Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-11-2013, 13:15   #5
Zormar
 
Zormar's Avatar
 
Reputacja: 1 Zormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputację
Makados w skupieniu przyglądał się hałaśliwej dziatwie ludu, która zebrała się w porcie, co było oczywiste przy tym, że płacono w złocie i to w wygórowanej liczbie. ~Muszę być dyskretny, od tego wszystko zależy.~ Przypomniał sobie w myślach, gdyż niedługo będzie jego kolej do rozmowy kwalifikacyjnej na statek. Twarz mężczyzny była częściowo skryta pod kapturem jego czarnej szaty, czy też jak kto woli odzienia wierzchniego. Gdyby nie to, iż ze zbliżaniem się do stołu kapitana, wykonywał kilka kroków, czy też rozglądał się dookoła, to czasem ktoś mógł by go wziąć za jakiś czarny posąg. Na plecach widniała zaś drewniana tarcza z żelaznymi okuciami po bokach. Wyglądała ona na dość nową i niezbyt naruszoną, a może po prostu Makados był tak zręcznym wojownikiem, że nikt nie zdążył jej uszkodzić? Choć równie dobrze mogło to świadczyć o dopiero zakupionym ekwipunku.




Wreszcie przyszła jego kolej i Makados podszedł spokojnym krokiem do stołu, za którym siedział Szarobrody.
-Przychodzę w sprawie ogłoszenia, a dokładniej tej części dotyczącej najemników.- Powiedział, po czym czekał na reakcję kapitana.
Szarobrody podniósł wzrok na zakapturzonego człowieka. Wymienił spojrzenia z magiem, po czym wytarł usta o rękaw i rzekł.
-Jak na ciebie wołają?
-Makados.- Odpowiedział krótko patrząc w oczy kapitana, a na ułamek sekundy przerzucił wzrok na maga, po czym powrócił do Szarobrodego, a oczy miał spokojne i pewne.
Lathidrill zauważywszy wzrok kapłana zaczął wpatrywać się weń bezczelnie i bez większego skrępowania. Jego żółte oczy zdawały się przeszywać na wylot postać Makadosa.
-Więc… -odezwał się kapitan. -W czym się specjalizujesz, hę?
-Jeśli chodzi o walkę, a o nią zapewne chodzi, to preferuję zwarcie - ruchem ręki odsłonił nadziak przy pasie. - choć na większe odległości sprawdzam się równie dobrze. Chcą panowie wiedzieć coś jeszcze?- Zakończył pytaniem Makados.
-Mnie też ta rozmowa nie sprawia przyjemności, chłopcze - mruknął. -Powiedz mi jeszcze tylko, czy rzygasz podczas sztormu i dlaczego niby powinienem cię przyjąć na statek.
-Jeśli dobrze znam swój żołądek, a zapewne tak jest, to wspomnianej przypadłości być nie powinno. Natomiast jeśli zaś chodzi o powody, dla których byłbym przydatny, to mam trochę doświadczenia z osobnikami parającymi się magią. Dochodzi do tego również to, iż nie widzę tutaj zbyt wielu osobników, którzy potrafili by konkretniej utrzymać miecz, a o dobrym władaniu przy tym tarczą nie wspominając. Na koniec dodam, iż los obdarzył mnie pewnymi zdolnościami, które pozwalają mi w pewnym stopniu wyleczyć rany swoje, jak i ewentualnych towarzyszy.- Wygłosił krótki monolog, po czym w skupieniu czekał na deklarację kapitana Szarobrodego oraz Lathidrilla.
Gdy wyrzekł słowa o leczeniu ran mag zaczął szeptać coś pod nosem. Makados poczuł lekkie mrowienie w karku, które potrwało ledwie kilka chwil. Szarobrody spojrzał na niego, jakby z wyrzutem i dodał.
-Masz rację, chłopcze. - zmierzył go jeszcze przez moment wzrokiem, rzucił spojrzenie Lathidrillowi, który wyszeptał mu kilka słów do ucha. - Witamy na Aquernice. Właź na pokład.




Po otrzymaniu miejsca na pokładzie Makados ruszył swoim dość żwawym, ale też nie śpiesznym krokiem w kierunku trapu, który z kolei prowadził na pokład okazałego statku. ~Założę się, że rzucił na mnie jakiś czar, najprawdopodobniej było to coś z rodzaju tych rozpoznawczych, muszę jeszcze bardziej mieć na baczności, gdy ten będzie w pobliżu, któż wie, co jeszcze będzie chciał zrobić.~ Myślał intensywnie, podczas, gdy zatrzymał się w połowie trapu i wpatrywał się w maga. ~Trzeba na niego uważać.~ Dodał na koniec swych rozważań, po czym wszedł na Aquernice.
 
Zormar jest offline