Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-11-2013, 14:55   #451
Almena
 
Almena's Avatar
 
Reputacja: 1 Almena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputacjęAlmena ma wspaniałą reputację
Dirith, Kiti;
Po przebudzeniu się smoka sytuacja stosunkowo szybko wymknęła się spod kontroli. Wyjątkowo szybko. Na szczęście elficka strzała odwróciła uwag smoka i kierunek strumienia ognia, dając Dirithowi szansę na wydostanie się spomiędzy szponów smoka. Utorował sobie drogę z pomocą broni, ale już wtedy zauważył niepokojący szczegół – smok w ogóle nie reagował na zadawane mu rany. Które zresztą, zamiast krwawić, zaczęły parować fioletową mgiełką. Kiedy smok ział jeszcze ogniem w kierunku skąd przybyła strzała, Dirith był już na nogach. Nie mieliście pojęcia, czy pan elf nie był już wówczas panem kupką popiołu. Smok zakończył atak gniewu, strumień ognia przestał zalewać wrzątkiem powietrze i rozświetlać grotę krwawą poświatą, zapadły znów ciemności. Dirith wykorzystał moment na atak w samo centrum problemu. Wróg który cię nie widzi, nie może cię zaatakować tak skutecznie, jakby tego chciał. Szarża na paszczę pełną ostrych zębów była samobójstwem podczas gdy spomiędzy kłów huczał strumień ognia, ale teraz, kiedy smok nabierał tchu, był dobry moment.

Choć zdawało się, że coś tak wielgachnego może mieć problemy z małymi celami, smok dostrzegł oczywiście, że Dirith wygrzebał się spod jego łapy i zaczaił się do ataku. Atak na smoczy łeb okazał się kłopotliwy ze względu na rozmiary smoka i fakt, iż gad spodziewał się tego ataku. Dirith zdołał uniknąć ognia i wskoczył na smoczy pysk, próbując sięgnąć ślepia, jednak smok szybko podniósł głowę i potrząsnął ją, zrzucając drowa z dość sporej wysokości. Sztylet z trudem zarysował smocze łuski.

Aby zademonstrować skalę problemu, wystarczy wspomnieć, że walka w grocie wśród ruin świątyni z gadem wielkości statku jakim tu przypłynęliście, szybko sprowadziła się do „mam za krótkie nóżki żeby szybko uciec przed jego wielkimi łapskami i tornadem z ognia”.

Dragon's Dogma - The Ur-Dragon - YouTube

Atak nie przyniósł oczekiwanych rezultatów. Przyniósł rezultat dość nietypowy. Smok ryknął krótko i wokół zadudniło niskie echo jego niskiego, gardłowego chichotu.
- Nędzny robaku, kim ty niby jesteś?! – odezwał się arogancko rozbawiony złośliwie smok. – Masz poczucie humoru, przychodząc tutaj!
Ton jego głosu i pewność siebie zdecydowanie były bardzo niepokojące. I oczywiście, był tak rozbawiony, ze strzałą sterczącą mu spomiędzy oczu. Zupełnie nic sobie z niej nie robił, ot, jakby komar usiadł. Kiedy smok z rozbawieniem obrócił się w kierunku Diritha, żeby lepiej się mu przyjrzeć, kolejne pięć elfickich strzał, jedna po drugiej, z tępym trzaskiem wbiły się w jego łeb. W nozdrze, nad okiem, w pysk, w czaszkę... Smok obrócił tylko łeb, kątem oka zerkając za elfem, i z niskim, ostrzegawczym warczeniem trzasnął ogonem w tamtym kierunku. Huk uderzenia zmiótł część kolumn i ruin, rozsypując je po jaskini jak klocki po pokoju. Anarion jednak znów uszedł śmierci.
- Tacy Jak Ty nie wiedzą kiedy przestać! – ofuknął elfa podenerwowany wyraźnie smok. – Zabiliście Timewalkera, hym-hym-hym! – zaśmiał się ironicznie. – Chodź, wypełnij z nory, robaku, spróbuj zabić mnie, spróbuj zabić Mgły!
- Wracaj do swoich Mgieł, pomiocie!!! – odkrzyknął walecznie gdzieś spomiędzy gruzów elf. – Zabijaliśmy smoki, zabijaliśmy demony!!!
- W istocie, zabijaliście, hym-hym-hym... było was wtedy trochę więcej, niż trzech!!! – ostatnie słowo wypowiedział z naciskiem na „umieraj!!!” i zionął ogniem w kryjówkę Anariona.
W odpowiedzi, jeszcze gdy smok ział ogniem, kolejna strzała pomknęła z ciemności i wbiła się w jego pysk.
- Hym-hym-hym! – smok, nastroszony jak paw, nie przejmując się dekoracją z powbijanych strzał, wyprostował dumnie i prowokująco tułów. – Strzelaj, robaku, ile jeszcze ich masz? Jak pojemny jest twój kołczan? Starczy ci tych strzał na całą wieczność, hym-hym-hym?...
Smocze ślepię spojrzało w kierunku Diritha, który pozbierawszy się po pierwszej próbie, szykował już strategię na następną. Przeszkodziła mu smocza łapa, która zgarnęła go z ziemi, zamykając go znów między łuskami i pazurami. Smok podniósł swoją zdobycz kilka metrów nad ziemię, i po prostu ją trzymał. Nie wzruszyły go kolejne strzały, które wbiły się w palce łapy trzymającej Diritha.
- Przez moment bałem się, że jesteś groźny – przyznał rozbawiony smok, spoglądając z góry na Diritha. – Ale jesteś zwykłym śmiertelnikiem. Co niby mógłbyś mi zrobić, hym-hym-hym...?
- Firetide!!! – krzyknął zaciekle Anarion. – Mam rację...? Jesteś bratem Timewalkera, zwali cię Firetide!
Elf najwyraźniej próbował grać na zwłokę, a smok był tak pewnym siebie i rozbawiony całą sytuacją, że poszedł mu na rękę.
- Tak, mam na imię Firetide.
- Miałeś! Teraz jesteś tylko pachołkiem Mgieł, pomiotem bez duszy i imienia!!!
- Wzruszyłbym się, gdybym miał jeszcze uczucia, hym-hym-hym! Muszę przyznać, że jestem bardzo zaskoczony, spotykając tutaj, w grobowcu Timewalkera, drowa, elfa i wilczycę – zerknął za Kiti, która przeżyła poprzednie ataki smoczego ognia schroniona za swoją tarczą. – Spodziewałem się podstępu, ale to prawda, wy wszyscy jesteście jedynie śmiertelnymi robakami, hym-hym-hym!...
Smok obrócił się w kierunku dziwnej fontanny, z której leciały czarne strumienie pyłku. Skierował w jej kierunku łapę, w której trzymał Diritha.
- Światło! Na moje źrenice zlej się falą,
Zanurz tych których widzę w promiennej mgławicy,
Płoń, Światło, zalej mrok, niech utoną w Twej nieśmiertelności!
ASTRAL BREAK!

Dirith;
Po tym, jak usłyszałeś gdzieś z głębi groty wykrzyczane przez elfa zaklęcie, w jaskini gwałtownie zaczęło pojawiać się kilkanaście źródeł narastającego w ciemnościach, białego światła. Zorientowałeś się, że elfickie strzały utkwione w smoczym ciele zapłonęły i zaczęły świecić. W ciągu kilku sekund z lekkiej poświaty zajęły całą grotę oślepiającym blaskiem. Taszczący cię smok drgnął w spazmatycznym skurczu i ryknął wściekle.
- Drowie, uciekaj! – krzyknął elf.
Fajnie, tylko że...
- On nie może dotknąć czarnego opalu! Twoje ciało jest dla niego opakowaniem dla serca Timewalkera!...
Nic nie widziałeś, zacisnąłeś oczy z bólu po oślepieniu, ale czułeś, jak trzymający cię w łapsku smok drży cały z wściekłego ryku. Smok obrócił się, taszcząc cię gdzieś, nabrał tchu i zionął znów ogniem, cała grota zadrżała od uderzeń jego ogona, rozległ się huk miażdżonych ruin i rumor spadających odłamków skał. Rozsierdzony smok przez kilka minut ział ogniem na przemian z demolowaniem ruin za pomocą ogona, skrzydeł i łap. Przy tym wszystkim nadal cie trzymał, uwięzionego, ale nie rozgniecionego – obchodził się z tobą wyjątkowo delikatnie, jakby jedynie zamierzał cię trzymać w garści, nie rozgnieść. Gdyby chciał cię rozgnieść, dawno by to zrobił...
Kiedy jasność przeminęła i mogłeś znów otworzyć oczy, zobaczyłeś, że smok... torcie się rozpadł. Od strzał wbitych w jego ciało rozchodziła się po smoczych łuskach sieć świetlistych linii, łącząca kolejne strzały, tworząca świetliste wyrwy w smoczym ciele, parujące fioletową mgłą. Smoczy pysk przypominał pociętą karykaturę nieumarłego smoka. Jednak rany powoli goiły się. Smok zatrzymał się, nasłuchując i wypatrując wśród gruzów i płonących ruin Anariona. Panowała jednak cisza. Smok, poirytowany teraz, czujny i rozdrażniony, nieufnie obrócił się znów w kierunku fontanny i zaczął człapać do niej, jego pocięte ciało powoli goiło się i składało w całość.
 
__________________
- Heh... Ja jestem klopotami. Jak klopofy nie podoszają za mną, pszede mnom albo pszy mnie to cos sie dzieje ztecytowanie nienafuralnego ~Dirith po walce i utracie części uzębienia. "Nie ma co, żeby próbować ukryć się przed drowem w ciemnej jaskini to trzeba mieć po prostu poczucie humoru"-Dirith.
Almena jest offline