Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 16-11-2013, 22:35   #8
MrKroffin
 
MrKroffin's Avatar
 
Reputacja: 1 MrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputacjęMrKroffin ma wspaniałą reputację

Aquernica

Wielki galeon prezentował się bardzo okazale lekko kołysząc się na falach. Trzy maszty dumnie wzbijały się w górę, a armaty wystające z kadłuba dodawały mu nieco bojowego wyglądu. Dziób zdobiła naga syrena, a kawałek dalej – na burcie widniał pozłacany napis „Aquernica”. Na rufie majestatycznie stał ster, a obok niego leżało kilka grubych lin. Wchodząc z trapu dało się zauważyć drzwi prowadzące do kajut, do mesy i idąc dalej, do małego wyjścia na zewnątrz.

Wszyscy marynarze zaczęli zbierać się na pokładzie, powracając z „Portowej”. Większość załogi Szarobrodego stanowili ludzie, bardziej pasujący do więzienia niż okrętu. Były też między nimi spore kontrasty – jedni rośli i silni, drudzy wychudzeni i słabi. Kilku z nich wydawało się mieć objawy szkorbutu. Poza ludźmi bystre oko wypatrzeć tutaj mogło kilku elfów i półelfów, niziołów i z rzadka jakiegoś krasnoluda. Ci, którzy znajdowali się już na pokładzie skupili się wokół postaci z lutnią w rękach głośno śpiewającej jakąś żeglarską pieśń.

***

Chętnych w kolejce nie ubywało. Mimo, że w błyskawicznym tempie większość kandydatów odchodziła sprzed kapitańskiego stołu, odrzucona przez dwuosobową komisję albo zniesmaczona chamskimi odzywkami kapitana, to co rusz przybywali nowi, a niektórzy spośród odrzuconych postanowili spróbować raz jeszcze licząc, że mag i kapitan zapomnieli ich twarzy.

Lathidrill stał już dłuższy czas na baczność, jakby połknął kij. W tym momencie nieobecne oczy elfa nagle wróciły z dalekich mentalnych podróży, a cały mag poruszył się gwałtownie. Nachylił się do Szarobrodego i powiedział cicho:

- Myślę, że już starczy, kapitanie.
- Racja, mamy tych, którzy byli potrzebni. – zwrócił się do tłumu. – Wynoście się, szczury lądowe! Koniec zapisów! – spojrzał na swojego wspólnika, a niezadowolony tłum zaczął szemrać i już po chwili zniknął – Masz jakieś uwagi?
- Trzeba bacznie obserwować minotaura, zdaje się ceni sobie mocno niezależność, a to niepożądane. Podobnie zresztą jak ten złodziej, którego zwykłeś nazywać „chłopcem”. Proponuję, abyś tego zaprzestał, po co nastawiać go do nas negatywnie? Tacy bardzo łatwo wbijają nóż w plecy tych, których nie lubią. Wojownik chyba stara się nawiązać z nami jak najlepsze stosunki. Może warto by sprawdzić, jak rzeczywiście zachowa się w walce, bo już mieliśmy niejednego mu podobnego, co to zwiewał gdzie pieprz rośnie jak walka nastała. Ten zakapturzony, ubrany na czarno jest kapłanem, nie wiem jednak jeszcze jakiego bóstwa, ale taki strój może wskazywać na jakiegoś złego boga, zajmę się tą sprawą, bo może nam przynieść kłopoty. Elfi mag zrobił na mnie pozytywne wrażenie, ciekawi mnie jego brak specjalizacji, nie kłamał mówiąc to. Poobserwuję i jego. I jest jeszcze ta, co ci chyba wpadła w oko. Uważaj, żeby cię to nie zwiodło. Już cię sobie owinęła wokół palca, a skoro pakuje się na okręt wypełniony najemnikami i walka jej nieobca to kto wie, jaka żmija może z niej być. Do reszty obiekcji nie mam.


Lathidrill

- Masz rację, jak zawsze masz rację… – krzyknął do kilku marynarzy na molo. – Co wy tu jeszcze robicie, jazda na pokład!
Elfi mag także tam się udał zamyślony, a kapitan, który szedł za nim nakazał wciągać kotwicę i rozwijać żagle.

***

Kotwica w górze. Załoga robiła wrażenie dobrze zgranej, każdy znał tu swoje miejsce. Aquernica znów ruszyła w morze, a na jej pokładzie zebrali się wszyscy zrekrutowani kandydaci. Kapitan pojawił się na statku na samym końcu i kazał zebranym czekać. Sam zaś zaczął chodzić między różnymi miejscami na statku i krzyczeć na marynarzy, którzy w jego mniemaniu, pracowali zbyt wolno. Wreszcie cały ten rozgardiasz się trochę uspokoił, a w żagle zaczął mocno dąć wiatr.

Lathidrill przez ten cały czas stał nieruchomo na rufie spoglądając na horyzont, zupełnie tak samo jak czynił to podczas rozmów z najemnikami i robotnikami. Poruszył się dopiero, gdy Szarobrody podszedł do nowoprzyjętych i zaczął przemowę. Elf stanął po jego prawicy.

-Jak już mówiłem każdemu z was – witajcie na Aquernice – zaczął wilk morski. – Istnieje tu kilka zasad, żebyście mi z galeonu nie zrobili burdelu. Po pierwsze zostaliście wybrani spośród wielu, wielu chętnych. Doceńcie to. Po drugie, moje słowo jest święte. Świętsze od wszystkich bóstw, przynajmniej tutaj, na moim statku. Jeśli ktoś ma co do tego jakieś obiekcje to śmiało może wyskakiwać za burtę. – rzucił niemiłe spojrzenie Bradowi Do portu jeszcze blisko, wpław dopłyniecie. Po trzecie, już kilku z was popełniło ten błąd – nie odzywacie się do pana Lathidrilla, chyba że to on zagada do was, na co szansa jest minimalna. Jeśli macie doń jakąś sprawę mówicie mi. Zaczepianie pana Lathidrilla skończy się dla was… a zresztą sami się przekonacie. Po czwarte, nie obchodzą mnie wasze spory. To, że jeden czy dwóch wyzionie ducha na pokładzie to norma i nie ma co rozpaczać. Jeśli któryś z was wpadł jednak teraz na pomysł urządzenia masakry to się niemiło przejedzie. Nie obchodzi mnie to, że jeden ukradł drugiemu rodowy miecz po dziadku, jasne? Wy pilnujecie swoich gratów., nie ja. Jeśli jednak ruszycie coś ze statku co należy do mnie to spotkacie się z rekinami albo wybebeszymy was na miejscu. Choć ta pierwsza możliwość jest bardziej prawdopodobna, nie chcę zachlapać pokładu krwią. Po piąte, do kubryków poprowadzi was Hulrik. – wskazał na rosłego mężczyznę, którego wcześniej wyzywał na molo. – Tam możecie rzucić wszelkie swoje tałatajstwo. On też oprowadzi was po okręcie i pokaże wszystkie ważne pomieszczenia. Spotkamy się wszyscy wieczorem w mesie, na wieczerzy.


Hulrik

Po tych słowach oddalił się, a wraz z nim Lathidrill. Wielki mężczyzna imieniem Hulrik powiedział niezwykle wysokim, niemalże dziecięcym głosem „Za mną”. Kilku nowych parsknęło śmiechem, ale zauważywszy groźną minę Hulrika natychmiast spoważnieli. Żeglarz oprowadził ich po najważniejszych miejscach okrętu i wytłumaczył między innymi, aby nigdy nie pukali do pokojów Szarobrodego i jego wspólnika, bo jest to niestosowne, a poza tym i tak nikt im nie otworzy. Przydzielił ich też do kubryków. Do jednego z nich przypisał wszystkich sześciu bohaterów i kazał im wybrać koje. Na koniec odszedł mówiąc, że dzisiejszy dzień jest wolny. Na tę wieść rozentuzjazmowani marynarze już zaczęli planować turniej w walce na pięści czy wspólne spotkanie z grogiem i pieśnią w roli głównej.
 

Ostatnio edytowane przez MrKroffin : 16-11-2013 o 22:38.
MrKroffin jest offline