w moje zdolności do pojmowania tak składnie wyłożonych prawd i przyjmowania argumentów, Panie Grey.
Grey ani przez moment nie wierzył w odpowiedź.
- Dobrze wiec. Czy mamy wszytko omówione? Dajmy sobie jeden dzień na przemyślenie i potem jeśli nic nowego nie będziemy mieli do omówienia moi jurysci prześlą projekty wszelakich koniecznych pism.
- Oczywiście, gdy tylko podpiszemy cyrograf zaopatrzenie i wszelka pomoc zostaną wpuszczone do Przystani. Ja i mój dwór zajmiemy Czerwoną Cytadelę? A… co z Cersei?
- Przykro mi, ale Cytadela chwilowo jest niedyspozycyjna. Jej status musi przedyskutować Rada septonów.
- Cersei zaś przebywa w miejscu odosobnienia - wyjaśnił obszernie Grey. - Yhm - Margeary odpowiedziała uśmiechem. Grey był już w stanie zorientować się w jej mimice i dostrzegł znaki świadczące o całkowitym braku szczerości - Dobrze więc… Muszę jednak nalegać na odpowiednie dla mego stanu i znaczenia lokum. I chciałabym spotkać się z byłą królową.
- Myslę pani, że lepszym pomysłem, zwłaszcza wizerunkowo będzie zamieszkanie przec ciebie wraz ze świta w klasztorze. Oczywiście nie będziesz podlegać jego regule ale dobrze by było, byś z grzeczności respektowała co bardziej rzucające się w oczy nakazy.
Margeary westchnęła i z niechęcią skinęła głową.
- W klasztorze!? Nie macie czegoś mniej… klasztornego?
- Niestety sytuacja wymaga poswięceń. Bez obaw pani, osobiście zasugeruję przeoryszy przydzielenie ci największej celi. Rzecz jasna nikt nie będzie obstawał przy zachowaniu oryginalengo umeblowania.
- Więc kiedy będę się mogła spotkać z Cersei?
- W tej chwili nie jest to możliwe. Mogę zapytać o cel tego spotkania?
- Chciałabym z nią po prostu porozmawiać… może przekonać ją, że jeszcze nie jest za późno by odpokutować za ciężkie grzechy.
- Bez obaw, pokutuje cały czas, a ma wiele do odpokutowania.
- Cóż, jako Glorianna i tak sobie z nią porozmawiam… Chciałam tylko być miła i zapytać uprzednio o zgodę - zaśmiała się Margeary - Dobrze, że nie mogę tobą rozporządzać Josefie Grey, bo wiedz, że z chęcią wysłałabym cię na Mur.
- Dziękuje za wspaniałomyślność, wiele osób zadowoliło by się skrytobójczą próbą. - zamilkł na chwilę - I wiele osób tak robi - pozostawił wnioski do wyciągnięciaTyrellównie.
- Chciałem zwrócić uwagę, że Inkwizycja i jej sprawy mieszczą się poza obowiązkami Glorianny.
- Och, czyżby Królowa była sprawą Inkwizycji? Czy może jedynie przebywa pod jej ochroną?
- To też, są sprawy w które mogła być zamieszana, pomijając już jej kazirodcze ekscesy. Hmm, a wymiar sprawidliwości znajduje się w męskiej strefie wpływów…
- Och, myślę że Najwyższy Septon nie odmówi mi krótkiej wizyty. Może nakłonię ją do przyjęcia pokuty - zachichotała.
- Jak już mówiłem, z jej pokuta sami sobie damy radę.
- Zobaczymy, mój drogi. Zobaczymy.
- Oczywiście moja droga - Grey uśmiechnął się lekko. |