Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-11-2013, 16:48   #6
Ulli
Konto usunięte
 
Ulli's Avatar
 
Reputacja: 1 Ulli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputację
Marduk stał ze spuszczoną głową i zaciętą miną przed biurkiem za którym siedział dostojny złotowłosy elf. Złotowłosy mierzył rozmówcę surowym, nieznoszącym sprzeciwu spojrzeniem. Był w końcu dziekanem Kolegium Taumaturgii i przywykł do rozkazywania

-Twoja postawa Marduku Fallethrinie stoi w sprzeczności z regulaminem studiów i zdrowym rozsądkiem. Minęło dziesięć lat odkąd jesteś z nami, najwyższy czas byś podjął specjalizację.

Młody elf podniósł głowę i otworzył usta chcąc coś powiedzieć. Złotowłosy uniósł dłoń każąc mu być cicho.

-Nie będziesz mówił więcej tych głupot Marduku. Wszechstronność to... wszechstronność tamto... Znam twoją śpiewkę. Jako Telemdil Illutavar dziekan Kolegium Taumaturgi mówię ci młodzieńcze, że to głupoty. Zaufaj mi, Mam prawie czterysta lat i całe życie param się magią. Mistrzostwo osiąga się ciężką pracą i wąską specjalizacją. Inaczej w niczym tak naprawdę nie będziesz dobry. Teraz odejdź i dobrze przemyśl to co ci powiedziałem. Masz na to dwa dni po których chcę usłyszeć twój wybór. Inaczej nie masz czego szukać na naszej uczelni. Żegnam studencie.

Młody elf odwrócił się i wyszedł bez słowa. Odetchnął głęboko dopiero gdy znalazł się na zewnątrz. Znalazłszy się przed budynkiem wyciągnął rękę i krzyknął „Szpon!”. Dorodny jastrząb siedzący na rynnie budynku uniwersytetu sfrunął i usiadł na zabezpieczonej rękawicą ręce.
- Dobry stary Szpon- powiedział do swojego ptasiego chowańca, głaszcząc go delikatnie po piersi- Co oni wiedzą. Może i parają się magią dłużej niż ja, ale wszystkich rozumów nie pozjadali. Nie pozostaje nam nic innego jak udowodnić im, że się mylą. Jeszcze dziś wyruszamy w drogę.

Poszedł bezpośrednio do domu. Pakowanie nie zajęło mu dużo czasu. Na szczęście rodziców o tej porze nie było. Obydwoje pracowali do późna w sklepie z artykułami magicznymi. Napisał na kawałku pergaminu kilka zdań o tym, że ich bardzo kocha, że poleca ich opiece bogów i że musi pójść własną drogą po czym opuścił rodzinne domostwo. Za parę srebrników kupił sobie miejsce na wozie zmierzającym na zachód.

Tak podróżując dotarł po kilku przesiadkach na wybrzeże. Droga upłynęła bez większych przygód, ale była dosyć męcząca. Sporo też kosztowała młodego adepta magii. Dlatego też zaraz po dotarciu na miejsce zaczął się rozglądać za jakąś pracą. Tak trafił na ogłoszenie Kapitana Szarobrodego.

***
Wysoki elf z włosami do ramion zaplecionymi w dwa krótkie warkocze czekał wraz z innymi na swoją kolej. Przez plecy miał przerzuconą lekką kuszę a do pasa przypasany miecz. Zapachy, które dochodziły do jego nozdrzy i towarzystwo dalekie były od jego oczekiwań, ale wrodzona duma nie pozwalała mu tego okazać. Jego twarz miała nieporuszony wyraz, gdy wreszcie przyszła jego kolej. Podszedł do stołu za którym siedział Szarobrody i nisko się ukłonił.
- Marduk Fallethrin Panie. Podobno szukacie chętnych na jakiś rejs. Jestem pewny, że się wam przydam. Jestem młodym magiem z Silverymoon.
Elf wyprostował się i powiódł, zdawać by się mogło, znudzonym spojrzeniem od kapitana do elfiego maga, który stał przy nim.
-Mag? - warknął kapitan. - Ano możesz się czasem przydać, ale wiesz, że to nie przelewki, prawda? Na morzu nie ma miejsca na uczone dysputy i mędrkowe pieprzenie. - w tym momencie Lathidrill zaczął mruczeć pod nosem jakieś słowa, a Marduk odczuł lekkie mrowienie w karku, które lada moment ustało. - Jeśli należysz do tych delikatnych, wywyższających się magików to u mnie miejsca nie znajdziesz na okręcie, zrozumiał?
Marduk lekko zmrużył oczy i kiwał tylko głową gdy przemawiał kapitan. Rzucił okiem na elfa, który stał za plecami kapitana. Trudno było ocenić co sobie w tym czasie myślał, w końcu przemówił.
- Zapewniam Panie, że nie będzie ze mną problemów. Ja raczej niewiele mówię. Wolę działanie, więc mędrkowania z mojej strony nie będzie. Są pewne rzeczy których chciałbym się dowiedzieć zanim wyruszymy. Jeśli zostanę przyjęty to chciałbym wiedzieć, czy gwarantujecie jakieś wynagrodzenie za tę ekspedycję, czy też nasz zarobek będzie wyłącznie z tego co znajdziemy na miejscu? Z czystej ciekawości jeszcze zapytam gdzie mniej więcej jest to opływające w bogactwa miejsce, gdzie się wybieramy?
Nerwowym ruchem pogładził włosy. Nie wiedział czy zadane pytania nie rozgniewają kapitana i czy w ogóle dostanie na nie odpowiedź.
Szarobrody głośno wypuścił powietrze z nozdrzy, zaś mag zauważywszy to położył mu deliktanie dłoń na ramieniu. -Zdawał się wpatrywać gdzieś ponad ramię Marduka.
-Powiedz mi, dlaczego powinienem udzielać ci takich informacji? - zirytował się kapitan, ale ręka elfa wydawała się działać na niego kojąco. - Czy nie sądzisz, elfie, że gdybym to teraz wygadał zostałbym co najwyżej z satysfakcją z odkrycia tej wyspy? Może taki cwany jesteś, że sądziłeś, iż powiem ci gdzie są skarby? Wynagrodzenia stałego nie ma. Złoto rozdzielać będę co jakiś czas zależnie od wyników i zaangażowania. Przypominam, że nie zbieram bandy hultajów, co rozgrabią całe złoto, tylko normalnych, pracowitych osób, które interesuje spory zarobek za sumiennie wykonaną robotę. - Lathidrill szepnął coś do kapitańskiego ucha. - W jakiej magii się specjalizujesz, elfie? - zapytał Szarobrody.
Marduk skłonił lekko głowę gdy Szarobrody składał wyjaśnienia. Znowu trudno było ocenić, czy odpowiedzi go zadowalają, czy wprost przeciwnie. Ożywił się dopiero gdy padło pytanie o szkołę magii. Przez twarz elfiego maga przebiegł lekki uśmiech.
- Nie specjalizuję się Kapitanie w żadnej szkole magii. Próbowano na mnie wymóc specjalizację, ale ja wybrałem niczym nie ograniczoną uniwersalność-Mówiąc to pomagał sobie delikatnymi gestami dłoni, jakby chciał nadać większej wagi swoim wyjaśnieniom -Wybrałem uniwersalność i wolność zamiast dusznych murów kolegiów magii w Silverymoon z ich ograniczonym myśleniem. Mam nadzieję, że spotka się to ze zrozumieniem twoim Panie i twojego doradcy- Wypowiedziawszy to złączył dłonie na wysokości piersi w geście przypominającym modlitwę i skłonił się w głębokim ukłonie w stronę Lathidrilla.
Stojący wcześniej sztywno elf w końcu uczynił jakiś ruch. Delikatnie skłonił głowę, nadal jednak wpatrując się nie w Marduka, ale powyżej niego.
-Pan Lathidrill nie jest moim doradcą, a wspólnikiem i zwracanie się do niego jest wysoce niestosowne. Ja jestem jego ustami, rozumiesz? Ale skąd miałeś wiedzieć. Jednak zapamiętaj to sobie. Nie znam się na arkanach magii, ale... - przerwał słysząc w uszach szept wspólnika. - Ale pan Lathidrill za tobą poświadczył, elfie. - jeszcze raz uważnie spojrzał na Marduka i powiedział cicho. - Witam cię na Aquernice.


Marduk wszedł na statek w zdecydowanie dobrym humorze. Chwilę wcześniej wyciągnął dłoń i przywołał Szpona, który czekał na swego pana na jednym z pali nabrzeża.
-Płyniemy ptaszku- powiedział pieszczotliwie do swego chowańca-Lubisz otwarte przestrzenie, więc powinno ci się spodobać.
Wyjął z mieszka przy pasie sztukę mięsa i podał ją jastrzębiowi do zjedzenia. Uśmiechnął się widząc jak ptak z apetytem się pożywia.
 

Ostatnio edytowane przez Ulli : 15-11-2013 o 20:45.
Ulli jest offline