Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-11-2013, 10:26   #164
woltron
 
woltron's Avatar
 
Reputacja: 1 woltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumnywoltron ma z czego być dumny
Erland przyglądał się walczącym Hwarenowi i Urregowi z niedowierzaniem i rosnąca wściekłością. W końcu nie wytrzymał, podniósł się i ryknął na obu w wspólnej mowie:
- Wystarczy!!!

Odpowiedziały mu dwa wściekłe sapnięcia. Dwie pary przekrwionych z wściekłości, zmrużonych jak ślepia atakujących wilków oczu obróciły się w stronę kapłana. Piersi wojowników unosiły się w ciężkich oddechach. Pięści poszły w ruch, ze wzmożoną siłą, po tej krótkiej przerwie na odpoczynek i wysłuchanie, czy Erland nie powie czegoś, co może być wolą bogów…

Pięść Hwarhena nagle wystrzeliła w przód i zderzyła się z gębą Rorka. Urreq bluznął fontanną krwi z ust i oddał z rozmachem. Znowu zamarli, popatrując na Erlanda w oczekiwaniu.

- Bezużyteczne mięso! Może od razu rzucie się do rzeki. Przynajmniej nie będę musiał was pouczać.
- Lepiej wyjaśnić od razu, niż dusić w sobie jak śmierdzący pierd - oznajmił pogodnie Hwarhen.
- Lepiej użyć raz w życiu rozumu by wiedzieć kiedy jest czas na wyjaśnianie takich pierdów i w jakim towarzystwie. Chcecie walczyć, poczekajcie trochę a będziecie mieć aż za dużo okazji.
Hwarhen wzruszył ramionami. Urreq gapił się tępo. Rozmowa toczyła się w języku dla niego obcym, nie wyrozumiał biedak ani słowa.
- Bogowie chcieli, by my się potłukli - Bez Żony wskazał na odległy wylot drogi. - To i się trochę potłukli. O co ten rwetes? Czy ty aby nie dołączyłeś do Wegetusa? No wiesz, Erland… tego wariata, co żyje u Harlene’ów. Tego, co twierdzi, że powinniśmy jeść tylko szczawik i dziką marchew, bo żarcie mięsa burzy krew i myśli.
- Grozi nam wojna Hwarhenie i jesteśmy ścigani. Nie potrzebuję połamanych palców, wybitych zębów i innych przyjemności.
Młodszy Crowl wytrzeszczył oczy ze zdumienia i potarł dłonią kiełkującą nową brodę.
- A bo to nam pierwszyzna, takie przyjemności? A bo to wojna, klanowa czy z inszymi, pierwszy raz się nam przydarza? My nie prawiczki w tych zapasach, Erlandzie - zamilkł, by dodać po skagosku: - Co cię ugryzło?*
- Nie wiesz czym jest gniew naszego Boga. Nie stałeś wśród trupów jego najbliższych błagając o życie twojej mlecznej siostry. Myślisz Hwarhenie, że co spotka klan Crowl, jeżeli Mourad przegra? Kto zostanie oskarżony o zdradę. Sądzisz, że inne klany nie skorzystają z zaproszenia? Jeżeli sądzisz, że czeka cię zwykła wojna klanowa to jesteś naiwny. Cokolwiek się wydarzy odmieni Skagos na zawsze - odpowiedział również po Skagosku.

Hwarhen nie odezwał się więcej. Jednak każdy mógł dostrzec, że oblicze brata mlecznego Skagijki z kurhanu, dotąd pogodne, zasnuły ołowiane chmury. Z oczu Bez Żony wyglądała już tylko powaga.

- A ty pilnuj Alysy skoroś przysiągł jej bronić - powiedział do Urrega, po czym zwrócił się do Wron we wspólnej mowie - Przedstawienie skończone, zajmijcie się własnymi sprawami.

- Ale co to było? - chciał wiedzieć Urreq. - Słyszałem głosy! - zaparł się i walnął pięścią w pierś, by podkreślić wagę swych słów i ich prawdziwość wielką.*
- Powiedziałem by się zajęli swoimi sprawami. Tylko i aż tyle.
Rork wykrzywił się niemiło.
- Tam - wskazał na wylot drogi - co to było tam?! - ostatnie słowo było krzykiem, zdradzającym nie tylko gniew, ale i coś gorszego. Bezradność i bezsilność, jakie rodzą się z niezrozumienia i niewiedzy.
- Demony Urregu. Demony ukryte w każdym nas. Twoja pani powiedziałaby, że trucizna… ale ja wierzę, że to coś więcej. W każdym z nas jest zło, zło które ujawnia się na tej drodze. Nie wiem co na niej słyszałeś lub widziałeś, ale mogę ci zdradzić, że ja widziałem córkę Niedźwiedzia. Tak piękną jak w wiosenne noce, gdy swym śpiewałem rozpraszała smutki Crowlów. Chciała bym ją pomścił, bym zabił przeklętego Iorwetha. Spotkałem też Moruad Magnar, która powiedziała mi, że każdy Skagos szanuje swoją krew. Zatem Urregu czy powinienem rzucić się do Iorwetha i dobić go? Nawet dla starca nie powinno być to problemem?

Urreg nic nie odpowiedział, czy to nie wiedząc co odpowiedzieć, czy też nie chcąc urazić kapłana.

***

Nowo przybyły okazał się równie dobry w sztuce dyplomaci co Kamyk i postanowił na dzień dobry obrazić Erlanda. Przy okazji Snow, kolejny raz, udowodnił, że mianowanie go dowódcą jego grupy było błędem Pająka. Nie nadawał się do tego, nie był ani charyzmatyczny, ani nie próbował zjednać sobie grupy. Nie miał też żadnego planu, nie potrafił w żaden sposób przejąć inicjatywy. Właściwie to wyglądał na kogoś kto został wpakowany po uszy w gówno i zamiast z niego wyjść to próbuje sprawdzić jak głęboko jest dno. "Rób co chcesz" stwierdził Erland, ale z jego ust:
- Jeżeli próbujesz mnie obrazić to musisz się postarać bardziej - odparł Erland. - A i tak nie pobijesz mistrza Kamyka. Poza tym... tak jak nie mam czasu zajmować się dwoma skagoskimi kogucikami, tak nie mam czasu i chęci uczyć cię manier. A teraz, skoro nie macie nic ciekawego do powiedzenia, pozwólcie, że zastanowię się co może planować Agneta Harlen. I co do tego wszystkiego ma Skadna.

Erlandowi brakowało powietrza i czuł się źle, ale wiedział, że musi zebrać myśli, że musi zapytać się o dalszą drogę, musi znaleźć to co mu uciekało. Liczył, że spotka Skadnę raz jeszcze, że będzie mógł zadać jej kilka pytań i uzyskać odpowiedzi.

Odszukał najstarsze drzewo w okolicy i ukląkł przed nim. Wyrysował okrąg i naniósł nań stare runy, mowę pierwszych ludzi. A potem zaczął się modlić, wprowadzając się w głęboki trans. Świat przestał się liczyć, dyskusja toczona przez Wrony przestała się liczyć, było tylko tu i teraz. A potem nadeszła wizja.

Pierwszy przez szepty przebił się wściekły głos, warczący jak wilk:
- ... odebrać, co nam ukradziono!
Wszedł z nim w dialog zgryźliwy głos starej kobiety:
- Ukradziono, podarowano, a może sprzedano... to było wieki temu! Kogo to dziś obchodzi?
- To należy do nas!
- To należy do Straży!

Setki głosów zmieszały się we wrzaskliwym sporze, który narastał i narastał, coraz częściej mieszał się ze szczękiem oręża, aż utonął w bitewnym zgiełku. Gdy Erland już myślał, że uszy mu eksplodują, od krzyku, brzęku, kwiku koni i jęków konających, wszystko ścięła mroźna cisza zimowej nocy.

- Powiedz ognistej głowie, że przyjęliśmy dar – rzekło do niego nagle drzewo głosem bez emocji, bez płci i bez wieku. - Krew za krew. Ale życie za życie.

Głos płynął gdzieś spomiędzy liści. Rozpaliły się tam na jedno mgnienie oczy zielone jak ułomki amazonitu, by zaraz przygasnąć. Uszu Erlanda dobiegł jeszcze szelest, a potem zaległa cisza. Nic więcej się nie stało; tylko serce ukuło Erlanda, gdy zdał sobie sprawę, że to co miała Agneta Harlene mogło zadecydować o losach Moruad, Wron i dzikich.

***

Mina Erlanda robiła się coraz bardziej marsowa, gdy Hwarhen opowiadał co się działo, gdy kapłan modlił się do starych bogów. Siedzieli na uboczu przy niewielkim ognisku, które rozpalił młodszy z Crowlów. Skoro ich zdanie, rada, prośby i groźby by jednak ciągnąć byłego wodza Harlene na Długi Kurhan nie zostały wysłuchany, podobnie zresztą jak prośba Erlanda by się nie rozdzielać, bo nic dobrego z tego nie mogło wyniknąć, nie było sensu udawać, że obie grupy mają wspólne interesy. O ile potrafił, przynajmniej częściowo, zrozumieć pobudki którymi kierowała się Alysa, o tyle uporu Snow'a by nie liczyć ich głosu zrozumieć już nie potrafił. Nie było więc sensu udawać, że łączy ich coś więcej niż kierunek jazdy, wiedza o potwornym mordzie we Wschodniej Strażnicy. Może jeszcze troskę o to by córka Pająka dojechała na Kurhan łączyła obie strony. Poza tym była przepaść.

- Idź i powiedz Ognistogłowemu, że jego dar został przyjęty przez Dzieci Lasu. Niech jednak pamięta te słowa "krew za krew. Albo życie za życie".

Gdy młodszy Crowl znikł w cieniu, Erland wyjął torbę i przystąpił do realizacji swojego planu.
 
__________________
"Co do Regulaminów nie ma o czym dyskutować" - Bielon przystający na warunki Obsługi dotyczące jego powrotu na forum po rocznym banie i warunki przyłączenia Bissel do LI.

Ostatnio edytowane przez woltron : 17-11-2013 o 00:45. Powód: likwidacja "*"
woltron jest offline